W rejony mroku to szkic do intelektualnego portretu Gustawa Herlinga-Grudzińskiego, wybitnego pisarza, eseisty, współtwórcy paryskiej "Kultury". Jacek Hajduk odczytuje arcydzielny Dziennik pisany nocą, komentuje go, osadza w kontekście nie tylko polsko-włoskim, ale także europejskim i subtelnie zachęca do wyprawy w ciemne strony naszej cywilizacji. Świetna, żywa, barwna i inteligentna opowieść o pisarzu bez którego nie ma współczesnej literatury polskiej. Odważam się powiedzieć, że nasza literatura minionego stulecia - ani krajowa, ani emigracyjna - nie wydała utworu, który by dorównał Herlinga-Grudzińskiego "portretowi epoki z autoportretem w rogu wielkiego obrazu" albo go przewyższył. Oczywiście Dziennik Gombrowicza jest lekturą wspaniałą, ale lekturą tylko i aż autorskiego "ja". Oczywiście wieloksiąg Parnickiego - z początkiem lat osiemdziesiątych zgłaszanego nawet do Nagrody Nobla - to eksperyment unikatowy na skalę światową, ale właśnie eksperyment. I oczywiście wspaniałych książek wymienić by można jeszcze sporo. Rzecz jednak w tym, że dla większości autorów wiek XX okazał się przeszkodą nie do pokonania: proza "krótkiego oddechu", by użyć terminu Stanisława Burkota, znika i zniknie bez śladu - niczym łzy w deszczu. Ci natomiast nieliczni, którzy nadążali za pędzącą machiną wieku wojen i ideologii, a nawet zdolni byli ją przeganiać, dali nam dzieła autoteliczne, dzieła "same sobie". Pisanie dzisiaj "w stylu" Gombrowicza, na co, niestety, wciąż niejeden autor się porywa, naraża tylko na śmieszność, bo z miejsca staje się manieryzmem. Pisanie "jak Parnicki" jest chyba - i całe szczęście! - w ogóle niemożliwe. Tymczasem Dziennik pisany nocą należy do kategorii "Dzieło Zero" - na nim literatura mogłaby się kończyć i od niego mogłaby się zaczynać. A to - uwaga - stawia Herlinga-Grudzińskiego w jednym rzędzie z Homerem, Wergiliuszem, Dantem, Szekspirem czy Dostojewskim. Dziennik pisany nocą jest dziełem epokowym. Literatura to ciągłość.