"Boginka" to moje kolejne literackie spotkanie z Czarnym Lądem. Tej pozycji daleko do klasyki w rodzaju "Pożegnania z Afryką", momentami ociera się bardziej o twórczość Paulo Coelho (chodzi o naszpikowanie pewnego fragmentu książki przemyśleniami iście filozoficznej natury, w których jednak nie odnajdzie się zbyt odkrywczych prawd). Z pewnością jednak oddaje klimat "pustyni i puszczy" tajemniczego kontynentu. Atutem powieści jest też rodzinna tajemnica, wokół której osadzona jest akcja.
Bohaterką książki jest 52-letnia Wiktoria, Niemka,znajdująca się na życiowym rozdrożu. Właśnie straciła pracę; z powodu zdrady męża, jest w trakcie rozwodu, opiekuje się swoją chorą matką i wychowuje dorastającą córkę. W jej życie wkrada się stagnacja i zniechęcenie. Wszystko zmienia się, gdy nieco despotyczna matka Wiktorii umiera. Kobieta uwalnia się z więzów, jakie przez lata ją krępowały i za namową córki postanawia zrobić coś z tą częścią życia, która jeszcze przed nią. Zaczyna od porządków w domu matki, który zamierza sprzedać i w ich trakcie natyka się na pewną tajemnicę z przeszłości. Dotyczy jej ona bardzo osobiście, okazuje się bowiem, że jej matka nie była tym, za kogo się podawała, a tropy mające naprowadzić Wiktorię na rozwiązanie zagadki jej pochodzenia, prowadzą aż do odległej Nigerii.
Wiktoria, jej córka Jasmin i zaprzyjaźniony księgarz Moryc postanawiają wspólnie odszukać korzenie kobiety i namawiają ją na wyjazd do Afryki. Tam Wiktoria poznaje swoją tajemniczą krewną i wraz z tajemnicą własnego pochodzenia odkrywa sekrety pradawnej religii, której wyznawcami byli mieszkańcy nigeryjskich pustyń i puszcz. Część, w której Wiktoria zapoznawała się ze szczegółami kultu kobiet-matek, uważam za najbardziej nudną w całej powieści, choć autorce musiała wydawać się mocnym akcentem powieści, gdyż poświęca jej sporo uwagi.
Bohaterowie wzbudzają sporo sympatii, nawet "mamusiująca" Wiktoria. Obraz ich życia jako żywo przypomina mi rodzinę pewnej zaprzyjaźnionej znajomej i główna bohaterka przez całą lekturę miała dla mnie jej twarz (zgadzał się nawet kolor włosów i zawód córki) :) Nie jest to powieść wymagająca skupienia,spokojnie do pochłonięcia w jeden wieczór. Szkoda, że autorka nie uraczyła nas większą ilością retrospekcji i nie dała głosu niektórym bohaterom, ale mimo wszystko niemiecka pisarka stworzyła przyzwoitą powieść, którą mogę polecić miłośnikom tego, co afrykańskie i nie tylko.