Noc żywych awatarów recenzja

Horror i science-fiction w jednym

Autor: @Ag_VS ·1 minuta
2012-02-27
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Opowiadanie „Noc żywych awatarów” ukazało się w skróconej wersji w e-bookowej antologii „31.10 Halloween po polsku”, gdzie obok „Equnculusa” Romualda Pawlaka czy „Niani” Daniela Koziarskiego stanowił jeden z ciekawszych tekstów. Autor wydał go więc w wydłużonej, uzupełnionej wersji, nazwanej 1.7.

Lech Kolender z zawodu jest informatykiem, ale po stryju odziedziczył zakład pogrzebowy. Szybko odkrył, że śmierć bardzo łatwo zinformatyzować i zautomatyzować. Napisał więc program, który zajmował się zarówno ciałem zmarłego, jak i szczegółami handlowymi biznesu pogrzebowego. Następnie zaś idzie o krok dalej – tworzy awatara cmentarnego, wierną kopię zmarłego, która przesiaduje na swym grobie i z którą bliscy mogą rozmawiać jak z żywym.

W ten sposób otrzymujemy technologię, która teoretycznie tworzy tylko alter-ego zmarłego, rząd zaprogramowanych zer i jedynek; jest ono jednak na tyle ludzkie, że w zasadzie zapewnia człowiekowi nieśmiertelność (łącznie z możliwością dalszego prowadzenia konta na Facebooku!). Granica między człowiekiem a elektronicznym awatarem zaciera się. Jednocześnie awatary posiadają zupełnie nowe możliwości rozwoju i łatwo mogą poczuć się kimś ważniejszym niż człowiek…

Całość polana jest sosem klimatów horroru – szczególnie dobra jest scena z centrum handlowym, gdzie granica między halloweenową zabawą a rozpoczynającą się apokalipsą zaciera się i czytelnik nie jest w stanie odgadnąć, czy zakrwawione flaki rozciągnięte na sklepowych wystawach są prawdziwe, czy może tylko stanowią przerażający wystrój nadgorliwego projektanta świątecznych ozdób.

Największą wadą opowiadania jest miejscami za duże tempo. Autor pędzi z akcją do przodu tak szybko, że łatwo się pogubić. Już sam początek (scena z żoną i siekierą) może wywołać zdziwienie czytelnika, który nie zrozumie, co się dzieje. Zabrakło też wstępu, ukazania, jak cmentarze i awatary działały, gdy wszystko jeszcze funkcjonowało prawidłowo. Z poruszonego tematu można bardzo wiele wyciągnąć, przedstawić cały świat, gdzie ludzie i awatary funkcjonują obok siebie. Tymczasem autor od razu przenosi nas do momentu kryzysu. Dobrze by było, gdybyśmy zamiast wersji 1.7 dostali raczej 2.0 – bardziej rozbudowaną mini-powieść.

„Noc żywych awatarów” łączy w sobie science-fiction z klimatycznym horrorem i wizją upadku ludzkości. Świetne opowiadanie, szkoda tylko, że takie krótkie.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-02-09
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Noc żywych awatarów
2 wydania
Noc żywych awatarów
Wal Sadow
8/10

Bohater jest właścicielem sieci cmentarzy, które odziedziczył po stryju. Nic go właściwie z tym biznesem nie łączy. Z wykształcenia jest informatykiem. Pewnego dnia przychodzi mu do głowy pomysł na ni...

Komentarze
Noc żywych awatarów
2 wydania
Noc żywych awatarów
Wal Sadow
8/10
Bohater jest właścicielem sieci cmentarzy, które odziedziczył po stryju. Nic go właściwie z tym biznesem nie łączy. Z wykształcenia jest informatykiem. Pewnego dnia przychodzi mu do głowy pomysł na ni...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Pozostałe recenzje @Ag_VS

Przystań na krańcu świata
Romans z wielką historią w tle

Jest rok 1941, w Europie trwa druga Wojna Światowa, ale w odległym Szanghaju i Hongkongu wciąż panuje spokój, a Brytyjczycy mają czas, by obstawiać konie na wyścigach i u...

Recenzja książki Przystań na krańcu świata
Gwelfów i gibelinów
Muzyka płynąca przez epoki

Pamiętacie wydawnictwo literackie Pies Łańcuchowy? Wydało ono dwa e-booki, które pobrać możemy zupełnie za darmo. Zapłacić możemy później – jeśli uznamy, że autor sobie z...

Recenzja książki Gwelfów i gibelinów

Nowe recenzje

Dlaczego podskakuję
DLACZEGO PODSKAKUJĘ
@mikka138:

Gdy tylko dowiedziałam się o czym jest ta książka, wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Temat jest mi dobrze znany, a wi...

Recenzja książki Dlaczego podskakuję
Mieszko. Wyjście z cienia
"Mieszko. Wyjście z cienia"
@tatiaszaale...:

Nie można stać w miejscu, trzeba przeć do przodu i do przodu. Bo kto nie idzie dalej, a stoi czy na zadku siedzi zadowo...

Recenzja książki Mieszko. Wyjście z cienia
Nechemia
W drodze przez XVII Rzeczpospolitą.
@sweet_emily...:

--*_*_*_*_* Jest rok 1666, w Konstantynopolu objawił się Mesjasz. Na jego spotkanie wyruszają tłumy Żydów. Wśród nich N...

Recenzja książki Nechemia
© 2007 - 2024 nakanapie.pl