Historia o pobycie młodego Wenecjanina w tureckiej niewoli. Jego pan, Hodża, jest nie tylko do niego bardzo podobny fizycznie - dzieli z nim również zainteresowania naukowe. Razem pracując, najpierw dla paszy, a później dla padyszacha, wspinają się po stopniach kariery, wiążąc się ze sobą coraz bardziej. Podobieństwo zewnętrzne sprawia, że wkrótce sami tracą świadomość kto jest kim.
To pierwsze moje spotkanie z tym twórcą i niestety nie dałam się oczarować. Cóż z tego, że język piękny, skoro opowiadana historia w ogóle mnie nie wciągnęła. Mam wrażenie, że autor chciał upchnąć w jednej książce zbyt wiele. Jest konflikt wschodu z zachodem, jest motyw sobowtóra, jest historia pobytu w niewoli, są intrygi dworskie i to nie wszystkie wątki jakie podjął autor. Efekt jest taki, że każdy z nich został jedynie zasygnalizowany a całość utworu sprawia wrażenie długiego monologu o wszystkim i o niczym. Pod koniec książki główny bohater sprawia wrażenie znudzonego i zmęczonego. Z przykrością stwierdzam, że czytelnik dzieli jego uczucia.