[Współpraca recenzencka]
Ocena tak bardziej 2,5 gwiazdek.
Na początku, bardzo cieszę się że w książce na pierwszej stronie zostały umieszczone dokładne ostrzeżenia co do treści. To historia dotykająca wielu granic, na które nie każdy może być otwarty i gotowy.
Jeśli chodzi o moje odczucia co do niej...to nie była książka z którą się polubię na dłuższą metę, jednak chciałam ją dokończyć by móc ocenić całokształt i to chyba dzięki końcowym rozdziałom zyskała ona trochę więcej w moich oczach.
Milly to siedemnastolatka, której relacje z matką należą do tych bardzo burzliwych i nieudanych. Wychowując się bez ojca musi znosić coraz to nowe miłości kobiety i jej mężczyzn, którzy będą próbować zastąpić drugiego rodzica dziewczynie. Jednak ona tak łatwo nie daje się w to wrobić, bowiem każdego kolejnego amanta jest w stanie prędzej czy później wykurzyć na różne sposoby. Do czasu, aż na jej drodze nie stanie Miles Prescott...
Mężczyzna od razu budzi totalnie inne emocje w dziewczynie niż jego poprzednicy. Ich pierwsze spotkanie stanie się iskrą, która z dnia na dzień będzie się coraz bardziej rozpalać, a ich relacja będzie na to dowodem. Jednak los od początku miał dla nich przygotowane tylko jedno zakończenie...
Zaczynając od początku ta historia nie miała dla mnie fabuły do połowy, a nawet ciut za nią. Mam wrażenie, że chodziło w niej tylko o jedno i były to sceny zbliżenia między bohaterami, totalnie nie wiedziałam w jaką to stronę zmierza. Były one też opisane bardzo prosto bez żadnego wyczucia, ale może taki był celowy zabieg.
Mniej więcej ostatnie 100-150 stron poprawiły sytuację, ponieważ czytałam o czymś więcej niż tylko o scenach łóżkowych. Pojawiło się więcej postaci i wątków co mnie zaciekawiło. I im dalej tym bardziej interesująco, a końcówka mocna, choć nie umiem powiedzieć czy w pozytywnym czy w negatywnym rozumieniu tego słowa, ale absolutnie było to intrygujące.
Jeśli chodzi o bohaterów, to byli oni bardzo wyraziści i mieli swoje konkretne misje w tej książce i o ile Milly była dla mnie dosyć przewidywalna, o tyle Miles będąc takim trochę bad boyem pokazał też swoją naprawdę wrażliwą stronę co mnie zaskoczyło.
Relacja nastolatki z matką była dziwna i to chyba najlepsze słowo do jej opisania, bo jakiekolwiek te więzi między nimi by nie były momentami sposób w jaki się do siebie odnosiły obie kobiety były nie na miejscu i ciężko mi sobie wyobrazić tak skrajne powiązania z rodzicem w prawdziwym życiu jakkolwiek złe bo one nie były.
Absurdalną jest dla mnie decyzja dziewczyny po spotkaniu z ojcem, z którym nie widziała się tyle lat, a przewartościowała dla niego całe swoje życie w tak krótkim czasie.
Podsumowując nie była to szczególnie wybitna historia, jednak jej zakończenie sprawiło, że będę się mocno zastanawiać nad sięgnięciem po drugą część tej dylogii, bo zakończenie zostawiło czytelnika mimo wszystko w pewnym niedosycie i z dozą ciekawości.