No nie, ta książka nie trafiła ani do mnie, ani we mnie w żaden sposób. Książka jest po prostu nudna. Niby dzieje się wiele, ale to "wiele" jest bez żadnej temperatury. Ani zimne, ani ciepłe. Nie poczułam żadnego napięcia przy okazji tych "akcji" tytułowych wiedźm. Nie zadrgał mi też żaden mięsień, chociażby w cieniu uśmiechu. Książka jest zwyczajnie nijaka. Nie często zdarza mi się nie poczuć żadnych emocji przy czytaniu.
Cztery kobiety poznają się na wieczorowym kursie łaciny. Swoją drogą, wiadomości na temat tego skądinąd podobno martwego języka, całkiem sporo. Od początku czują, że coś dziwnego je łączy jakaś niewidzialna nić porozumienia. W wielkim skrócie można rzec, iż w końcu postanawiają zostać wiedźmami i dać zasłużoną nauczkę różnym facetom z ich otoczenia, którzy w jakiś sposób (oczywiście negatywny) dali się owym paniom we znaki.
Pomysł bardzo fajny i z dużym potencjałem, jednak niestety wykonanie, w moim odczuciu pozostawia wiele do życzenia. Ale może właśnie takie jest charakterystyczne dla babskiej literatury północy. Nie znam jej wiele więc trudno mi to stwierdzić. W każdym razie ta książka jest bardzo, bardzo przeciętna, przeczytałam ją do końca, tylko dlatego, iż jak wielu czytelników, nie zwykłam pozostawiać niedoczytanych książek.