365 dni recenzja

Jak zła może być ksiązka.

Autor: @marcin.gamer67 ·4 minuty
2025-06-13
Skomentuj
8 Polubień
„365 dni” Blanki Lipińskiej to książka, która zyskała ogromną popularność – co samo w sobie mówi więcej o potrzebach współczesnego odbiorcy niż o wartości literackiej tego dzieła. Trudno jednak przejść obojętnie wobec fenomenu utworu, który – pod pozorem erotycznej przygody i „romantycznej historii miłosnej” – przemyca w sposób zupełnie bezrefleksyjny i niepokojący narrację gloryfikującą przemoc, uprzedmiotowienie kobiety oraz toksyczną relację, opartą na manipulacji i całkowitym braku równowagi emocjonalnej.

Powieść opiera się na prostym schemacie: przystojny mafioso porywa kobietę i daje jej tytułowe 365 dni, by go pokochała. Znika tu jakakolwiek logika emocjonalna, jakiekolwiek niuanse psychologiczne – bohaterka nie przechodzi procesu wewnętrznej przemiany, nie walczy, nie stawia oporu. Ulega. I właśnie ten bezrefleksyjny mechanizm uległości – od pierwszych stron aż po finał – staje się najbardziej problematycznym aspektem książki.

Nie ma w tej historii nic z prawdziwej erotyki, choć autorka zdaje się sądzić inaczej. Opisy scen seksualnych są wulgarne, mechaniczne, pozbawione finezji czy autentycznego napięcia. Są efektem kalkulacji, próbą odtworzenia znanych z popkultury wzorców, które nie opierają się na realnym napięciu miłosnym, lecz na dominacji i kontroli. To nie relacja partnerska, ale wyrafinowana forma przemocy, ubierana w kostium „zmysłowości”. Kobieta nie jest tu podmiotem – jest trofeum, ciałem do posiadania, pustą figurą reagującą zgodnie z oczekiwaniami oprawcy.

Największą szkodliwością „365 dni” nie jest nawet niski poziom literacki – bo ten można by zbyć wzruszeniem ramion – lecz przekaz, jaki książka niesie. Związek oparty na porwaniu, groźbach, emocjonalnym szantażu i uprzedmiotowieniu zostaje ukazany jako coś pożądanego, wręcz romantycznego. Czytelnik, który nie ma odpowiednich narzędzi do krytycznego odbioru, może łatwo ulec złudzeniu, że taka relacja jest ekscytująca, a przemoc to przejaw namiętności. To właśnie ten przekaz – przemoc jako forma miłości – czyni z książki Lipińskiej nie tylko dzieło nieudane literacko, ale wręcz szkodliwe społecznie.

Narracja prowadzona przez główną bohaterkę – Laurę – jest chaotyczna, powierzchowna, pozbawiona jakiejkolwiek introspekcji. To nie kobieta z krwi i kości, lecz papierowa lalka, reagująca schematycznie i bezmyślnie. Jej szybka akceptacja sytuacji, w jakiej się znalazła, całkowita fascynacja oprawcą oraz brak jakiejkolwiek refleksji moralnej świadczą nie o emancypacji seksualnej, jak próbują to tłumaczyć niektórzy, ale o skrajnej banalizacji cierpienia, porwania, gwałtu i manipulacji.

Massimo, mafijny porywacz, zostaje wykreowany na męskiego ideała – nie dlatego, że ma cnoty, lecz dlatego, że ma władzę, pieniądze i brutalność. W świecie „365 dni” nie ma miejsca na szacunek, równość czy dialog. Męskość to dominacja. Seks to posiadanie. Miłość to uległość.

Co więcej, styl Lipińskiej woła o pomstę do nieba. Język jest ubogi, zdania pozbawione rytmu, a dialogi sztuczne i infantylne. Próby „żartu” czy „lekkiej narracji” wypadają topornie, a wątki poboczne istnieją jedynie po to, by prowadzić do kolejnej sceny łóżkowej lub zakupowego uniesienia. Całość przypomina bardziej streszczenie scenariusza filmu klasy B niż powieść z jakimikolwiek ambicjami literackimi.

Ale „365 dni” to nie tylko kiepska literatura – to objaw głębszego problemu. Kultura masowa coraz częściej żeruje na potrzebach eskapistycznych czytelnika, oferując mu świat uproszczony, nasycony fantazjami o dominacji, seksualnej uległości i luksusie jako jedynej wartości. W takim świecie refleksja moralna, granice wolności, autentyczna intymność czy wewnętrzna siła bohaterki stają się zbędne. Liczy się tylko to, co spektakularne i szokujące.

Nie można jednak zrzucić całej odpowiedzialności na autorkę. O wiele bardziej niepokojące jest społeczne przyzwolenie na taki obraz relacji – masowe czytelniczki, które utożsamiają się z Laurą, widząc w niej spełnienie fantazji, nie dostrzegają, że to, co zostało im przedstawione, jest dokładnym zaprzeczeniem zdrowej relacji. W czasach, gdy tak wiele mówi się o przemocy domowej, toksycznych związkach i potrzebie emancypacji kobiet, „365 dni” zdaje się cofać dyskurs społeczny o dekady.

Nie ma tu przestrzeni na dwuznaczność. Ta książka nie jest prowokacją ani metaforą. Nie jest także dziełem, które stawia ważne pytania, jak czynią to powieści kontrowersyjne, ale wartościowe. Nie znajdziemy w niej ironii, dystansu, krytycznego spojrzenia. Jest bezrefleksyjna, jednoznaczna i wręcz niebezpieczna w swojej dosłowności.

Trzeba to powiedzieć wprost: „365 dni” nie tylko nie wnosi nic do literatury – ono jej szkodzi. Spłyca pojęcie miłości, seksualności, relacji międzyludzkich. Uczy złych wzorców, utrwala szkodliwe stereotypy i trywializuje traumę. I choć można argumentować, że literatura nie musi być moralna – to jednak nie może być ślepa na konsekwencje, jakie niesie.

Książka Lipińskiej jest symptomem kultury, w której treść schodzi na drugi plan, a liczy się jedynie to, by szokować i sprzedawać. I choć każdy ma prawo pisać i czytać, co mu się podoba, to jednak warto pamiętać, że popularność nie jest równoznaczna z wartością.

W świecie, który potrzebuje opowieści o autentycznym porozumieniu, wzajemnym szacunku i godności – „365 dni” to krok wstecz. Zbyt duży, by można było go zignorować.


Moja ocena:

× 8 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
365 dni
365 dni
Blanka Lipińska
5.5/10
Cykl: 365 dni, tom 1

Obrzydliwie romantyczna, skrajnie prawdziwa i inspirująca.... Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół, wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste d...

Komentarze
365 dni
365 dni
Blanka Lipińska
5.5/10
Cykl: 365 dni, tom 1
Obrzydliwie romantyczna, skrajnie prawdziwa i inspirująca.... Laura wraz ze swoim chłopakiem Martinem i dwójką przyjaciół, wyjeżdżają na wakacje na Sycylię. Drugiego dnia pobytu – w swoje dwudzieste d...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Pani Bianka Lipińska z szybkością meteora przeleciała przez nasz rynek wydawniczy, sprzedała swoje książki w setkach tysięcy egzemplarzy, a jej dzieła zostały sfilmowane, ponoć z sukcesem, nie wiem, ...

@almos @almos

Trochę bałam się zaczynać książkę, na temat której są prawie same negatywne opinie. Jednak mi się książka podobała i nie mogłam się od niej oderwać, co prawda kilka scen bym usunęła, lecz stwierdzam ...

PA
@paulina.gasior1

Pozostałe recenzje @marcin.gamer67

Pani Bovary
O kobiecie, która chciała być powieścią

Od pierwszej strony „Pani Bovary” uderza nas dźwięk, który przypomina raczej zimny dzwon niż serdeczne przywitanie. Gustave Flaubert, niczym chirurg precyzyjnie odcinają...

Recenzja książki Pani Bovary
Czarodziejska góra
Labirynt ducha i ciała

Gdyby literatura miała przypominać pasmo górskie, to „Czarodziejska góra” Thomasa Manna byłaby jego najwyższym, przysypanym wiecznym śniegiem szczytem — tym, który z odd...

Recenzja książki Czarodziejska góra

Nowe recenzje

Prowadził nas los
Prowadził nas los
@bastet:

Od jakiegoś czasu z prawdziwą przyjemnością sięgam po literaturę podróżniczą, choć wcześniej nie przepadałam za tym gat...

Recenzja książki Prowadził nas los
Spóźniony
Spóźniony wyrok
@kasiasowa1:

„Spóźniony wyrok” – książka, która nie daje o sobie zapomnieć. Nieczęsto trafiam na thrillery, które sprawiają, że dos...

Recenzja książki Spóźniony
NIESZCZĘŚCIA W SZCZĘŚCIU
Pułapki losu
@jagodabuch:

Czy szczęście zawsze musi prowadzić do spełnienia? A może bywa ono tylko złudzeniem, które – niczym pułapka – sprowadza...

Recenzja książki NIESZCZĘŚCIA W SZCZĘŚCIU
© 2007 - 2025 nakanapie.pl