Zarówno tytuł, okładka, jak i opis wydawcy wskazywał, że odłożę po dwóch stronach. Jeżeli się w ogóle zdecyduję na rozpoczęcie sprawdzania, jak szybko odłożę. A dodatkowo polecenie przez samą Margaret Atwood, za która, kolokwialnie rzecz ujmując, nie przepadam. I żeby już zupełnie się pogrążyć - jest to debiut młodziutkiej pisarki, a już rozchwytywanej. Byłam absolutnie przekonana, że nic z tego nie będzie. O jak ja się pomyliłam !!!
Fenomenalna książka, traktująca, co prawda o kryzysie młodego małżeństwa nigeryskiego, ale w tle dzieje się historia Nigerii, życie codzienne, wierzenia, obrzędy nawet. I to wszystko napisane ładnie i skonstruowane w bardzo zgrabną powieść. Dlaczego skonstruowane? Bo można było z tej samej treści zrobić mdłą powiastkę. Bez problemu. Ale nie. Autorka, i tu powiem jak autorka ma na imię i nazwisko, choć nie mam pojęcia jak się to czyta :), Ayobami Adebayo (prawdopodobnie znaki specjalne mają znaczenie, ale wybaczcie mi brak kropek i kresek nad, i pod, nazwiskiem), zatem pani Ayobami Adebayo, wpadła na pomysł dwuosobowej narracji, wymieszanych nieco (ale tylko nieco) czasów akcji, i dzięki temu osiągnęła fascynującą i trzymającą w napięciu powieść. Nie zdawałam sobie sprawy, że jednak można powieść o kryzysie małżeńskim napisać tak, żeby trzymała w napięciu i nie chciało się jej odkładać za nic.
W komentarzach znalazłam stwierdzenie, że "polityka potraktowana po macoszemu" i "że jeżeli ktoś nie zna historii Nigerii... - troszeczkę, faktycznie, zabrakło mi "większej ilości" tejże historii. Ale z drugiej strony - książka nie miała traktować o historii i sytuacji geopolitycznej Nigerii. I o niej nie traktuje. Ale małżeństwa "gdzieś żyją" i to "gdzieś" jest pokazane na tyle, żeby chcieć sprawdzić fakty. I chcieć się więcej dowiedzieć. Mogłoby być trochę więcej, ale i ta ilość tła społecznego i politycznego namówiła mnie do zapoznania się z tematem.
Natomiast zaskoczyła mnie i zbulwersowała opinia "The Guardian" opublikowana na okładce. Zacytuję:
"Przenikliwy obraz kobiecej wielkoduszności i spustoszeń, których może dokonać szowinistyczna męska duma" - przepraszam, że co??? Gdzie tu ktoś widzi szowinistyczna męską dumę??? Nie czytaliśmy tej samej książki. Gdzie tu ktoś widzi kobiece poświęcenie? - jak to jest jednak dobrze, że nie jestem dziennikarzem i nie muszę pisać rzeczy poprawnych politycznie. Jest dokładnie odwrotnie, w mojej skromnej opinii.
Książka o wielkiej miłości, wielkim poświęceniu (głównie ze strony męskiej), kobiecym egoizmie i tym, że ślepe zastosowanie się do tradycji, może doprowadzić do tragedii