„Nerwy ze stali” Anny Van Steenbergen to steampunkowy obraz XIX-wiecznej Japonii, którego akcja rozgrywa się w 1886 roku w Tokio. Głównym bohaterem jest Yukimura Sanada – neuroinżynier, który wbrew woli rodziny zdobył wykształcenie i dziś tworzy mechaniczne protezy. Marzy o skonstruowaniu sztucznego serca, choć jego ambicje są wyśmiewane przez środowisko naukowe. Już na początku książki śledzimy jego nieudane próby ożywienia człowieka – zabieg ten nie jest jedynie technicznym wyzwaniem, lecz także moralnym dylematem.
Książka składa się z trzech opowiadań, z których każde wnosi coś nowego – nie tylko rozwija fabułę, ale też pogłębia psychologię postaci. Yukimura zostaje zaangażowany w śledztwo dotyczące morderstw osób z protezami, a także w ochronę zagranicznego przedsiębiorcy, co zmusza go do wejścia w wyjątkowo trudną i osobistą rolę. Industrialny klimat, duszne tokijskie ulice, smog, tłok i korozja technologii są tłem dla opowieści o granicach ingerencji w ludzkie ciało i pytaniu, jak daleko można się posunąć, by kogoś ocalić – i czy zawsze warto.
W „Nerwach ze stali” można odnaleźć subtelne odniesienia do „Frankensteina” Mary Shelley. Podobnie jak u Shelley, pojawia się tu motyw przekraczania granic życia i śmierci, próby „zbudzenia” człowieka przy pomocy nauki, a także pytanie o odpowiedzialność twórcy za swoje dzieło. Yukimura, choć działa z innych pobudek niż doktor Frankenstein, mierzy się z podobnymi dylematami – gdzie kończy się leczenie, a zaczyna igranie z naturą? Autorka podejmuje ten klasyczny temat w nowym, industrialno-japońskim kontekście, co czyni jej powieść interesującym dialogiem z literaturą gotycką i romantyczną.
Yukimura to bohater z krwi i kości: uparty, z charakterem i jasno określonymi granicami. Choć jest bardzo przystojny i wzbudza zainteresowanie zarówno kobiet, jak i mężczyzn, sam unika bliskich relacji. Ceni sobie samotność, emocjonalny dystans daje mu poczucie wolności i spokoju. To człowiek, który myśli przyszłościowo, ale nie umyka przed cieniami przeszłości. Tym bardziej interesująca jest jego relacja z inspektorem Fujitą – ostatnim, który ma prawo nosić katanę po upadku szogunatu. Fujita, były wojownik, żyje zgodnie z kodeksem bushido. Po śmierci żony rozważał radykalny krok, ale zrezygnował z niego na jej prośbę – to ważny moment, który pokazuje jego złożoność i zdolność do przemiany. Ich współpraca to zderzenie dwóch epok – starej, opartej na honorze, i nowej, technologicznej, gdzie zasady bywają bardziej płynne.
W tle mamy jeszcze postać nieuchwytnego zabójcy o imieniu Ronin, który stanowi wyzwanie nie tylko dla śledczych, ale i dla czytelnika – do końca pozostaje zagadką.
Autorka umiejętnie buduje napięcie i atmosferę – opisy są sugestywne, a przy pomocy przypisów tłumaczy trudniejsze pojęcia kulturowe i techniczne, nie przerywając przy tym płynności lektury.
Tło historyczne dodaje opowieści głębi – choć Japonia przeszła rewolucję Meiji i szybko się modernizuje, wielu jej mieszkańców wciąż żyje według dawnych zasad. Kodeks bushido nadal dyktuje wybory moralne i oczekiwania wobec jednostki, zwłaszcza w środowiskach policyjnych czy wojskowych. Świat się zmienia, maszyny wypierają tradycję, ale mentalność ludzi nie zawsze za tym nadąża. W tym rozdźwięku między nowoczesnością a lojalnością wobec przeszłości rodzi się napięcie, które napędza fabułę książki i pogłębia jej dramatyzm.
„Nerwy ze stali” to nie tylko atrakcyjna mieszanka gatunków – kryminału, steampunku i dramatu psychologicznego – ale i opowieść o samotności, honorze, winie oraz granicach człowieczeństwa.
Książka otrzymana z Klubu Recenzenta nakanapie.pl