'' Życie wyraźnie miało kilka stron, choć starsi uparcie wmawiali nam, że ma jedną. Tę ich. Czystą, piękną, wzniosłą, honorową, uczciwą. Nie chciało się to jednak potwierdzić. Co krok wdeptywało się w łajno i najgorsze było to, iż rzecz niekoniecznie budziła odrazę ''
Można by rzec, że autor pokazuje nam właśnie kilka '' stron '' (chociaż stron w innym znaczeniu niż w cytacie) z życia Ursynka . Ursynek mieszka z rodziną, tata Ursyn, mama Buba i wujek Kleparowski , który mieszka na poddaszu i u którego Ursynek najbardziej lubi przebywać. Wujaszek raczy małego chłopca pikantnymi opowieściami wojsko - wojennymi , tudzież opowiada mu też ciekawą historię o stworzeniu świata i o tym, że Bóg tak naprawdę miał dwóch synów :) .
Nie wiadomo gdzie mieszka rodzina Ursynka , właściwie nie jest to dokładnie uwidocznione nazwą w tekście, ale jak się parę rzeczy sprawdzi, na przykład nazwy ulic, czy poszczególne zdarzenia, łatwo się domyślić gdzie przyszło swój los wieść tej konkretnie familii. Ta książka za nic sobie ma wszelkie prawidła i chronologie. Autor ustami niegdyś małego Ursynka opowiada jego dzieje naprzemiennie, niczym ich nie oddzielając.
Czytamy sobie na przykład o chłopięcych wygłupach szkolnych, nagle lądujemy w następnym zdaniu, kiedy już dorosły Ursyn bierze udział w wojnie, albo obłapia kolejną panienkę, albo prowadzi zebranie jako '' prezesunio '' w miejscu swojej pracy. Czasami dopiero po dwóch trzech zdaniach łapiemy się na tym, że to nie jest już gimnazjalna historia o jednojajowcu, tylko wizyta staruszka Ursyna u lekarza, który mówi mu, że niewiele czasu mu zostało.
Staruszek jak wynika z opowieści, jest już naprawdę wiekowy, więc i historii do opowiadania ma sporo, a jedna ciekawsza od drugiej. Czasem jednak pada pytanie lub stwierdzenie jak najzupełniej poważne, jak na przykład takie:
'' Ciekawe - zadumał się - człowiek jest jedynym stworzeniem, które nie akceptuje wszystkich swoich zapachów i czynności ? ''
W myśl tej '' zadumy '' autor pozwala sobie na drobiazgowe opisy wszelkiej działalności wydalniczej ludzkiego ciała. Mamy więc dosadnie opisanego '' pawia '' jakim mały Ursynek obdzielił wszystkich dokładnie siedzących dookoła obiadowego stołu, kiedy zmuszali go do zjedzenia znienawidzonego barszczu.
Albo gremialne (na całe miasto) rozluźnienie zwieraczy po zjedzeniu ciastek z pewnej ciastkarni. Natkniemy się przy okazji tej lektury na wiele innych, beknięć, bąków, zsikania się , tudzież '' skupania '' w spodenki. Jakby mimochodem wszystkie te dostojne i mniej dostojne wydarzenia przeplatane są wzmiankami o '' nowościach '' typu, pierwszy film dźwiękowy, początki harmonijkowego aparatu fotograficznego, czy niekwestionowana '' kariera '' zabawki o nazwie jojo, ktoś jeszcze pamięta, jak wyglądało jojo bez uciekania się do pomocy wujka Google ?
Wypadałoby też wspomnieć, że sam autor był znaną i ciekawą postacią. Jan Gerhard był redaktorem naczelnym '' Forum '', został zamordowany w sierpniu 1971 r. W sprawie jego śmierci narosło sporo spekulacji. '' Śledztwem interesowało się najwyższe kierownictwo PZPR , a członek Biura Politycznego Stefan Olszowski zapewnił publicznie, iż sprawcy zostaną wykryci. Szerzyły się plotki.
Najczęściej wskazywano w nich jako sprawców Ukraińców, którzy jakoby chcieli się zemścić za napisanie ''Łun w Bieszczadach''. W końcu podobno ustalono, że zamordował go chłopak jego córki. Polecam tę książkę, czasami warto sięgnąć do tylnych zakurzonych bibliotecznych półek, przekonuję się o tym któryś raz z kolei.