Przychodzi w końcu taki czas, że trzeba pożegnać się z kolejną serią, która trafiła prosto do serca. Właśnie nadszedł czas na pożegnanie się z cyklem Szamanka od umarlaków Martyny Raduchowskiej. “Fałszywy pieśniarz” to genialne zakończenie historii, która jest mroczna, wciągająca i zarazem zabawna momentami. Wydawnictwo Mięta nie tylko wydało książkę znaną i lubianą, ale dało jej nową i piękną oprawę graficzną, wraz z barwionymi brzegami, ale również autorka dała nam niespodziankę w postaci dodatkowych opowiadań. Każdy z tomów ma nowe opowiadanie, które nie tylko pozwala nam dłużej zostać w świecie, który lubimy, ale też rozwiewa wiele wątpliwości. Rozwijają wiele wątków, przez co każdy z tomów wydaje się bardziej dopracowany i zrozumiały.
Kiedyś miałam problem z polskimi autorami, uważałam, że nie umywają się do tych zza granicy. Jednak po tym jak coraz częściej zaczęłam sięgać po polską fantastykę, to doszłam do wniosku, że to właśnie nasi rodzimi autorzy potrafią poruszać serca czytelników. Właśnie wśród moich ulubionych polskich autorów, znalazła się Martyna Raduchowska ze swoim cyklem Szamanka od umarlaków.
WON ma na głowie wiele nowych i tajemniczych spraw, miastem wstrząsają brutalne samobójstwa. A wszystko rozpoczyna się od chwili, gdy zdecydowali się ekshumować anonimowe ciała w ogrodzie kusiciela. Ida, za to, musi znów stanąć oko w oko z Demonem Luster, co nie podoba się ani jej, ani Kruchemu, który pokazuje coraz więcej współczucia i zainteresowania wobec młodej szamanki. Kruchy zaczyna się otwierać przed Idą, dzięki czemu poznaje ona jego przeszłość, a jest ona równie mroczna i trudna jak jej własna. Sprawa Demona luster nie jest zakończona, mimo że wydawało się inaczej. Za to dar Idy wydaje się być uśpiony, jednak prawda się bardziej brutalna i zabójcza zarazem. Czy uda się jej wykaraskać ze śmiertelnych tarapatów?
Lubicie dodatkowe opowiadania do historii, które znacie i lubicie?
Ja uwielbiam i jeśli jest to historia, która trafiła na moją półkę z ulubieńcami, to jestem pewna, że chce przeczytać każde nowe opowiadanie.
Tak jak poprzednie tomy, tak i “Fałszywy pieśniarz” otrzymał dodatkowe, wcześniej niepublikowane opowiadanie “Ponura żniwiarka i przędzarz gwiazd”. Muszę powiedzieć kilka słów o tym opowiadaniu, ponieważ jest ono najdłuższe, z tych, które autorka dołączyła do tego wydania. Jest mroczne i nadaje niepowtarzalny klimat książce. Może nawet pokuszę się o stwierdzenie, że było ono delikatnie melancholijne.
Ten tom chyba był najmroczniejszy, humoru, z którego ten cykl słynie, dużo tu nie znajdziecie. Autorka skupiła się na czymś innym i bardzo mi się to spodobało. Obok mroku, znajdziemy tu romans, ale taki typu slow burn. Nie znajdziecie wyznań miłości czy spicy scen. Jest za to uczucie, które powoli się buduje, które jest niepewne tak jak sami zainteresowani. Dzięki temu powolnemu rytmowi nie czułam się przytłoczona nim, w końcu czas na romans nie jest zawsze odpowiedni.
Klimat tej książki jest niezapomniany i zapewniam was, że wam się spodoba. Dlatego polecam wam cały cykl, jeśli nie znacie jeszcze Szamanki od umarlaków, jest to idealny czas na to, by ją poznać. Polecam i czekam na kolejne książki autorki, a wydawnictwu dziękuje za książkę do recenzji.