Słowiańska krew recenzja

Miłość w oparach średniowiecza

Autor: @Mirka ·5 minut
2025-06-20
Skomentuj
5 Polubień


„Miłowanie jest jako ten kwiat – uschnie,
jeśli go nie podlewać.”

Są opowieści, które nie tylko się czyta, ale których się chętnie słucha, mając wrażenie, jakby ktoś opowiadał je przy ogniu, w długą zimową noc. Taka właśnie jest „Słowiańska krew”, druga część historii o Żywce, Samborze i cienkiej granicy między rzeczywistością a światem niewidzialnym

Bez zbędnych wstępów fabuła zabiera nas ponownie do XIII wieku na Żywiecczyznę, gdy akurat panuje sroga zima, która wystawia ludzi na ciężkie próby. Tam, gdzie śnieg okrywa pola Żywiecczyzny, a wiatr niesie szept dawnych historii, rodzi się opowieść o uczuciach silniejszych niż mrok lasu i o ludziach naznaczonych przeznaczeniem.

Akcja tej części zaczyna się bowiem w styczniu roku pańskiego tysiąc dwieście dziewięćdziesiątego, a więc pięć lat po wydarzeniach w pierwszym tomie pt.: „Słowiańskie serce.” To czas rozbicia dzielnicowego, które trwa od 1138 roku i wciąż jest w kraju niespokojnie. Toczą się właśnie zacięte walki między księciem Władysławem Łokietkiem a Henrykiem IV Probusem o tron krakowski, ale nie jest to tematem tej powieści.

Z dala od wielkiej polityki toczy się życie zwykłych ludzi, takich jak Żywka i Sambor Żywieccy, nadal mieszkają w Zabłociu, niedaleko Żywca, pośród gór i lasów ze swoimi dziećmi.

Czasami zdarza się, że Żywka musi sama sobie radzić w domu, bo jej mąż udziela się w miejscowym przytułku, by pomagać chorym wrócić do zdrowia. Tego dnia, gdy ją spotykamy, jest właśnie taka sytuacja. W pewnym momencie jakiś nieznajomy mężczyzna dobija się do drzwi jej chaty. Niewiele myśląc, kobieta chwyta za kuszę, gotowa bronić siebie i dzieci. To spotkanie okazuje się być nieprzypadkowe, gdyż wkrótce losy tajemniczego napastnika splatają się z życiem Żywki i Sambora wystawiając ich wartości i uczucia na próbę.

Drugi tom „Słowiańskiej sagi” nie zawodzi, gdy wracamy do Żywki i Sambora, do świata, gdzie słowiańskie wierzenia przeplatają się z codziennością. Anna Krzysteczko ponownie udowadnia, że potrafi snuć opowieść tak, jak niegdyś robili to najlepsi bajarze i po raz drugi urzekła mnie swoją opowieścią. Styl autorki przywodzi na myśl dawne podania snute przy cieple paleniska przez wędrownego gawędziarza. Jest w nich prostota, ale i głębia, oraz realność świata, który splata się z tym niewidzialnym, dającym o sobie znać w różnych formach. Niektóre z tych sił żyją nadal w pamięci ludzi, którzy przechowują dawne wierzenia jak żar pod popiołem. Inne objawiają się tylko tym, którzy pragną dostrzec niezwykłość w otaczającej ludzi naturze, w najcichszym szmerze puszczy, w śladzie wilka na śniegu, w nagłym błysku zrozumienia, czy szumie drzew. To właśnie wobec tej pierwotnej, dzikiej duchowości nowa wiara często staje w opozycji. Jest chłodna, pełna dogmatów, nieufna wobec tego, czego nie sposób zmierzyć ani zamknąć w sakramentach i dostrzec gołym okiem, czy objąć rozumem. Przedstawicielem tej części społeczności jest Sambor, który nie zawsze postępuje właściwie. Ma w sobie cechy, które czasami wyłaniają się w niektórych sytuacjach. Mając za sobą przeszłość związaną z kościołem, uosabia ten świat porządku i powinności, jednak nie potrafi uleczyć własnego serca z ran przeszłości. Z oddaniem pomaga chorym w niedalekim przytułku, ale wobec dawnych wrogów, a nawet przyjaciół, którzy go zawiedli, pozostaje surowy i nieprzejednany. Nie ma w jego sercu dla nich miłosierdzia. Podobnie jest z jego spojrzeniem na dawne rytuały i przekonania, jakie wciąż są w umysłach społeczności, z jego żoną włącznie. Nie rozumie, że nie wszystko da się wyprzeć z duszy, nawet jeśli ktoś przez lata próbował ją okiełznać modlitwą i nakazami. Wyraźnie widać, że mimo upływu trzech wieków od słynnego chrztu Mieszka I, wciąż żywe jest duchowe dziedzictwo przodków, szept pradawnych bogów i ślady dawnych rytuałów.

Tę stronę reprezentuje Żywka, która stara się żyć według nakazów katolickiej wiary, ale w sercu wciąż ma to coś, czego nie da się zetrzeć modlitwą ani święconą wodą: ciepłą obecność starej wiary, zakorzenionej głębiej niż słowa. To ona potrafi wybaczać, nieść pomoc, stanąć po stronie słabszych i krzywdzonych. Jest kobietą nieprzystającą do swoich czasów. Nie jest pokorna, grzeczna, zajęta tylko domowymi obowiązkami, lecz też nieustępująca w walce o siebie, rodzinę, broniąc swego honoru, nie dając sobą rządzić, wykazując się odwagą. Za swoim mężem i dziećmi jest gotowa pójść w ogień i nadstawiać swoje życie za ich bezpieczeństwo.

Mimo to razem tworzą parę, których nie omijają nieporozumienia, niesprawiedliwość, kłótnie i problemy, ale zawsze wszelkie niesnaski zwycięża miłość. Jednak, to nie tylko wiara sama w sobie jest źródłem największego bólu, lecz ludzie. Ci, którzy najgłośniej mówią o boskich nakazach, potrafią być najbardziej zawistni, okrutni i bezlitośni wobec tych, którzy nie mieszczą się w ich ciasnym obrazie świata. Żywka doświadczyła tego na własnej skórze: plotek, oszczerstw, złośliwości podszytej pozorną pobożnością. Ma w sobie siłę wyrozumiałości, współczucia i przebaczenia, które nie domaga się poklasku, lecz buduje mosty tam, gdzie inni wznoszą mury.

„Słowiańska krew” to opowieść, w której historia splata się z dawnymi wierzeniami i codziennym życiem bohaterów. To historia o namiętnościach, moralnych rozterkach i cienkiej granicy oddzielającej świat realny od tego, co magiczne i niepojęte. Autorka nie robi nic na siłę, a jej słowa płyną wraz z kolejnymi wydarzeniami, w które zgrabnie wplecione zostały słowiańskie wierzenia, które dodają całości magicznej i mistycznej oprawy.

Z niecierpliwością wyczekuję trzeciej odsłony tej niezwykłej sagi, bo przecież nie wszystko zostało jeszcze powiedziane. Wciąż nie wiadomo, co się stało z niektórymi osobami i jak dalej potoczą się losy rodziny Żywieckich po tym, co wydarzyło się w ostatnich akapitach książki „Słowiańska krew.” Mam nadzieję, że kolejna opowieść raz jeszcze otworzy przed nami te drzwi, za którymi czeka magia, człowieczeństwo i pulsująca w tle pamięć dawnych bogów.

Książkę przeczytałam w ramach współpracy z autorką

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-06-14
× 5 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Słowiańska krew
Słowiańska krew
Anna Krzysteczko
9/10

Żywiecczyzna, XIII wiek. Zima w górach jest surowa i codzienność wystawia ludzi na ciężkie próby. Nocą, gdy ktoś próbuje wtargnąć do domu Żywki, kobieta bez namysłu chwyta za kuszę, gotowa bronić rod...

Komentarze
Słowiańska krew
Słowiańska krew
Anna Krzysteczko
9/10
Żywiecczyzna, XIII wiek. Zima w górach jest surowa i codzienność wystawia ludzi na ciężkie próby. Nocą, gdy ktoś próbuje wtargnąć do domu Żywki, kobieta bez namysłu chwyta za kuszę, gotowa bronić rod...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Szalony weekend za nami i dopiero teraz mam trochę czasu aby opowiedzieć o moim cudownym patronacie . "Słowiańska krew" to drugi tom a zarazem kontynuacja losów Żywki i Sambora . Jeżeli kochacie słow...

@aneta_skupien @aneta_skupien

Pozostałe recenzje @Mirka

Vege. Smaki świata
Kolorowe smaki świata

@Obrazek „W kuchni wegetariańskiej nigdy nie jest nudno!” Jestem osobą, która uwielbia mięsne dania, ale od czasu do czasu mam ochotę na coś wegeteriańskiego. Wówcz...

Recenzja książki Vege. Smaki świata
Wiem, co zrobiłeś!
Jak zniszczyć człowieka

@Obrazek „Porażka jest najgorszą zmorą ambitnego człowieka." Każde działanie niesie za sobą konsekwencje, zgodnie z zasadą: „dopóty dzban wodę nosi, dopóki mu si...

Recenzja książki Wiem, co zrobiłeś!

Nowe recenzje

Prowadził nas los
Prowadził nas los
@bastet:

Od jakiegoś czasu z prawdziwą przyjemnością sięgam po literaturę podróżniczą, choć wcześniej nie przepadałam za tym gat...

Recenzja książki Prowadził nas los
Spóźniony
Spóźniony wyrok
@kasiasowa1:

„Spóźniony wyrok” – książka, która nie daje o sobie zapomnieć. Nieczęsto trafiam na thrillery, które sprawiają, że dos...

Recenzja książki Spóźniony
NIESZCZĘŚCIA W SZCZĘŚCIU
Pułapki losu
@jagodabuch:

Czy szczęście zawsze musi prowadzić do spełnienia? A może bywa ono tylko złudzeniem, które – niczym pułapka – sprowadza...

Recenzja książki NIESZCZĘŚCIA W SZCZĘŚCIU
© 2007 - 2025 nakanapie.pl