Ta książka powinna być lekturą obowiązkową, może wtedy ludzie zaczęliby zauważać problem!
"Gatunek ludzki wyrządza ogromne szkody innym gatunkom, ekosystemom, glebom, wodom i atmosferze. Jesteśmy przyczyną wielkiego kryzysu środowiskowego, który zagraża nam u progu kolejnego tysiąclecia. Doprowadziliśmy do szóstej katastrofy, do masowego wymierania gatunków, którego skala dorówna zapewne skali pięciu wcześniejszych wielkich epizodów wymierań".
W obliczu tego faktu najbardziej przeraża mnie ludzka obojętność, ignorancja i zadufanie. Co jeszcze musi się wydarzyć, żeby nasz gatunek zaczął w końcu myśleć o tym, jakim jest zagrożeniem dla bioróżnorodności i biosfery w ogóle?
Nawet sobie nie zdajemy sprawy z tego, co się wokół nas dzieje, ja na przykład nie słyszałam wcześniej o problemie hodowli bydła w Botswanie. Czy może być coś złego w hodowli zwierząt? Wypasanie krów w rejonie Kalahari powoduje ogromne szkody we wspaniałych, naturalnych ekosystemach delty Okawango. Ludzie postawili ogromnej długości płoty, żeby odizolować krowy od dzikich zwierząt, ale oczywiście nikt nie przemyślał tego pod kątem ekologii i wyginęły tysiące gnu. A wiecie dlaczego - bo ogrodzenie wybudowano im na drodze ich NATURALNEJ migracji w kierunku zbiorników wody.
"Dlaczego po prostu nie pozwolić, aby szósta katastrofa biegła swoim torem? W końcu ewolucja tworzy nowe gatunki, które stają się uczestnikami gry w nowo pows...