Każdy z nas jest inny, każdy ma za sobą inną historię i każdy przybywa z innego miejsca... Jednakże jest coś, co łączy nas wszystkich - emocje. Emocje, które kierują naszymi wyborami, prowadząc ku szczęściu, bądź ku przepaści. O tej pięknej prawdzie przypomina nam obyczajowa powieść Isabeli Silverano pt. „Cztery strony świata”, jaka to ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Novae Res. Zapraszam was do poznania recenzji tej książki.
Trzech mężczyzn z przeszłością, jedna kobieta na życiowym zakręcie i mały, urokliwy motelik prowadzony przez przesympatyczne małżeństwo. To punkt wyjścia dla tej opowieści, gdzie to oto Tony, Frank i Gino będą poszukiwać odpowiedzi na to, co dalej, zaś piękna Sam Rutherford będzie chciała zaleczyć tu swoje rany na sercu i duszy, jakich to doznała nie tak dawno temu. Oczywiście los sprawi, że to właśnie tu, w Cichym Zakątku pojawia się dla niej szansa na szczęście, przyjaźń, a być może nawet i na najprawdziwszą miłość...
Niniejsza pozycja stanowi sobą ciepłą, klimatyczną, obyczajową opowieść o poszukiwaniu swojego miejsca, czasu i celu w życiu. Bo właśnie tego wszystkiego poszukuje każdy z młodych bohaterów tej historii - oczywiście na czele z Sam, która będzie miała tu najwięcej do powiedzenia. Efektem jest książka, która być może ma nie aż tak bardzo wiele wspólnego z prawdziwym życiem, ale która z pewnością nastraja nas w bardzo optymistyczny sposób na nasze jutro, co też jest czymś bardzo dobrym, pięknym, wartym docenienia.
Znajdziemy w tej opowieści w zasadzie wszystko to, czego od tego typu literatury moglibyśmy oczekiwać - intrygujących bohaterów, którzy potrafią nas zaskakiwać, niezwykle klimatyczne miejsce akcji, którym w tym przypadku jest mały hotelik i jego piękna okolica, jak i wreszcie miłość z namiętnością, gdzie to rodzi się uczucie, pożądanie, ale też i naturalne wątpliwości oraz strach przed ponownym zranieniem. To powinna zawierać każda powieść obyczajowa i właśnie to wypełnia sobą strony tej książki.
Oczywiście jest w tej historii nieco naiwności, że dzieje się za łatwo, za szybko, zbyt prosto..., ale taką wydaje się być konwencja tej powieści i po prostu należy ją zaakceptować. I w tym kontekście właściwymi wydają się słowa, że jest to idealna lektura na letni czas, na jedno popołudnie, na poprawienie sobie nastroju. Taka literatura też jest potrzebna, by po prostu cieszyć się przyjemnością poznawania losów ludzi trochę jak z pięknej bajki, ale takiej realnej, życiowej, jak najbardziej z naszej codzienności.
Jedyną rzeczą, która trochę mi przeszkadzała, to osadzenie tej opowieści w stricte amerykańskich realiach, co oczywiście jest wyłącznie decyzją autorki, ale nie bardzo wiem, dlaczego. Równie dobrze opowieść ta mogłaby bowiem rozegrać się w jednym z urokliwych, polskich miasteczek, a i też bohaterowie mogli nosić nasze polskie imiona i nazwiska. W tym amerykańskich anturażu było czasami dla mnie trochę sztucznie, ale to oczywiście tylko moja opinia, z którą nie wszyscy muszą się zgodzić.
Słowem podsumowania – powieść Isabeli Silverano pt. „Cztery strony świata”, to propozycja na lekką, przyjemną, letnią lekturę, za sprawą której będziemy mogli oderwać się od naszej nierzadko szarej codzienności. To tyle i aż tyle, bo powtórzę raz jeszcze, że taka literatura od czasu do czasu jest potrzebna każdemu z nas. Dlatego też zachęcam was gorąco do sięgnięcia po ten tytuł – naprawdę warto.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.