Sięgnęłam po dalszy ciąg " Powrotu do Nałęczowa", który zasadniczo nie rożni się od tego co przeczytałam wcześniej. Swobodna narracja autorki z jaką opowiada o kolejnych perypetiach Anny, jej poczucie humoru oraz dokładne rozeznanie w realiach epoki sprawia, że czyta się lekko i przyjemnie.
Urzekł mnie klimat powieści gdzie autorka podkreśla wagę więzi rodzinnych, które przed wojną były niezwykle silne. Nadal trochę naiwne są te podróże w czasie i życie Anny w dwóch wymiarach.
Momentami zastanawiałam się jak to możliwe, że odbywają te ingerencje czasowe bez szczególnych konsekwencji. Zdarzają się też luki w narracji jak choćby ta gdy Anna niespodziewanie pojawia się przed obrazem na oczach zszokowanego męża a następnie znika i co dalej .... autorka pominęła to milczeniem.
Anna idealna do bólu, która w razie kłopotów bez skrupułów sięga po udogodnienia XXI wieku mimo, że wybrała życie w przeszłości. Pod koniec czytania poczułam już pewne znużenie, ponieważ trudno mi było poczuć niepokój bohaterki związany z nadchodzącą wojną a to z powodu jej wędrówek w czasie. Pyk a raczej "bach" jak pisze autorka i już Anna siedzi przed komputerem w 2011 roku sprawdzając swoją przyszłość i rodziny i za chwilę " bach" i już jest w latach trzydziestych.Pomysł bajkowy odrealniony. Dialogi chwilami nic nie wnoszące do treści przydługie i nużące rodem z telenoweli. W książce spotykamy mnóstwo historycznych cytatów. Zastanawiałam się czy autorce brakło pomysłów czy też udowadnia, że odrobiła zadanie domowe przed napisaniem swojej powieści.
Ogólnie polecam jest to proza dla niewymagających na lato, którzy na chwilę chcą się oderwać od codzienności i dać się urzec tej historii o sile więzi rodzinnych i tęsknocie za tym co minęło bezpowrotnie.