Wysprzątane miejsca recenzja

Hotelowa a(bs)trakcja ?

Autor: @blackcurrant ·2 minuty
2012-02-22
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Każdy czytelnik ma wobec książki pewne wymagania. W zależności od gatunku jej lektura ma trzymać w napięciu, bawić, bądź wzruszać a czas z nią spędzony powinien należeć do udanych i przyjemnych. Co zatem gdy nie sprawdza się żadne z powyższych? Więcej, dana pozycja nudzi, nuży i usypia do tego stopnia, że ma się ochotę cisnąć nią w kąt?

W mojej opinii takie właśnie były „Wysprzątane miejsca”. Krótki zarys treści był zapowiedzią ciekawej lektury, tym większe było więc moje rozczarowanie gdy zamiast interesującej fabuły otrzymałam mętny zlepek zdań i stron.

„Wysprzątane miejsca” przytaczają historię pewnego mężczyzny mieszkającego na stałe we Francji, w Lyonie. Kiedy jego szef postanowił otworzyć w Warszawie filię swojej firmy nasz bohater został zobligowany do wyjazdu, w stolicy Polski miał przygotować biuro i pozyskać nowych kontrahentów. Przyjazd po latach do dawnej ojczyzny stał się okazją do odwiedzenia starych przyjaciół, jeszcze z czasów dzieciństwa. Niestety szkolni koledzy ciągle byli nieuchwytni, czas upływał więc mężczyźnie na drobiazgowych oględzinach hotelu i zacieśnianiu stosunków z recepcjonistką…

Niewielka objętościowo bo mająca raptem 166 stron książka przesiąknięta jest skrupulatnymi detalami. Sam zajmujący bez mała połowę stron książki opis wyglądu hotelu, szczegółowy i wnikliwy do przesady przyprawiał o irytację. Gdyby ktoś zapytał mnie o wrażenia z lektury, bez zająknięcia opisałabym ów hotel, od wykładzin, fakturę tapet poprzez miejsca odpadającego tynku po zepsutą spłuczkę włącznie. Wygląd hotelu, jego mankamenty i atuty to temat przewodni książki. Wprawdzie hotelarstwo nie jest mi obcą dziedziną ale zaserwowany tutaj natłok poglądów i ocen co do jakości obsługi i wyposażenia był dość męczący.

Drugą rzeczą, skutecznie odsuwającą mnie od książki były wszędobylskie „spolszczenia”. I tu pytanie retoryczne „co autor miał na myśli”? Kompletnie nie zrozumiałam zamysłu pana Rychlickiego i jego trików nadawania obcojęzycznym słowom polskie odpowiedniki. Picca hat, koka-kola, tiszirt, lancz, notebuk to tylko kilka z „kwiatków” z niezrozumiałą dla mnie intencją. To samo tyczy się kaleczenia języka francuskiego. Nazwy ulic („ri Amedi Bąriet”) dialogi pisane fonetycznie („bą kuraż”, „że truv sa wremą ęteresą”) w moim odczuciu były kiepską formą żartu. Nie wiem, może coś mi umknęło, może nie zrozumiałam aluzji, dopóki jednak nikt nie wyprowadzi mnie z błędu, jak dla mnie „Wysprzątane miejsca” są sans rime ni raison.

Będąc szczerą, ostatnią tak słabą wg mnie pozycję czytałam z 200 książek temu. Umyślnie jednak nie odradzam lektury. Wierzę, że każda książka ma swoich zwolenników. Chętnie poznam opinię innych czytelników, być może czyjaś recenzja pozwoli spojrzeć na „Wysprzątane miejsca” bardziej łaskawym okiem?
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wysprzątane miejsca
Wysprzątane miejsca
Ryszard Rychlicki
4.3/10

„To historia z życia wzięta, ale nie do końca mojego. Moja jest tam fascynacja hotelami i niemieckimi autostradami. Reszta to życia innych – prawdziwych lub wymyślonych przyjaciół. Jako autor próbował...

Komentarze
Wysprzątane miejsca
Wysprzątane miejsca
Ryszard Rychlicki
4.3/10
„To historia z życia wzięta, ale nie do końca mojego. Moja jest tam fascynacja hotelami i niemieckimi autostradami. Reszta to życia innych – prawdziwych lub wymyślonych przyjaciół. Jako autor próbował...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Ryszard Rychlicki urodził się w 1969 roku. Z wykształcenia jest filologiem, a z zawodu informatykiem. Publikował teksty prozatorskie i krytyczne na łamach pism Opole, Strony, Śląsk, List Oceaniczny. O...

@monia1990 @monia1990

Powieść „Wysprzątane miejsca” się „czyta”. Każdy, kto lubi literaturę, zrozumie, co to znaczy. Więc najpierw się czyta i niełatwo przerwać, oderwać się, odłożyć na potem. Lektura staje się jak szczera...

WY
@wym

Pozostałe recenzje @blackcurrant

Jutra może nie być
Jutra naprawdę może nie być...

Do napisania tej opinii zabieram się jak pies do jeża, ostrożnie i nieporadnie od kilku dni próbuję przelać wrażenia na papier. Ciężko pisać o książkach, w których człowi...

Recenzja książki Jutra może nie być
Dworek pod Lipami
Tu i teraz na przemian z tym, co było

Kiedy w ubiegłym roku szykowałam się do prywatnego tour de France, wrzuciłam do walizki dwie książki z francuskim klimatem w tle. Jedną z nich było „Zamówienie z Francji”...

Recenzja książki Dworek pod Lipami

Nowe recenzje

Złe dziecko
Złe dziecko
@monika.sado...:

Nikt nie rodzi się zbrodniarzem, ale w każdym skrywa się zło, które niespodziewanie może się zbudzić. Jesteśmy mrocznym...

Recenzja książki Złe dziecko
Kolacja z Tiffanym
Kolacja z Tiffanym.
@Malwi:

Książka "Kolacja z Tiffanym" autorstwa Agnieszki Lingas-Łoniewskiej to propozycja dla miłośników lekkich, zabawnych i n...

Recenzja książki Kolacja z Tiffanym
Jeleni sztylet
Jeleni sztylet
@snieznooka:

Mawia się, że nie powinno się oceniać książki po okładce, ale kiedy widzi się takie wydania, jak „Jeleni sztylet” autor...

Recenzja książki Jeleni sztylet
© 2007 - 2024 nakanapie.pl