Poznajcie niezwykłą rodzinę- Gawroszów. Dlaczego niezwykłą? Za chwilę się dowiecie.
Dziadek Antoni, babcia Apolonia, rodzice Andrzej i Alicja, oraz dzieci Anastazy, Ariel, Amelia i Adela. Tradycją jest, że wszyscy w tej rodzinie mają imiona na literę A.
Rodzice z dziećmi mieszkają na warszawskich Bielanach.
Kiedy pojawia się możliwość przeprowadzki do przedwojennej willi Przytulna w Zalesiu, Alicja jest w niebowzięta-spełni się jej marzenie o dużym domu z ogrodem, w którym każdy będzie miał swój kąt.
Jeden z braci- Azja wraca do domu po trzech latach nieobecności. To ten bardziej wybuchowy, taka czarna owca w tej rodzinie. Co się stało, że tak młody człowiek wyjechał, zrywając kontakt z rodziną ? Co się z nim działo przez tak długi czas?
Rodzina skromnie żyjąca, ale bardzo zżyta i szczęśliwa, chociażby starają się, żeby tak było. Alicja to taka mama kwoka- zagarnia wszystkich, stara się łagodzić na bieżąco konflikty, wyciszyć emocje.
Każdy z nich ma szalone pomysły, oraz każdy nosi w sobie tajemnice.
A to dopiero początek! W każdym tomie tej sagi wyjdą na światło dzienne kolejne sekrety.
Czy rodzina się pojedna? Czy wszyscy ochoczo podejdą do tematu zmiany miejsca zamieszkania?
Jestem też ciekawa, skąd Alicja ma pieniądze na nowe lokum, jego remont oraz spełnianie zachcianek. Tego jeszcze w tej części się nie dowiemy.
Po tym tomie szczerze mówiąc, miałam mieszane uczucia, gdyż dzieje się bardzo dużo, nie ma czasu na nudę, mam wrażenie, że ciągle coś, ciągle coś się dzieje, nie ma chwili wytchnienia. Chociaż jak tak pomyśleć to nie ma co się dziwić w końcu to dom nastolatków.
Padły przykre słowa, straszne słowa, aż serce boli na myśl, jak poczuła się osoba, do której były skierowane...
I choć brak mi w tej książce jakichś większych emocji, to przyznam, że jest ogromnie wciągająca, wręcz nie da się jej odłożyć. Czyta się z przyjemnością i bardzo szybko przelatują kartki, to lektura nie wymagającą skupienia, więc przeczytać można za jednym podejściem.
Przyznam, że polubiłam rodzinę Gawroszów, członków familii jest sporo, ale nie mam problemu odnaleźć się w gąszczu ich imion.
Z ogromną ciekawością sięgnęłam po kontynuację ich przygód, gdyż zakończenie było jak bomba zrzucona na czytelnika.
"Azja uważany był za rodzinną, i nie tylko rodzinną, czarną owcę, więc wszystkie niewyjaśnione przypadki [...] przypisywano jemu, a on się nie bronił"