Bardzo dobra i wartościowa pozycja. Od razu apeluję o więcej.
Dlaczego? Bo jej tematy krążą wśród ludzi ciągle, co rusz słyszymy a to o przypadkach odry, a to o rodzicach, którzy nie zgadzają się na szczepienia dzieci, o autyzmie, epidemii alergii, niebezpiecznym glutenie, glutaminianie, aspartamie, antybiotykach, kwasach trans, laktozie - w tym wielkim koktajlu doniesień medialnych trudno się połapać, co jest prawdą, co wyolbrzymieniem, co plotka wyssaną z palca i kompletną bzdurą. GMO i działania formy Monsanto są współczesnym odpowiednikiem straszenia dzieci czarną wołgą w czasach mojego dzieciństwa (dla młodszych: czarna wołga symbolizowała wielkie zagrożenie). Organizmy modyfikowane genetycznie owiane są złą sławą a autor pokazuje skąd ta sława się wzięła. Na tapetę bierze również jedną z większych firm biotechnologicznych - Monsanto - tytułowego Monszatana. Mimo, że wiedziałam co nieco o GMO, wiele mojej wiedzy okazało się niemalże internetowymi memami powtarzanymi bez zastanowienia. Pod tym względem Marcin Rotkiewicz wykonał kawał dobrej roboty biorąc pod lupę najbardziej rozpowszechnione argumenty przeciwko genetycznej modyfikacji organizmów i omawiając je po kolei. Gdyby ktoś się obawiał, że książka napisana jest hermetycznym językiem, dementuję - poradzi sobie z nią bez problemu zarówno gimnazjalista jak i emeryt, panie w średnim wieku jak ja też.
Gdyby komuś nie chciało się jednak przeczytać "W królestwie Monszatana" wynotuję tu najważniejszą moim zdaniem konkluzję: należy poznać na spokojnie fakty z obu stron sporu i pamiętać, że nie tylko firmy biotechnologiczne i farmaceutyczne kierują się interesem finansowym (co wzbudza w nas podejrzliwość), również duże organizacje i sektor produktów ekologicznych obracają wielkimi pieniędzmi i mają dużo do stracenia. Naszym obowiązkiem jest myśleć i dowiadywać się, nie szukać prostych odpowiedzi na złożone pytania i zachowywać umiar.