Mala M. recenzja

„Wszystko wskazywało na to, że w najbliższym czasie raczej nie będę się nudziła. I wiecie co? Cholernie mi się to podobało”

Wielokrotnie spotkałam się ze stwierdzeniem, że pióro Pauliny Świst jest dość specyficzne, dlatego jej książki albo się kocha, albo nienawidzi, z czym z pewnością się zgadzam. Rzeczą, którą jedyni nie będą w stanie tolerować, a innym w żaden sposób to nie przeszkadza, jest dość duża ilość wulgaryzmów, jakie znajdziemy w jej tekstach. Ja akurat należę do tej drugiej grupy, bo choć sama niespecjalnie dużo przeklinam, to jednak rzucanie na prawo i lewo kur.. nie jest dla mnie czymś odpychającym.

Tym razem autorka pokusiła się o napisanie książki w duecie i choć nie jestem w stanie stwierdzić które pomysły wyszły od której autorki, to w ogólnym rozrachunku wyszła im naprawdę świetna książka.

„Mala M” to historia tytułowej Mali – czyli Malwiny. Opowieść wolnej duchem i korzystającej z życia kobiety z dużym dystansem do siebie, ze skłonnością do przesadzania z alkoholem i pchania się w ramiona nieodpowiednich facetów! Z pewnością nie chciałabym być taka jak Mala, ale taką szurniętą przyjaciółką wcale bym nie pogardziła.

Dla mnie ta książka powstała po to, by dostarczyć czytelnikowi sporej dawki rozrywki. Oczywiście, doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że każdego z nas bawią zupełnie inne rzeczy, i to, co dla mnie będzie śmieszne, dla kogoś innego będzie żałosne, jednak w moje poczucie humoru autorki trafiły doskonale. Nawet nie zliczę, ile razy o mało nie oplułam książki, a czytałam i częściowo słuchałam też w audiobooku z pełnym „bananem” na ustach, przez co, ktoś, kto by popatrzył na mnie z boku, mógłby podejrzewać, że coś jest ze mną nie tak.

Oczywiście „Mala M” to nie tylko humor. To też namiętność i adrenalina, a dodatkowo zaskakujące wyjaśnienia niektórych zdarzeń. Czy ta książka w moim mniemaniu ma jakąś wadę? Owszem! Jest zdecydowanie za krótka, a i zakończenie takie, że po prostu chciałoby się więcej.

Bawiłam się przy tej historii doskonale, a wewnętrzne monologi bohaterki to już w ogóle było mistrzostwo! Jeśli więc niestraszne wam wulgaryzmy, a chcecie książki z pazurem i takiej, którą się czyta niesamowicie szybko, to „Mala M” z pewnością jest dla was!

Ja z przyjemnością POLECAM!