Dzieciak znudzony zakupami z mamą przenosi się do świata równoległego, który zyskuje w jego pojęciu nazwę Zapleczy. Dość logiczne, skoro trafia na obcy grunt prosto z centrum handlowego, jednak tego miejsca nie możemy odbierać dosłownie jako zaplecza magazynowego. Ciągnące się korytarze, nie wiadomo na ilu poziomach, nie wiadomo z iloma dodatkowymi pomieszczeniami. I jak ma się stamtąd wydostać sześciolatek?!
To krótkie przeżycie Dawida można odebrać jako realną fantazję dziecka, czyli coś co jego mózg wyprodukował w chwili znudzenia. A może to był jednak sen, w który zapadł na krótko, gdy zaczął zabawę w chowanego? To tylko zmyślenie czy inna rzeczywistość gdzieś za ścianą, która być może stanowi przejście między oboma?
Na pewno dla małego chłopca ten moment zapadnie głęboko w pamięć, tamten świat będzie wielokrotnie nawiedzał Dawida i odbierał sens rzeczywistości w której żyje. Przez swoje doświadczenia i powstałe w ich wyniku lęki zaczynie się jeszcze bardziej izolować od rówieśników, zastanawiać kto jest prawdziwy, a kto może być tylko zaplanowaną imitacją.
"Wszystko mogło być zasadzką albo odwrotnie: to moja głowa była pułapką, z której już nigdy się nie wyzwolę. Kto wie, jeśli nadal tkwię w tamtym korytarzu i tylko śnię mój piękny sen o ucieczce do świata, może Zaplecza wciąż robią postępy, coraz doskonalej imitują rzeczywistość. Może nawet nauczyły się dawać mi fałszywe poczucie bezpieczeństwa." (s.17)
Na pewnym etapie fabuły podobnie zacznie się czuć sam czytelnik zastanawiając się czy to co widzi i odczuwa bohater jest tym realnym, czy może są to kolejne kreacje Zapleczy. Gdy już po raz kolejny zanurzymy się z dorosłym Dawidem w labirynty Zapleczy zrozumiemy, że wszystko jest w nich umowne, podlega ciągłym zmianom i powtarzającym się anomaliom. Budzi to zarówno zaciekawienie, jak i wątpliwości, czy aby na pewno Autor do końca przemyślał projekt. Momentami jest dobrze, chociaż jak dla mnie fabuła toczy się jednostajnie i zamiast poczucia osaczenia, i wkręcenia w świetlisty rój, zostaje z niedopracowanym klimatem niby to imitującym grozę, niby to uwypuklającym frustrację bohatera.
"Moje kryształy pogasły, korytarze Zapleczy zapętlały się i zamieniały miejscami, krążyły w nich nasze zjawy, nasze wyrzuty sumienia, cholera wie, co jeszcze, jednak skoro kiedyś udało mi się uciec stąd na ślepo, wierzyłem, że wkładając w to więcej wysiłku, w końcu osiągniemy podobny efekt."(s.192)
W pewnym momencie dociera do bohatera jeszcze coś, a mianowicie, że Zaplecza działają na zasadzie "podaj dalej" - pod pewnymi względami. Możesz kogoś wyratować z tego potrzasku zamkniętego za ścianami z ludzkich marzeń i ciał, ale trzeba będzie kogoś poświecić opowiadając mu swoją mroczną wizję. Zgadnij kogo wybierze Dawid, by obdarować go swoim jarzmem i uratować kogoś mu bliskiego. Może chciałbyś to być Ty? Zaznać takiej przygody osobiście?
"Zaplecza" są ciekawe ze względu na pomysł, odniesienia do alternatywnych rzeczywistości, trochę gorzej z jego realizacją, bo jednak wkrada się w treść nuda. Czy to horror, czy to fantastyka czytelnik z ciekawością i z zapartym tchem wypatruje kolejnych kroków bohaterów, zastanawia się nad dalszym tokiem zdarzeń, chłonie atmosferę, natomiast w przypadku lektury Dawida Kaina możemy poczuć lekki zawód, bo fabuła przebiega mozolnie. To wszystko co się dzieje i tam, i tu rozgrywa się jakby w zwolnionym tempie, jak stara lokomotywa posuwa się ospale po szynach. Dla czytelnika staje się to męczące, czasami na tyle, że trzeba odłożyć książkę na później, by nieco naładować się na innym poziomie.
Jednak okładka hipnotyzuje. Być może Ciebie zahipnotyzuje dużo bardziej również sama treść "Zapleczy". Wejdź i sprawdź.