Kim jest zły człowiek...? Odpowiedź wydaje się prosta - to ktoś, kto krzywdzi innych. A co jeśli ten ktoś krzywdzi innych wobec konieczności chronienia niewinnych? Prawda, że udzielenie odpowiedzi nie jest już rzeczą taką łatwą…? Być może mocną w tym względzie okaże się lektura niezwykle klimatycznej powieści fantasy Agnieszki Mieli pt. „Dzieciołap”, jaka to ukazała się właśnie nakładem Wydawnictwa Zysk i S-ka. Zapraszam was do poznania recenzji tej pozycji.
Oto on - nieśmiertelny Samuel „Dzieciołap” Reilig, będący bronią w rękach zapomnianej bogini, którego zadaniem jest zabijanie wszelkich potworów, które krzywdzą niewinnych ludzi - w tym dzieci.
Oto ona - pozornie kilkuletnia dziewczynka, a tak naprawdę równie nieśmiertelna, nieprzekształcona pół bogini o potężnej mocy - Roan.
Oboje powracają do portowego miasta Lunde, by powstrzymać potwornego mordercę dzieci w najpodlejszej z dzielnic o nazwie Ścieki. Bardzo szybko okaże się jednak, że tym razem zadanie to okaże się niezwykle wymagającym, gdyż po drugiej stronie barykady kryje się ktoś, kto od bardzo dawna pragnie spotkania z Samuelem i Roan... Ktoś, kto wcale się ich nie boi...
Agnieszka Miela zaoferowała nam niezwykle intrygującą, klimatyczną i przede wszystkim mroczną opowieść fantasy o losach dwojga niezwykłych bohaterów, którzy raz po raz wracają na ten świat, by wypełniać wolę Śmiertnej - niosąc zagładę wszelkim demonom i potworom nie z tego świata, które krzywdzą ludzi. Efektem jest książka z elementami kryminału, horroru, dramatu i czarnej komedii, choć trzeba też uczciwie powiedzieć, że w opowieści tej króluje przede wszystkim smutek, żal i cierpienie. Bo jakże inaczej odnieść się do historii zmęczonego zabijaniem głównego bohatera, który marzy o śmierci, prawdziwej śmierci...
W książce tej zachwyca nas naprawdę wiele rzeczy, by wspomnieć o wizji świata z odległej przeszłości, gdzie obok codzienności biednych ludzi z najpodlejszych dzielnic miasta Lunde pojawia się również mroczna magia, boska moc i cała masa potwornych postaci, które niosą śmierć i zniszczenie...; kolejno by powiedzieć o intrygującej parze głównych bohaterów, czyli budzącym swoim wyglądem lęk starym i zmęczonym życiem Samuelu oraz rezolutnej, krnąbrnej i mającej w swoim charakterze wiele zła dziewczynce, a tak naprawdę pół bogini Roan...; czy też by odnieść się wreszcie do misternie skonstruowanej, kryminalnej intrygi, gdzie to wyżej wskazana para podąża śladami zabójcy niewinnych dzieci, aż do samego końca, co nieuchronnej konfrontacji. To wszystko jest ciekawe, interesujące, dopracowane w najdrobniejszych szczegółach.
To mocna powieść, gdzie jest wiele zła, a tym samym też i wiele scen przemocy, które nadają jednak tej relacji realizmu, prawdy, szczerości. Bo takim jest ten mroczny świat, taką jest egzystencja Samuela i Roan i taką jest też wymowa tej historii, gdzie dobro być może się pojawia i być może nawet czasami triumfuje - także za sprawą „Dzieciołapa” i Roan, ale by mogło ono zaistnieć, najpierw musi stać się krzywda tym, którzy na nią zasłużyli. I zdaję sobie sprawę, że być może nie każdy czytelnik będzie chętny na spotkanie z tak dużą porcją zła i smutku, ale w mej ocenie warto to zrobić, bo wówczas możemy cieszyć się spotkaniem ze znakomitą literaturą z najwyższej półki.
Przyznam szczerze, że zaskoczyła mnie ta książka. Zaskoczyła właśnie tym, że nie skupia się ona tylko i wyłącznie na barwnej przygodzie, wartkiej akcji, ukazywaniu walki ze złem, jaką podejmują wyżej wymienieni bohaterowie w imię swojego przeznaczenia, ale też i po części oczekiwania nagrody, jaką może być spokój. Otóż mamy tu także pięknie ukazane relacje pomiędzy Samuelem i Roan – trochę jak ojca z córką, trochę jak dwojga skazanych na siebie przyjaciół, trochę jak strażnika naprawdę złej osoby…, jak i też niezwykle interesujące odniesienia do spojrzenia na to, czym jest życie, czym jest człowieczeństwo i czym jest zło, gdzie nie brak także nawiązań do wiary i filozofii. I to jest ciekawe, w mej ocenie dające wiele dobrego tej opowieści.
Książka Agnieszki Mieli pt. „Dzieciołap”, to z pewnością rzecz interesująca, wyróżniająca się na tle innych pozycji spod znaku fantastyki oraz porywająca od pierwszych chwil lektury – właśnie tym swoim mrocznym, niepokojącym, niespiesznym klimatem relacji. I jeśli chodzi o mnie, to jestem urzeczona tą wieloznaczną historią, która w pewnym momencie okazuje się być czymś naprawdę zaskakującym. Polecam.
Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.