"Czasami ludzie wybierają komfort, bo boją się konfrontacji. A konfrontacja z samym sobą, z tym, co jest moralnie właściwe, bywa najtrudniejsza."
Myślę, że powyższy cytat w sposób szczególny odnosi się do nas, ludzi XXI wieku. Niestety, ale coraz częściej decydujemy się na konformizm, weryfikujemy nasze poglądy i dostosowujemy się do ogółu, bo tak nam jest po prostu wygodniej. Wolimy wyrzec się siebie, byle tylko zyskać w oczach otoczenia, stać się kimś, z kim warto się zadawać. Mam poczucie, że kiedyś więcej było ludzi, którzy mieli sztywny kręgosłup moralny i nie wahali się trwać we własnych postanowieniach.
Trochę jednak za daleko odbiegam od tematu powieści "Nim zdążyłem Cię pokochać" Joanny Kurek. Faktem jest, że jest historia opowiedziana na jej kartach wyzwala w człowieku szereg przemyśleń, odnośnie do jej fabuły, ale także innych sytuacji, znanych nam z osobistych doświadczeń.
Już od pierwszych słów da się wyczuć ogromny ładunek emocjonalny nagromadzony w książce. W początkowych fragmentach poznajemy Adama, który wręcz przeładowany jest targającymi nim uczuciami, w reakcji na trudną sytuację w domu. Właśnie wtedy chłopak spotyka na swojej drodze Weronikę, która później odegra znaczącą rolę w jego życiu. Jednak, zanim to nastąpi, bohater podejmie kilka złych decyzji, mocno rzutujących na jego sytuację.
Adam to młody człowiek, szukający swojej drogi życiowej. To dobry chłopak, jednak jego decyzje nie zawsze są przemyślane. Często reaguje emocjonalnie, przez co pakuje się w trudne sytuacje, z których później trudno mu wybrnąć. Na tym etapie bardzo pomaga mu nowo poznana dziewczyna - Weronika - będąca dla niego niczym drogowskaz na nieznanej drodze. W dalszej części spotyka też innych ludzi, którzy w znaczący sposób wpływają na jego ziemską wędrówkę
Nie inaczej jest w prawdziwym życiu, w którym każda poznana przez nas osoba pojawia się tam po coś, ma na celu wywołać w nas określone reakcje i poprowadzić w konkretnym kierunku.
Przyznam, że jak na tak niewielką objętość, powieść porusza naprawdę wiele różnorodnych zagadnień. Co prawda, momentami miałam wrażenie, że niektóre z nich mogłyby być lepiej dopracowane, bardziej rozwinięte, jednak w tym konkretnym przypadku widać, że autorka stawia na treść naddaną książki. Momentami miałam poczucie, że mam do czynienia z jakąś przypowieścią, która ma za zadanie zwrócić uwagę czytelnika na pewne, newralgiczne dla niego kwestie. Niestety, chwilami denerwował mnie patetycznych styl wypowiedzi oraz sztuczne zachowanie niektórych postaci. Miałam wrażenie, że część wydarzeń została ukształtowana trochę na siłę, zupełnie nie tak, jak to ma miejsce w prawdziwym życiu.
W moim odczuciu autorka skupiła się na tym, co chciała przekazać czytelnikowi, na przesłaniu wypływającym z powieści, przez co w niektórych momentach ucierpiała jej fabuła. Znalazłam też kilka nieścisłości, których można byłoby uniknąć przy przeprowadzeniu rzetelniejszej korekty. Sam styl wypowiedzi autorki jest przyjemny, nie męczy czytelnika, a wręcz przeciwnie, sprawia że czas z książką mija naprawdę przyjemnie.
Moja ocena 7/10.