Służące do wszystkiego recenzja

Niezapamiętane bohaterki naszej historii.

WYBÓR REDAKCJI
Autor: @Anna_Szymczak ·13 minut
2025-06-14
Skomentuj
11 Polubień
Kiedy sięgamy po literaturę faktu, często szukamy w niej odbicia naszych współczesnych lęków, dylematów, a czasem i odpowiedzi na pytania, o które boimy się zapytać wprost. Pragniemy odnaleźć tam prawdę, która nie została wypowiedziana w codziennym przekazie, konfrontację z historią, która rzadko trafia do podręczników, oraz ludzkie twarze, których losy ginęły w cieniu wielkiej polityki czy ekonomii.

Joanna Kuciel-Frydryszak w "Służących do wszystkiego" nie daje nam pocieszenia. Nie proponuje gotowych rozwiązań ani lukrowanej wersji przeszłości. Serwuje za to reportaż gęsty, przenikliwy i brutalnie szczery. Otwiera przed nami drzwi do świata zapomnianego – świata kobiet, których istnienie przez dekady było pomijane milczeniem. To historia kobiet, które przez dekady były niewidzialne, zapomniane, a często traktowane gorzej niż meble w mieszczańskich salonach. Kobiet, które w cieniu cudzych rodzin wychowywały dzieci, dbały o dom, doglądały starców i odpowiadały na każdy dźwięk dzwonka – nie jako zaproszenie, lecz jako rozkaz. Ich życie nie było opowieścią o spełnieniu, lecz o przetrwaniu.

O nieustannym balansowaniu między godnością a podporządkowaniem, o pracy, która była fundamentem funkcjonowania tysięcy domów, a jednocześnie nigdy nie doczekała się należytego szacunku czy wynagrodzenia. Ich doświadczenia są nie tylko kroniką niesprawiedliwości społecznej, ale także niezwykle ważnym świadectwem tego, jak kształtowały się relacje władzy, klasy i płci w Polsce XX wieku.

W cieniu historii: kim były "służące do wszystkiego"?


Autorka kreśli losy tysięcy dziewcząt, głównie z polskich wsi, które wyruszały do miast w nadziei na lepsze życie. Te młode kobiety często opuszczały rodzinne domy w wieku kilkunastu lat, nierzadko nie ukończywszy nawet podstawowej edukacji. Wyruszały do obcych miast z walizką marzeń, z których większość szybko zderzała się z brutalną rzeczywistością.

W rzeczywistości czekała je codzienna harówka, upokorzenia i brak jakiejkolwiek ochrony prawnej. Tytułowe "służące do wszystkiego" nie miały zakresu obowiązków – robiły dosłownie wszystko: prały, sprzątały, niańczyły dzieci, gotowały, chodziły na targ, szorowały podłogi, myły okna, a nierzadko były wykorzystywane przez swoich pracodawców fizycznie i emocjonalnie. Często musiały znosić niewybredne komentarze, kpiny, a nawet przemoc – zarówno psychiczną, jak i fizyczną. Bywało, że ich pozycja społeczna była tak niska, że nie przysługiwały im nawet łóżko ani osobny pokój – spały w kuchni, spiżarni, na materacu pod schodami.

Służące nie miały prawa do wypoczynku, do choroby, do miłości. Gdy próbowały się sprzeciwić – traciły pracę, a wraz z nią dach nad głową i często jedyną szansę na przetrwanie. Ich losy rozgrywały się w cieniu wielkich przemian politycznych i społecznych, ale same rzadko bywały bohaterkami tych zmian. Ich życie nie zostawiało śladu w kronikach, ich nazwiska znikały z dokumentów, a wspomnienie o nich bywało skracane do: „nasza Zosia”, „ta służąca, co była przed wojną”. Kuciel-Frydryszak opowiada te historie z ogromnym respektem dla bohaterek. Ich głosy nie brzmią tu jak przypisy do historii wielkiej, ale jako jej fundamentalna część. Autorka korzysta z archiwów, prasy, wspomnień, dokumentów sądowych i wywiadów. Tworzy tym samym obraz Polski, w której klasizm, seksizm i wyzysk były codziennością, a nie odstępstwem od normy.

Styl pisania, który nie pozwala przejść obojętnie


Joanna Kuciel-Frydryszak ma niezwykły dar do opowiadania historii – potrafi przekazać nawet najtrudniejsze tematy w sposób przystępny, a jednocześnie głęboko poruszający. Jej styl zdecydowanie odbiega od szablonowego, akademickiego tonu, który często towarzyszy literaturze faktu. Choć „Służące do wszystkiego” opiera się na skrupulatnej, rzetelnej dokumentacji – od akt archiwalnych, przez prasy, po relacje świadków – autorka potrafi z tych faktów ułożyć opowieść pełną emocji, barw i autentycznych głosów bohaterek. To nie suchy spis dat czy wydarzeń, lecz żywe historie, które wciągają czytelnika od pierwszej strony.

Autorka pisze obrazowo – dzięki temu czytelnik niemal czuje ciężar pracy tych kobiet, ich zmęczenie, ale i kruchość. Co ważne, robi to z wyczuciem, unikając nadmiernego sentymentalizmu czy taniego wzruszania. Jej narracja jest szczera, często brutalna, ale nie traci przy tym ludzkiego ciepła. Każdy rozdział to jak osobna opowieść, mikrohistoria, fragment większej układanki. Poszczególne losy kobiet tworzą razem mozaikę, która odmalowuje szerszy obraz społeczny i historyczny.

Najbardziej zachwyca umiejętność autorki, by te indywidualne historie wpleść w kontekst społeczno-kulturowy. Nie są to tylko opowieści o ciężkiej pracy – to opowieści o systemie, który przez dekady ignorował prawa i potrzeby kobiet zatrudnionych jako służące. Kuciel-Frydryszak pokazuje, jak mentalność panująca w II Rzeczypospolitej, a potem w Polsce Ludowej, traktowała te kobiety jako tanią siłę roboczą, której można było żądać bez ograniczeń, a jej głos można było przemilczeć. To połączenie mikro- i makrohistorii sprawia, że lektura staje się wielowymiarowa i daje czytelnikowi możliwość zrozumienia, jak głęboko zakorzenione były społeczne nierówności. Mentalność tamtych czasów, z hierarchią klasową i patriarchalnymi wzorcami, nie tylko odbijała się na codziennym życiu służących, ale też legitymizowała system wyzysku i wykluczenia, który doprowadzał wiele kobiet do granic wytrzymałości.

Dzięki temu stylowi czytelnik nie pozostaje bierny. Nie można przejść obojętnie wobec opisanych sytuacji i losów – w pamięci zostają nie tylko fakty, ale przede wszystkim emocje i refleksje. „Służące do wszystkiego” to nie tylko książka do przeczytania, ale i do przeżycia, która zmusza do myślenia o przeszłości i o tym, jak wiele z tych mechanizmów nadal funkcjonuje w naszych czasach.

Klasizm, którego nie chcemy pamiętać


Jednym z najsilniejszych i najboleśniejszych wątków „Służących do wszystkiego” jest bez wątpienia obraz klasizmu, który od dziesięcioleci – choć w różnych formach – funkcjonuje w polskim społeczeństwie. Joanna Kuciel-Frydryszak nie owija w bawełnę: dla rodzin mieszczańskich służąca nie była partnerką, członkiem rodziny czy nawet zwykłym pracownikiem. Była tanim narzędziem, niemal bezosobowym „przedmiotem”, którego wartość ograniczała się do siły roboczej i dostępności na każde skinienie. Ciała tych kobiet, ich czas, zdrowie, a często nawet godność, stawały się własnością pracodawców – miały służyć, być „do używania” i najlepiej „do przemilczenia”.

W książce znajduje się wiele wstrząsających opisów, które przypominają, jak okrutna była codzienność tych kobiet. Służące często spały na podłogach kuchni czy innych pomieszczeń gospodarczych, gdzie zimno i niewygoda były normą, a prawo do własnej przestrzeni i odpoczynku – marzeniem. Szczególnie dotkliwe są relacje o tym, jak wiele z nich musiało rodzić swoje dzieci w ukryciu, nieśmiało chowając je przed światem, nie mając nawet prawa do wsparcia czy pomocy. Ich życie toczyło się na marginesie, a ich potrzeby były całkowicie ignorowane. Marzeniem tych kobiet było często coś tak prostego i jednocześnie tak trudnego do osiągnięcia – „pójść do ludzi”, czyli żyć w normalnym, ludzkim społeczeństwie, nie zaś w cieniu hierarchii i wyzysku. Po latach pracy, kiedy przestawały być potrzebne lub stawały się zbyt stare i chore, ich los bywał tragiczny. Wiele trafiało do przytułków, domów opieki czy innych instytucji, gdzie w zapomnieniu i samotności kończyły swoje życie, jakby nigdy nie istniały.

Ten brutalny obraz klasizmu w „Służących do wszystkiego” jest nie tylko historycznym zapisem – to również bolesne przypomnienie, że takie mechanizmy wykluczenia i uprzedmiotowienia nadal mają swoje odbicie we współczesnym świecie. Kuciel-Frydryszak pokazuje, jak systemowe ignorowanie praw pracowniczych i godności osób wykonujących „niewidzialną” pracę domową to zjawisko, które mimo upływu lat nie zniknęło, a często jedynie zmieniło swoje formy.

Życie w cieniu innych – służące w literaturze i kulturze


Joanna Kuciel-Frydryszak nie poprzestaje na suchych faktach i archiwalnych dokumentach – choć tych w książce nie brakuje i stanowią one mocną podstawę jej narracji. Co ważniejsze, autorka umiejętnie wplata w swój reportaż bogate odniesienia do literatury, dzienników, pamiętników i innych tekstów kultury, które pozwalają zrozumieć, jak społecznie i kulturowo kształtował się obraz służących. W literackich i filmowych światach, służące często pojawiały się jako postacie drugo- lub nawet trzecioplanowe — ciche, niewidzialne tło, które miało jedynie podkreślać znaczenie postaci „ważniejszych”. To właśnie ta symboliczna niewidzialność, utrwalana przez dziesięciolecia, miała realne konsekwencje w życiu prawdziwych kobiet.

Kuciel-Frydryszak pokazuje, że bycie „niewidzialną” w świecie kultury to nie tylko kwestia braku miejsca na kartach książek czy w scenariuszach filmów, ale przede wszystkim brak uznania, lekceważenie i marginalizacja w rzeczywistym świecie. Służące były postrzegane jako coś, co można pominąć, zepchnąć na margines, a ich potrzeby i cierpienia — przemilczeć. Autorka odsłania, jak te kulturowe wyobrażenia utrwalały i wzmacniały klasistowskie oraz patriarchalne struktury w polskim społeczeństwie.

Co więcej, w książce pojawiają się także odniesienia do znanych postaci historycznych, w tym kobiet zaangażowanych w walkę o prawa kobiet. Zaskakujące jest, jak często te same kobiety, które w przestrzeni publicznej walczyły o równouprawnienie i sprawiedliwość, nie dostrzegały lub wręcz akceptowały status quo w swoich własnych domach, utrzymując i korzystając ze służby, która była systemowo wyzyskiwana. To gorzka, ale niezwykle ważna refleksja — pokazująca, jak złożone i sprzeczne mogą być realia społecznej walki o prawa i jak trudno jest jednocześnie przełamywać kolejne bariery.

W ten sposób „Służące do wszystkiego” stają się nie tylko świadectwem historii społecznej, ale również swoistym lustrem, w którym odbija się nasza zbiorowa pamięć i kultura. Kuciel-Frydryszak zaprasza do refleksji nad tym, jak literatura i sztuka kształtują nasz stosunek do pracy, płci i klasy, i jak ważne jest, by przestać ignorować tych, których głosy przez lata były tłumione lub pomijane.

Nierówność zapisana w systemie


W książce pojawia się też wiele opisów działania systemu: prawa, które nie chroniły służących; szkoły zawodowe, które oferowały edukację na poziomie funkcjonalnym, przygotowując raczej do posłuszeństwa niż samodzielności; i wreszcie społeczne przyzwolenie na traktowanie ich jak własność. Nawet język zdradza tę zależność: służąca „należy” do domu, jest „nasza”. Kuciel-Frydryszak z niesamowitą dbałością pokazuje, jak głęboko zakorzenione były (i są) pewne stereotypy. Widać to w cytowanych ogłoszeniach z gazet: „służąca zdrowa, niebrzydka, bez rodziny, do wszystkiego, mile widziana znajomość szycia”. Wszystko brzmi jak ogłoszenie o kupnie urządzenia, nie zatrudnienie człowieka.

Służące jako ciche bohaterki historii

Jednym z najbardziej przerażających i jednocześnie kluczowych wątków, które Joanna Kuciel-Frydryszak porusza w „Służących do wszystkiego”, jest analiza systemowych mechanizmów, które utrwalały i legitymizowały wyzysk służących. To, co odróżnia ten reportaż od prostego zestawienia historii indywidualnych, to pokazanie, że nierówność nie była przypadkiem czy wynikiem złej woli pojedynczych osób, ale była wpisana w struktury prawa, edukacji i norm społecznych.

Autorka precyzyjnie opisuje, jak prawo praktycznie nie chroniło służących. Nie istniały regulacje, które zabezpieczały ich prawa pracownicze – nie było minimalnych standardów czasu pracy, urlopu czy warunków mieszkaniowych. Służące były prawnie i faktycznie najsłabszą grupą, pozostawioną bez realnej ochrony, co sprawiało, że były podatne na wszelkiego rodzaju nadużycia – od niepłacenia za wykonaną pracę po przemoc fizyczną i psychiczną.

Kolejnym elementem utrwalającym tę nierówność były szkoły zawodowe, które teoretycznie miały przygotować młode dziewczęta do pracy w charakterze pomocy domowej. Jednak edukacja tam prowadzona była daleka od ideału – koncentrowała się raczej na wyuczeniu prostych czynności i posłuszeństwa niż na rozwijaniu samodzielności czy świadomości swoich praw. Było to przygotowanie na rolę podporządkowaną, nie do pełnoprawnego uczestnictwa w społeczeństwie. Wszystko to funkcjonowało w społecznej atmosferze przyzwolenia na traktowanie służących niemal jak własności domowej. Nawet język, którym opisywano te kobiety, odzwierciedlał tę zależność. Służąca „należała” do domu, była „nasza” – to określenia, które pozbawiały ją indywidualności i człowieczeństwa. Brzmiały jak wyrok społeczny, który definiował całe życie tych kobiet jako służbę i podporządkowanie.

Pisarka z niezwykłą precyzją i wnikliwością przywołuje fragmenty dawnych ogłoszeń prasowych, które dziś mogą szokować swoją bezdusznością: „służąca zdrowa, niebrzydka, bez rodziny, do wszystkiego, mile widziana znajomość szycia”. Brzmi to bardziej jak opis maszyny lub towaru na sprzedaż niż zatrudnienia człowieka. Takie podejście do pracy domowej było wyrazem głęboko zakorzenionych stereotypów, które redukowały ludzką godność do roli funkcjonalnej, pozbawionej indywidualności. Ta część książki jest jednocześnie przestrogą i apelem. Przestrogą, by nie bagatelizować mechanizmów społecznych, które pozwalają na dehumanizację i wykluczenie. Apel ten nabiera szczególnej mocy w kontekście współczesności, gdzie choć formalne prawa pracy są już bardziej rozbudowane, to jednak wiele kobiet wciąż doświadcza nierówności, wyzysku i niewidzialności społecznej.

Reportaż aktualny bardziej, niż chcielibyśmy przyznać


Choć „Służące do wszystkiego” skupiają się przede wszystkim na pierwszej połowie XX wieku, lektura tej książki uderza swoją aktualnością, której wielu czytelników może się nie spodziewać. Zmieniły się oczywiście realia – świat stał się inny, prawa pracownicze bardziej rozwinięte, a kobiety mają dziś formalnie większe możliwości obrony swoich praw. Jednak mechanizmy systemowego wykluczenia, niewidzialności i marginalizacji pracy domowej wciąż pozostają. Praca w domach jako nianie, sprzątaczki, opiekunki osób starszych często jest traktowana jako coś oczywistego, a jej realna wartość społeczna i ekonomiczna wciąż jest pomijana lub bagatelizowana.

Kuciel-Frydryszak nie musi formułować tych wniosków wprost – oddaje głos swoim bohaterkom, pozwalając, by ich doświadczenia mówiły same za siebie. To one stają się lustrem, w którym czytelnik przegląda współczesne realia i zmusza się do zastanowienia: co tak naprawdę zmieniło się przez te wszystkie lata? Czy obecne pracownice domowe mają rzeczywisty wpływ na swoje życie zawodowe i prywatne? Czy ich prawa są respektowane, a praca godnie wynagradzana? Czy to, co kiedyś było niewidzialne, dziś nie jest po prostu przesunięte na inny wymiar?

Ta refleksja sprawia, że „Służące do wszystkiego” stają się nie tylko świadectwem przeszłości, ale i ważnym głosem w debacie o prawach pracowniczych, równości płci i społecznej sprawiedliwości. Nie sposób przecenić roli kobiet, które – choć ukryte przed wzrokiem historii – stanowiły fundament funkcjonowania polskiego społeczeństwa. To właśnie one, wykonując ciężką, często wyczerpującą pracę domową, pozwalały innym członkom rodzin – panom i paniom z klasy średniej czy wyższej – na rozwijanie kariery, życie towarzyskie czy edukację. Bez ich codziennego zaangażowania i poświęcenia, nie byłoby balów, przyjęć czy spokojnej pracy biurowej. I paradoksalnie, mimo tej ogromnej roli, kobiety te nie miały swojego miejsca w oficjalnych narracjach rodzinnych czy społecznych. Ich imiona ginęły w cieniu, a historie ich życia pozostawały niewysłowione lub marginalizowane. Były jak fundamenty, na których budowano wielkie domy – niewidoczne, ale niezbędne.

Dziś jednak zaczyna się to zmieniać. Dzięki takim książkom jak „Służące do wszystkiego” ich głosy powracają, a pamięć o nich zostaje przywrócona. To ważny krok ku uznaniu ich wkładu i godności, której tak długo im odmawiano. Przywracając im głos, Kuciel-Frydryszak otwiera przestrzeń do rozmów o historii zapomnianych kobiet, ale też o współczesnych wyzwaniach związanych z pracą domową i prawami pracowniczymi.

Wnioski, które zostają na długo


„Służące do wszystkiego” to znacznie więcej niż zwykły reportaż czy książka historyczna. To swoisty pomnik pamięci, hołd złożony kobietom, których los przez wiele dziesięcioleci pozostawał niezauważony, a wręcz celowo pomijany. Autorka przywraca im głos i twarz, dzięki czemu ich historie, pełne trudów i poświęcenia, nie znikają w mrokach zapomnienia. Ta opowieść wnika pod skórę, zostaje z czytelnikiem na długo po zamknięciu ostatniej strony, zmuszając do przemyśleń i przewartościowania znanych nam narracji o przeszłości, ale i o teraźniejszości.

Dla kogoś, który poszukuje tematów ważnych, złożonych i poruszających, książka ta jest prawdziwym skarbem. Staje się nie tylko literackim źródłem, ale i inspiracją do dyskusji o współczesnym feminizmie, strukturach klasowych, i o tym, jak dalece społeczeństwo wciąż nie docenia pracy kobiet – zarówno w przeszłości, jak i dziś. To punkt wyjścia do rozmów, które mogą obnażyć kolejne, często niewygodne prawdy, a także skłonić do refleksji nad tym, co zmieniło się na lepsze, a co wciąż wymaga naszej uwagi.

Nie jest to lektura łatwa, nie jest to opowieść do szybkiego przeglądania – wręcz przeciwnie, wymaga zaangażowania, empatii i gotowości do zmierzenia się z trudnymi tematami. Ale właśnie dlatego jest książką konieczną.

Jeśli jeszcze nie mieliście okazji po nią sięgnąć, gorąco polecam — to doświadczenie, które wzbogaci i poruszy. A gdy już przeczytacie, warto porozmawiać o niej z mamą, babcią, ciocią – może się okazać, że ich historie i doświadczenia mają wiele wspólnego z losami tych „służących do wszystkiego”. To może być początek ważnej rozmowy o pamięci, godności i zmianie, która wciąż jest potrzebna.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2025-06-05
× 11 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Służące do wszystkiego
3 wydania
Służące do wszystkiego
Joanna Kuciel-Frydryszak
8.0/10

Przejmujące losy „białych niewolnic”, kobiet z najniższego szczebla hierarchii służby domowej. Tych, których w przedwojennej Polsce było najwięcej. Zatrudniane przez mieszczaństwo wiejskie dziewczęta...

Komentarze
Służące do wszystkiego
3 wydania
Służące do wszystkiego
Joanna Kuciel-Frydryszak
8.0/10
Przejmujące losy „białych niewolnic”, kobiet z najniższego szczebla hierarchii służby domowej. Tych, których w przedwojennej Polsce było najwięcej. Zatrudniane przez mieszczaństwo wiejskie dziewczęta...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Książka opowiada o ciężkich i nieprawdopodobnie przykrych losach służby domowej na przestrzeni wielu lat w polskiej rzeczywistości. Nie jest to jakaś tam sobie wyssana z palca opowieść, jest to coś z...

@Utopia @Utopia

Pora na kolejną recenzję. Dziś będzie mowa o książce Joanny Kuciel- Frydryszak, Służące do wszystkiego. Moim zdaniem to bardzo ważna i potrzebna pozycja na rynku wydawniczym. Lektura obowiązkowa dla ...

@ladymakbet33 @ladymakbet33

Pozostałe recenzje @Anna_Szymczak

Polonista. Akt 2
Powrót do rany — czyli ciąg dalszy bez ukojenia.

Drugi akt zawsze bywa trudniejszy. Po mocnym debiucie czytelnik oczekuje czegoś więcej: nie tylko kontynuacji, ale rozwoju, pogłębienia, a przede wszystkim utrzymania ...

Recenzja książki Polonista. Akt 2
Wygrywa pierwsze kłamstwo
Nie wszystko, co widzisz, jest prawdą.

Nieczęsto trafiam na powieść, która – choć na pierwszy rzut oka wydaje się lekka, przystępna, a nawet momentami niemal rozrywkowa – potrafi wywołać w czytelniku prawdziw...

Recenzja książki Wygrywa pierwsze kłamstwo

Nowe recenzje

Immunitet
Immunitet
@greta.zajko:

Za twórczością Pana Remigiusza Mroza ciężko nadążyć. Pomimo tego, że jego książki osaczają nas jak komary w letnie, maz...

Recenzja książki Immunitet
Córka agencji
Agencja #2
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Wydawnictwem Prószyński i S-ka* Byłam ciekawa tej książki, jeszcze zanim dowiedziałam się, że ...

Recenzja książki Córka agencji
Agencja
Agencja
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Wydawnictwem Prószyński i S-ka* Usłyszałam o tej książce przy okazji premiery drugiego tomu, m...

Recenzja książki Agencja
© 2007 - 2025 nakanapie.pl