Rhys recenzja

Co tu się wydarzyło?! Miałam naprawdę cichą nadzieje, że ta pani nie będzie kolejną Haner, czy nie daj Panie jakąś Lipińską.

Nie, jest znacznie, znacznie lepiej niż te groźne moralnie "książki" Lipińskiej i został osiągnięty poziom Haner.

Zatem i tak jest źle.

"Rhys" to książka marnie napisana. Począwszy od kreacji bohaterów. Czy polskim autorką naprawdę jest tak ciężko wykreować dobrą, spójną i co ważne inteligentną postać kobiecą?! Bo to kolejny romans od polskiej pisarki, który na to cierpi. Viviana jest mało mądra, konsekwentna, spostrzegawcza i myśląca. Rhys to kolejna postać kreowana na Greya. Ludzie, przecież Grey to bardzo marna postać! Nie ma się na czym wzorować!!
Ale nie, pani Siepielska chyba bardzo lubi ten erotyk. Bo popełnia ten sam błąd co autorka Greya. Rhys pojawia się niespodziewanie i niby nieoczekiwanie przy bohaterce. Oczywiście też wie o nie wszystko, a i wie też doskonale gdzie się podziewa, gdy akurat jej obok nie ma. 

Wielki, groźny, piękny i bogaty. Ale prawdziwego charakteru to nie ma za grosz. Nie wiem czy się irytować, śmiać czy być znudzoną gdy czytam znowu o super groźnym, przystojnym biznesmenie/gangsterze. Który tak naprawdę jest na siłę na takiego kreowany. Czytając kolejną prawie taką scenę, gdy grozi śmiercią, czy to torturami osobie, która może zagrażać jego ukochanej.

A, właśnie. Uczucie miłości tych dwojga. Kiedy się dokładnie pojawiło?

Nie wiem. Serio, nie mam pojęcia. Prawie ze sobą nie rozmawiali, a zaraz potem ten daje jej jakiś pierścień idą na imprezę (oczywiście!), potem do łóżka i już. Gadają o miłości. To chyba tak nie działa, ale co ja tam prosta czytelniczka wiem. Po prostu śmiechu warte. 
Poboczne postacie takiej jak jej babka Helen, psiapsi Amelia, czy przyboczny Xavier są pospolitym tłem. Nieciekawym, nudnym. 
Choć w sumie Amelia mnie denerwowała, bo była głupsza niż Viviana. A jej banka Helen też niby miała być śmieszną postacią, a była irytująca. Rzucała nieśmieszne teksty i tym podobne.

Autorka była na tyle dobra, że oprócz bujnej i bajkowej miłości nie zapomniała o kreatywnych, wymyślnych intrygach.
Chyba ogląda za dużo tanich telenowel. Aż żal o tym dalej pisać.

Nie chciałam aż tak negatywnie oceniać tej książki, ale ona jest naprawdę kiepska. Nie zasługująca na wydanie w papierze. Jako jakiś ebook okey, ale marnować papier na tak słabą książkę? Nie, nie.

Zabierałam się za tą książkę w pozytywnym nastawieniem. Wątpiłam, że podbije moje serce, ale sądziłam, że będzie jako tako. Niestety tak nie było. 

Autorka ma zamiar wydać kolejną część. Przypuszczam, że o Xavierze. Wątpię czy dam szansę i przeczytam. Nie wiem tylko skąd wydawnictwo Niezwykłe bierze takie książki. Bo raz wydają dosyć dobre romanse/erotyki a raz potem wyrzucają takie coś. 

W skrócie, książka jest słabo napisana. Żaden element nie jest tam dobrze napisany, stworzony. Słabizna i tyle.