Listy Floryjskie recenzja

Literacka mozaika i niedokończone wątki

Autor: @noctislegere ·3 minuty
2025-06-12
Skomentuj
3 Polubienia
Nieczęsto zdarza się, by debiut literacki zostawiał aż tak wyraźny ślad w czytelniku – intelektualnie, emocjonalnie, estetycznie. „Listy Floryjskie” Arsesa Andishmana to nie tylko opowieść o losach buntownika i jego kronikarza, ale przede wszystkim historia zrodzona z pasji do mitów, kultury i refleksji nad tym, kim jesteśmy jako ludzie – i jako narody.

Zaintrygował mnie już sam koncept, że ludzie Floreum pochodzą od kwiatów, a głównym bohaterem powieści jest Pieśniarz – kronikarz i świadek wydarzeń, który z więziennej celi pisze pożegnalne listy do Arsesa Andishmana. Listy te – będące jednocześnie fabułą książki – układają się w niezwykle intymną, przesiąkniętą zadumą opowieść o Tristusie Primusie Decjuszu, ostatnim z rodu Decjuszy, władcy prowincji Convallarii. Tristus, postać niejednoznaczna, jakby wyrwana z kart „Księcia” Machiavellego, jest zarówno królem, buntownikiem, jak i mordercą. „Nie tylko takim, który kogoś zabił raz, ale kimś, kto z mordowania uczynił sposób na przejście przez życie.”

To, co szczególnie doceniłam w tej książce, to głęboka warstwa refleksyjna powieści. Pytania o pamięć, przeznaczenie, zło i władzę przewijają się w tle wszystkich wydarzeń. „Bez pamięci nie ma prawdy, nie ma prawdy o czynie, nie ma prawdy o człowieku, o niczym” – pisze Pieśniarz, a ja wciąż wracam do tych słów, bo stanowią one sedno nie tylko tej historii, ale i naszej rzeczywistości. Fascynujące było śledzenie, jak Tristus stosuje metodę sokratejskiego dialogu, zmuszając swoich rozmówców do namysłu i wewnętrznego przesilenia – co wybrzmiewa szczególnie mocno w rozmowie z Teukrosem o naturze zła.

Książka zachwyca bogactwem odniesień kulturowych i światotwórczą odwagą. Znajdziemy tu własną mitologię („Gdy bowiem krew Praojca spadła na glebę, wyrosły z niej kwiaty, a z kwiatów […] zrodziliśmy się my wszyscy”), własny kalendarz (miesiące takie jak Solius, Flosius, Paterius), łacińskie formuły typu „de domo”, tytuły greckie i średniowieczne. Wszystko to składa się na literacką mozaikę, w której każda część – choć wyraźnie inspirowana historią i mitologią – zyskuje własne znaczenie. Odkrywanie tych warstw to osobna przyjemność.

Narracja przypomina mi „Cierpienia młodego Wertera”, bo i tu forma epistolarna pozwala wejść głębiej w myśli narratora. Pieśniarz – którego prawdziwe imię, poznajemy dopiero na końcu – to postać tragiczna, rozdarta, a zarazem przejmująco ludzka. Jego słowa „Nie należą do nikogo, a moim życiem pieśń i szlak” oddają istotę jego samotności i misji. Jako czytelniczka poruszona byłam również postacią ślepej Kasandry – jej postawa pozbawiona złudzeń niesie gorzką mądrość: „Nie dlatego bogów nie lubi, że jej wzrok zabrali, ale że pamięta światło, a musi żyć w ciemnościach.”

Z czysto fabularnego punktu widzenia – najwięcej emocji wywołała we mnie historia łowów na Bestię z Kniei. Kasandra opowiada o wyprawie Tristusa, Teukrosa i Choromana, w której ścierają się potężne, symboliczne zwierzęta: trzy tury o szmaragdowych oczach i Szablozębiec o oczach rubinowych. To jedna z tych scen, do których chętnie wracam, bo łączą w sobie wszystko, co w tej książce najlepsze – napięcie, tajemnicę, mit.

Czy książka jest idealna? Nie. Pojawia się w niej wiele wątków, które – niestety – pozostają otwarte. Autor rozwija zbyt wiele tematów naraz, nie kończąc niektórych z nich w satysfakcjonujący sposób. Nie dowiadujemy się do końca, dlaczego Pieśniarz trafia do więzienia, choć jego obecność w celi jest osią konstrukcyjną powieści. Niemniej jednak, może właśnie ten niedosyt jest zaproszeniem do kontynuacji, którą zresztą autor zapowiada w przedmowie.

„Każda szczęśliwa historia ma swoje cienie straty” – pisze Pieśniarz. I może właśnie w tym tkwi siła „Listów Floryjskich” – że opowiadają o historii nie do końca szczęśliwej, ale przejmująco prawdziwej. To książka dla tych, którzy szukają w literaturze nie tylko rozrywki, ale też pretekstu do myślenia. Dla tych, którzy chcą wlać w siebie nieco nadziei poprzez pieśni.

Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

Moja ocena:

× 3 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Listy Floryjskie
Listy Floryjskie
Arses Andishman
9/10

Każdy wybór ma swoją cenę. Za niektóre płaci się własną duszą. W odległej krainie zwanej Floreum, w której ludzie pochodzą od kwiatów, losy śmiertelników wydają się przesądzone – zwłaszcza tych, któ...

Komentarze
Listy Floryjskie
Listy Floryjskie
Arses Andishman
9/10
Każdy wybór ma swoją cenę. Za niektóre płaci się własną duszą. W odległej krainie zwanej Floreum, w której ludzie pochodzą od kwiatów, losy śmiertelników wydają się przesądzone – zwłaszcza tych, któ...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Listy Floryjskie są książką ogromnie ciekawą, pisaną ze swadą, pełną podwójnych znaczeń i odniesień do kontekstów historycznych znanych nam epok. Starożytność (rody swojsko brzmiące po rzymsku, rozmo...

@melkart002 @melkart002

Pozostałe recenzje @noctislegere

Moje życie pełne cudów.
Poruszająca, prawdziwa i… rozpisana w tonacji Bacha

@Obrazek Zanim przyszło piekło, była muzyka. Czechosłowacja lat 30., dom pełen dźwięków i miłości, troskliwa opieka guwernantek, pierwsze oznaki wyjątkowego słuchu. Ma...

Recenzja książki Moje życie pełne cudów.
Ostatnia Bitwa
„Wszystkie światy biegną do swego końca…”

Zamknąć drzwi do Narnii – raz na zawsze – to zadanie, do którego nikt nie jest naprawdę gotowy. A jednak Lewis w „Ostatniej bitwie” (siódmym i ostatnim tomie cyklu) nie ...

Recenzja książki Ostatnia Bitwa

Nowe recenzje

Callas, moja rywalka
Historia o głosie, który boli.
@Anna_Szymczak:

Nie wszystkie książki muszą być głośne, by rezonować. Nie muszą walić w czytelnika fabularnym młotem ani podnosić gło...

Recenzja książki Callas, moja rywalka
Immunitet
Immunitet
@greta.zajko:

Za twórczością Pana Remigiusza Mroza ciężko nadążyć. Pomimo tego, że jego książki osaczają nas jak komary w letnie, maz...

Recenzja książki Immunitet
Polonista. Akt 2
Powrót do rany — czyli ciąg dalszy bez ukojenia.
@Anna_Szymczak:

Drugi akt zawsze bywa trudniejszy. Po mocnym debiucie czytelnik oczekuje czegoś więcej: nie tylko kontynuacji, ale ro...

Recenzja książki Polonista. Akt 2
© 2007 - 2025 nakanapie.pl