Wolicie książki, których akcja dzieje się przed Drugą Wojną Światową, czy zaraz po jej zakończeniu? Ja wolę tę pierwszą opcję, ale jeśli Wy nie możecie się zdecydować, to mam dzisiaj dla Was propozycję książkową, gdzie akcja rozgrywa się w tych dwóch okresach. Jest to pierwsza część cyklu „Na brzegu rzeki” Aldony Żółtowskiej, który nosi tytuł „Halszka”. Zobaczmy zatem, o czym jest ta książka i czy przypadła mi do gustu!
Pewnego razu w przedwojennych czasach Chaja spotyka tajemniczego mężczyznę. Na początku, nie zdaje sobie z tego sprawy, że jest on bogatym fabrykantem. Po kilku tygodniach odkrywa ona prawdę, kiedy postanawia poprosić go o pomoc. Robi to dla swojego dziecka, ponieważ nie chce tego, aby spotkał go taki sam los, jak ją. Chaję wychowywała samotna matka, której rodzina wyrzekła się, bo nie zaakceptowali jej związku z gojem. Po latach, kiedy wojna dobiegła już końca, jej syn Maksymilian zostaje nauczycielem w miejscu, gdzie przez przypadek odkrywa tragiczną historię kobiety burzącą w nim wspomnienia związane z przeszłością jego rodziny. Co to za kobieta i czemu skończyła tak tragicznie?
Książka ta dzieli się na cztery części. Najbardziej zainteresowała mnie pierwsza, której akcja działa się w 1926 roku. Opowiada ona o losach Chaji oraz rodziny mężczyzny, u którego postanawia zamieszkać. Opisana w niej historia była dla mnie jak szczęśliwa bajka, opisująca życie biednej dziewczyny, której życie nie rozpieszczało, jednak zakochała się w bogatym mężczyźnie mieszkającym w pałacu. Była to piękna i ciekawa historia mimo tego, że była też przewidywalna i na końcu sielankowa. Można w niej było spotkać zjawisko mezaliansu oraz ciężkiego życia ubogich kobiet w ciąży, które żyły w tamtych czasach. W kolejnych częściach akcja działa się już trochę później, bo w 1949 roku. W dwóch częściach narratorem był Maksymilian, w jednej pewna pani Irenka. W tych częściach dopiero dowiadujemy się tego, kim była tytułowa Halszka, bo Maksymiliana bardzo zainteresowało jej życie, a raczej jej tragiczny los. Widzi z nim podobieństwo do tragedii, która wydarzyła się w jego rodzinie. Jak dla mnie ciekawe były te części i czytałam o życiu Halszki z wielkim zainteresowaniem, jednak to losy Chaji bardziej mnie zachwyciły i wolałabym, żeby dalsza część książki była również o niej, ale nie narzekam, bo tak jak wspomniałam wcześniej, historia Halszki była również ciekawa.
„Halszka” jest ciekawą, historią, której akcja osadzona jest w bardzo odległych czasach. Z pewnością przypadnie ona do gustu osobom, które tak jak ja, uwielbiają powieści, których tłem są czasy przedwojenne, wojenne lub powojenne. Spodoba się ona również tym, którzy lubią czytać o odkrywanych tajemnicach sprzed lat, o których inni już zapomnieli. Czas z tą książką uważam za udany, pochłonęłam ją bardzo szybko i myślę, że i Wam przypadnie ona do gustu.