Strażnicy recenzja

Arcydzieło totalne

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @marcin.gamer67 ·5 minut
2025-06-02
Skomentuj
8 Polubień
W zalewie współczesnych dzieł popkultury, które jedynie flirtują z tematyką moralności, polityki i kondycji człowieka, rzadko zdarza się natknąć na utwór, który z pełną powagą i głębią podejmuje te kwestie, a zarazem nie zapomina o narracyjnej precyzji i wizualnym kunszcie. „Watchmen” autorstwa Alana Moore’a i Dave’a Gibbonsa, z kolorami Johna Higginsa, to dzieło, które wyłamuje się z ciasnych ram definicji komiksu superbohaterskiego, torując drogę literaturze graficznej ku uznaniu jej jako formy sztuki złożonej, wymagającej i o niebagatelnych ambicjach.

Komiks ten nie tylko zasługuje na miano arcydzieła – on redefiniuje samą kategorię „arcydzieła” w kontekście narracji sekwencyjnej, prowadząc czytelnika przez gęstą siatkę intertekstualnych odniesień, psychologicznych głębi i politycznych niepokojów drugiej połowy XX wieku.

Już od pierwszych kadrów „Watchmen” staje się jasne, że mamy do czynienia z czymś więcej niż tylko opowieścią o ludziach w pelerynach. Kadrowanie, układ stron, a także struktura poszczególnych zeszytów (np. słynny rozdział V zatytułowany „Fearful Symmetry”, gdzie każda strona odbija się lustrzanie względem środka komiksu) – to nie są jedynie środki formalne, ale integralna część sensu dzieła. Symetria, powtórzenia, przemyślana sekwencyjność i symbolizm wykraczają tu poza ilustracyjną ozdobność – są one odpowiednikiem strukturalnych zabiegów znanych z poezji metafizycznej czy muzyki barokowej.

Dla czytelnika o wyrobionej estetycznej wrażliwości, każdy detal – od krwistoczerwonej plamy na uśmiechniętej przypince Komedianta, po neonowe światła nocnego Nowego Jorku – jest świadectwem precyzyjnie przemyślanej narracji wizualnej. Gibbons nie ilustruje historii Moore’a – on ją współtworzy, wplatając w nią detale i sugestie, które tekst tylko sygnalizuje, a obraz dopełnia bądź kontrapunktuje.

„Watchmen” to dzieło, które nie tylko analizuje, ale demitologizuje archetyp superbohatera. Bohaterowie Moore’a to ludzie pęknięci, niedoskonali, często głęboko patologiczni. Rorschach, będący niejako echem postaci noir z Chandlerowskich powieści, to człowiek zawieszony między radykalnym moralnym absolutyzmem a społecznym nihilizmem. Dr Manhattan, wszechpotężny demiurg, staje się symbolem alienacji wynikającej z absolutnej wiedzy i dystansu wobec ludzkiej emocjonalności. Komediant – brutalny cynik – odrzuca wszelki idealizm i demaskuje świat jako teatr bezsensu.

To właśnie w konstrukcji postaci „Watchmen” osiąga literacki wymiar, który stawia go na równi z wielkimi powieściami XX wieku. Postaci te funkcjonują nie jako jednoznaczne alegorie, lecz jako skomplikowane wewnętrznie systemy idei i emocji. Night Owl i Silk Spectre to nie tylko reprezentacje tęsknoty za utraconą niewinnością, ale również głosy refleksji nad przemocą i cielesnością, nad potrzebą bliskości i lękiem przed przemijaniem.

Nie sposób odczytać „Watchmen” bez kontekstu zimnowojennego napięcia lat 80. Nad światem przedstawionym unosi się nieustanne zagrożenie nuklearnej anihilacji. Ameryka Moore’a to kraj zmilitaryzowany, paranoiczny, pogrążony w totalitarnych fantazmatach i kulturowej degeneracji. Nixon pozostaje prezydentem, a społeczeństwo zdaje się dryfować ku faszystowskiej utopii.

Moore nie oferuje jednak prostych odpowiedzi – przeciwnie, demaskuje naiwność wszelkich ideologii. Plan Ozymandiasza – będący wyrafinowaną alegorią machiawelicznego utylitaryzmu – stawia pytania o moralność władzy, o cenę pokoju, o granice poświęcenia jednostki dla „większego dobra”. Czy faktycznie lepiej jest, by ludzkość zjednoczyła się w obliczu fałszywego zagrożenia? Czy kłamstwo może być fundamentem pokoju? Odpowiedzi nie są jednoznaczne, co czyni z „Watchmen” dzieło filozoficznie głęboko niepokojące.

Ważnym elementem „Watchmen” jest jego autorefleksyjność. Wpleciona w główną oś narracyjną opowieść o „Czarnym frachcie” – mrocznej historii pirackiej czytanej przez chłopca na rogu ulicy – pełni funkcję metaopowieści komentującej wydarzenia głównej linii fabularnej. Symboliczna, gęsto alegoryczna historia człowieka, który pragnie ostrzec swą ojczyznę przed zagładą i sam staje się potworem, to głos przestrogi dla każdego, kto wierzy w mesjanizm bez rachunku sumienia.

Dodatkowe dokumenty – raporty, artykuły, wywiady, notatki – umieszczone na końcu każdego zeszytu nie tylko budują świat przedstawiony, ale tworzą wielowarstwowy kontekst interpretacyjny, w którym granice między tekstem a paratekstem zacierają się, a czytelnik zostaje zaproszony do gry intertekstualnej.

„Watchmen” wyznacza punkt zwrotny w historii komiksu – to nie tylko dekonstrukcja, ale także rekonstrukcja mitu superbohatera. Po tym dziele niemożliwe stało się pisanie historii o herosach w lateksie bez odniesienia się do Moore’a. Uniwersa DC i Marvela – choć w znacznej mierze nadal operujące konwencją – musiały przemyśleć swoją tożsamość.

Bez „Watchmen” nie byłoby takich dzieł jak „Kingdom Come” Marka Waida i Alexa Rossa, „The Authority” Warrena Ellisa czy „Planetary”. Nawet Marvel, z reguły bardziej popowy i lżejszy w tonie, zareagował tytułami takimi jak „Civil War” czy „Old Man Logan” – opowieściami o moralnych szarościach i kosztach heroizmu.

Wpływ „Watchmen” wykracza także poza komiks – jest widoczny w kinie (choć ekranizacja Zacka Snydera nie oddaje niuansów pierwowzoru), w literaturze postmodernistycznej, a nawet w filozofii kultury. W kontekście estetyki dekonstrukcji, teorii mitu, a także psychologii narracji, „Watchmen” staje się przedmiotem akademickich analiz i eseistyki najwyższego lotu.

„Watchmen” to także traktat o dekadencji kultury Zachodu. Jego świat przedstawiony to mozaika rozkładu: moralnego, społecznego, egzystencjalnego. Przemoc, pornografia, konsumpcjonizm, karykatura patriotyzmu – wszystko to składa się na dystopijny obraz Ameryki końca XX wieku. Lecz w tym pesymizmie Moore odnajduje przestrzeń na pytania o sens dobra, o możliwość nadziei, o wartość prawdy. Czy w świecie, gdzie nikt nie jest niewinny, możliwa jest jeszcze cnota?

Nie ma tu miejsca na dydaktyzm. Nie ma bohaterów jednoznacznych ani rozwiązań satysfakcjonujących. W „Watchmen” nie chodzi o odpowiedzi – chodzi o to, by zadawać pytania z takim intelektualnym i moralnym ciężarem, że nie sposób ich zignorować.

„Watchmen” to nie tylko komiks. To utwór literacki, społeczny, polityczny, filozoficzny i estetyczny. To dzieło totalne, którego warstwy znaczeniowe można eksplorować w nieskończoność. Jest to opowieść o końcu złudzeń i o ich konieczności. O ciemności, która nie wyklucza światła. O człowieku, który – choć złamany i upadły – nadal może próbować zrozumieć samego siebie.

Tak jak Joyce w „Ulissesie” wprowadził powieść w XX wiek, tak Moore i Gibbons w „Watchmen” wprowadzili komiks w dojrzałość. To dzieło, które można czytać jak Dostojewskiego, analizować jak Nietzschego, podziwiać jak Rembrandta. I przede wszystkim – rozumieć jako manifest literatury, która nie zna granic między „wysokim” a „niskim”, między sztuką a rozrywką, między kadrem a duszą.

Bo w świecie „Watchmen” każdy uśmiech jest krwawym grymasem, a każda maska – lustrem człowieka.

Moja ocena:

× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Strażnicy
2 wydania
Strażnicy
Alan Moore
8.6/10

Monumentalne dzieło, które zburzyło stereotyp amerykańskich komiksów o superbohaterach, tym razem w limitowanej wersji w powiększonym formacie. Skonstruowana z zegarmistrzowską precyzją historia dw...

Komentarze
Strażnicy
2 wydania
Strażnicy
Alan Moore
8.6/10
Monumentalne dzieło, które zburzyło stereotyp amerykańskich komiksów o superbohaterach, tym razem w limitowanej wersji w powiększonym formacie. Skonstruowana z zegarmistrzowską precyzją historia dw...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @marcin.gamer67

Pani Dalloway
W płynnym zwierciadle czasu

Rzadko kiedy dzieło literackie uobecnia się z tak zmysłową precyzją i jednocześnie ucieka wszelkim klasyfikacjom, jak czyni to "Pani Dalloway" Virginii Woolf. Ta opublik...

Recenzja książki Pani Dalloway
2666
Kartografia milczenia

Z rzadka literatura zapuszcza sie tak daleko w mrok, nie po to, by go oswietlic, ale by stac sie jego czescia. 2666, opus magnum Roberto Bolaño, nie jest jedynie powiesc...

Recenzja książki 2666

Nowe recenzje

Zapiski Dobrego Łotra
Zapiski Dobrego Łotra
@kasiasowa1:

📖 Recenzja książki "Zapiski Dobrego Łotra" – Andrzej Mathiasz Nie wiem, czy kiedykolwiek czytałam książkę, która w tak...

Recenzja książki Zapiski Dobrego Łotra
Asfaltowa pustynia
Asfaltowa pustynia
@kamilawalota:

Główny bohater, Beauregard „Bug” Montage, to były kryminalista i legendarny kierowca ucieczkowy, który próbuje wieść uc...

Recenzja książki Asfaltowa pustynia
Pomarańczki komisarza Montalbano
Salvo Montalbano... i jego pomarańczki
@maciejek7:

"Pomarańczki komisarza Montalbano" to zbiór dwudziestu krótkich opowiadań mistrza włoskiego kryminału, i chociaż to moj...

Recenzja książki Pomarańczki komisarza Montalbano
© 2007 - 2025 nakanapie.pl