A gdyby tak wynaleźć lekarstwo na ból egzystencjalny, sposób na nieśmiertelność, lub chociażby krem z antyferomonami, by zniechęcać do siebie męczących nas ludzi?
Czy chciałbyś/chciałabyś tego spróbować? W prawdziwym życiu jest to na razie niemożliwe, ale przecież od czego jest literatura? W swoim zbiorze pt. „MiOs. Nowy system opowiadań” autor zabiera nas do świata, w którym znana nam rzeczywistość przeplata się z surrealizmem i science fiction. Znajdziemy tutaj 8 teksów, które choć są bardzo różne od siebie, tworzą razem ciekawą i spójną całość. Są tu pewne motywy i myśli, które się powtarzają, a wprawiony czytelnik na pewno je zauważy.
Magia i surrealizm
Każde z tych opowiadań pobudza do refleksji nad przemijaniem, przeznaczeniem, sensem życia, wolnością i miłością. Postęp w takich dziedzinach jak medycyna i technologia sprawia, że to, co kiedyś było niemożliwe, niedługo będzie na wyciągnięcie ręki. Świat wokół nas nieustannie się zmienia, ale ludzkie pragnienia i potrzeby wydają się zawsze takie same. Mam wrażenie, że właśnie to jest głównym przesłaniem tej książki. Oczywiście zawsze jest możliwość, by opowiedzieć to w innej formie. Zwykli ludzie, codzienność, pełny realizm. Tak też można. Jednak to, co właśnie w tej książce mnie urzekło to ta swego rodzaju magia, surrealizm, absurd. Nie wszystko jest tu powiedziane wprost, pewnych rzeczy trzeba się domyślać lub powrócić do wcześniej przeczytanego fragmentu. Czytając niektóre z tych opowiadań, do głowy przychodziły mi nawet skojarzenia z antyutopią i dystopią. Jeśli więc tak jak ja lubisz świat stworzony przez Orwella, Huxleya, Goldinga czy Zajdla, to ta książka powinna Cię zaciekawić.
MIłość i chaOS
Chciałam również zwrócić uwagę na tytuł. „MiOs” od razu kojarzy mi się z jakimś kolejnym systemem operacyjnym, co chyba potwierdza druga część tytułu: „Nowy system opowiadań”. Jest to spójne z treścią książki, bo motyw nowej technologii i postępu jest tu obecny. W jednym z opowiadań powtarzany jest też zwrot „Miłość i chaos”, co moim zdaniem również odnosi się do tytułu. Lubię czytać książki, w których ukryte są właśnie taki „smaczki”. Lubię, gdy autor zmusza czytelnika do refleksji i nie daje wszystkiego na tacy. Opowiadania Rafała Sempika wpisały się więc całkowicie w mój gust i z czystym sumieniem mogę je polecić.
„Niech Pan się śpieszy – powiedziała. - Nigdy nie wiadomo, jak długo może trwać minuta”.