Niegrzeczna miłość recenzja

Pierwsza recenzja, z którą do was przychodzę to antologia „Niegrzeczna miłość”. Zacznę od tego, że tylko jedna przypadła mi do gustu i pamiętam ją do tej pory. Jest to „Gorąca linia” autorstwa Vi Keeland i Penelope Ward. Lola i Silas skradli moje serce od samego początku, ich telefony czasami mnie śmieszyły. Kto by przypuszczał, że jeden telefon w toalecie klubu, zamieni się w coś tak niezwykłego. Z miłą chęcią przeczytałabym o dalszych losach bohaterów, ponieważ zdecydowanie autorki sprawiły, że chce się więcej. Co do innych opowiadań, ciężko było mi je zrozumieć. Może po prostu jestem zbyt wymagająca ostatnio, albo po prostu za dużo czytam. 🤔🙈 Lubię antologie, ponieważ są to krótkie opowiadania, jeżeli nie mieliśmy styczności z danym autorem, to jest to dobry start. Wiadomo, że jest ciężko stwierdzić czy styl danego autora przypadł nam do gustu, ponieważ coś może nam się nie podobać, a jak sięgniemy po inne pozycje to będzie strzał w dziesiątkę. Powiem wam, że niektórych z nich już nawet nie pamiętam, a u mnie to oznacza, że nie były warte uwagi i się przy nich wynudziłam. Co do stylu autorów to oczywiście liderkami są Vi Keeland i Penelope Ward, później Ana Wolf a na końcu reszta. Wszyscy mają lekki styl pisania i czyta się ich błyskawicznie. Co do okładki, to powiem wam, że dopiero po czasie zauważyłam, że jest na niej para ludzi. 😂 Pierwsze co przykuło moją uwagę, było serce i dużo czerwieni. Pomyślałam sobie, będzie ŁOGIEŃ PIEKIELNY! W końcu antologia walentynkowa więc musi tak być. No cóż, niektóre z „historyjek” przypadły mi mniej do gustu, niestety nie da się dogodzić każdemu. Co nie zmienia faktu, że i tak wam tą książkę polecę, nawet dla jednej historii, a nuż może spodoba się wam coś jeszcze? 🤔 Dodam jeszcze, że dostaniecie tu dawkę pikanterii, namiętności czy seksu. Gratuluję wszystkim autorom i piszę się na kolejną antologię z waszym udziałem. :) Idealnie nadaje się w formie prezentu na każdą okazję. Szkoda, że takie krótkie niektóre z nich zasługują na kontynuację, może autorzy nas jeszcze zaskoczą?