Jak z bankruta stać się milionerem recenzja

Piniondze to nie wszystko...

Autor: @Tessiak ·5 minut
2012-05-08
Skomentuj
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!
Do recenzji przywędrowała do mnie książka doktora Wojciecha Chmielewskiego pt. „Jak z bankruta stać się milionerem”, wydana przez Studio Astropsychologii.

Według adnotacji na tylnej okładce, autor jest psychologiem i trenerem biznesowym, jak również coachem i menedżerem. W ciągu 12-letniej praktyki obejmującej szkolenia i warsztaty przekazuje wiedzę na temat zarządzania własnym budżetem. Książka została napisana na bazie własnych doświadczeń i ma dać czytelnikowi narzędzie do wyjścia z długów i kompas w kierunku osiągnięcia bogactwa.

Tyle teorii. Długów wprawdzie aktualnie nie mam, ale perspektywa prowadzenia firmy jest na tyle blisko, że lepiej wiedzieć, jak wyjść z ewentualnych tarapatów, czyż nie? Uzbrojona w laptopa do notatek biorę tomik w obroty.

Książka jest ładnie wydana, porządnie klejona, ma błyszczącą, estetyczną okładkę. W środku książki znajduje się kupon zniżkowy na szkolenie (niestety, nieaktualny). Czcionka jest wielka (zbyt duża, jak na mój gust – mam wrażenie, że ten zabieg ma na celu zwiększenie objętości tomu), występują ramki z ważniejszymi myślami, kilka tabel (podsumowanie poszczególnych rozdziałów – bardzo czytelne i przydatne). Stron wraz z bibliografią jest 220, na końcu 2 dodatkowe kartki z reklamami i kuponem (dotyczy szkolenia w firmie konsultingowej pana Chmielewskiego).

„Jak z bankruta stać się milionerem” składa się ze wstępu oraz sześciu części. Na początku autor zadaje szereg pytań, brzmiących niemal jak z popularnego kanału telezakupów. No bo czy nie brzmi absurdalnie: Czy możliwe jest, aby spłacić wszystkie długi, mając 5 zł w portfelu?

Autor jest również zdania, że na własnym długu można zarabiać oraz zamierza wskazać czytelnikowi drogę do bycia milionerem. Ogólnie – hurra optymizm. W dalszej części Wojciech Chmielewski opisuje swoje doświadczenia, a ściślej – jak wpadł w długi i znalazł się na finansowym dnie oraz jak się od tego dna odbił. Dokonał tego w ciągu sześciu lat, czytelnikom zaś oferuje plan siedmioletni.

W części pierwszej pojawiają się po raz pierwszy „poziomy prawdy”. Przyznam, że patrząc na to sformułowanie upewniałam się dodatkowo, czy autor aby na pewno jest Polakiem i tekst nie był tłumaczony z obcego języka. Wśród podstawowych poziomów prawdy autor wymienia czyny, myśli – intelekt, emocję – psychikę oraz ducha. Moim zdaniem brzmi to absurdalnie – bo który jest wyżej a który niżej? Skąd w ogóle ta nazwa, jak z kiepskiego tłumaczenia?

W drugiej części książki Chmielewski zapoznaje czytelnika z jego rozumieniem pierwszego poziomu prawdy – czynów. Radzi, jak dokonać bilansu, jak płacić rachunki, ja zarządzać pomysłami pojawiającymi się w głowie. Z lektury wynika, że autor jest orędownikiem konsolidowania kredytów i zmieniania ich na tańsze. Z perspektywy osoby pracującej w bankowości mogę powiedzieć, że nieumiejętne zarządzanie swoimi kredytami może okazać się strzałem w stopę. Wojciech Chmielewski w moim odczuciu zbyt mało daje do zrozumienia, że wszelkie zmiany najczęściej wiążą się z dodatkowymi opłatami i marżami (np. wakacje kredytowe wydłużają okres spłaty kredytu, ale odsetki naliczają się cały czas od niespłaconej kwoty). Trzeba bardzo uważać, aby do nowego kredytu na teoretycznie lepszych warunkach nie dopłacić ekstra. Za dobry i trafny natomiast uważam ustęp dotyczący zaciągania nowego zobowiązania kredytowego – na co zwracać uwagę, co sprawdzać.

Kolejnym krokiem do niezależności finansowej jest zbieranie monet (sugerowane wcześniej 5 zł) do skarbonki, woreczka itp. Pomysł jak najbardziej pożądany, stosowany przeze mnie z rzadka (w czasie, gdy wszędzie można płacić kartami, w tym zbliżeniowymi, obecność gotówki w portfelu jest dla mnie niecodzienna). Poza tym, zapełnianie skarbonki i wpłacanie jej zawartości na lokatę co kwartał jest z ekonomicznego punktu widzenia niezbyt dobrą sugestią (bowiem przez 3 miesiące monety leżą i nie procentują, poza tym banki oferują często lokaty z minimalnym wkładem, na przykład na poziomie 1000 zł – czy wrzucając monety do skarbonki jesteśmy w stanie odłożyć 1000 zł co trzy miesiące, przy jednoczesnym zmaganiu się ze spłatami kredytów? Może chodziłoby raczej o konta oszczędnościowe, z wyższym oprocentowaniem i dowolną wysokością wpłat? ). Dalej wprawdzie Wojciech Chmielewski sugeruje odkładanie czterech pięciozłotówek dziennie (daje to 20 zł dziennie, 620 zł miesięcznie - czyli 1860 zł co trzy miesiące). Innymi słowy, zmagając się z terminową spłatą na przykład sześciu kredytów mamy dodatkowo 620 złotych w miesiącu odłożyć do skarbonki . Szczerze powiedziawszy, nie mam pojęcia, jak osoba zmagająca się z długami miałaby to wykonać. Recenzentka pracuje, nie zarabia kokosów, ale nie ma żadnego kredytu i jakby miała odkładać 20 zł dziennie, to dałaby radę (ale tylko przy założeniu, że nadal będzie wynajmować mieszkanie ze znajomymi i nie założy rodziny. Oraz że przesiądzie się z komunikacji miejskiej na rower). Dużo lepsze jest wpłacanie na rachunek oszczędnościowy. Wkład procentuje od razu, a lokatę zakłada się, kiedy uzbiera się pożądana (bądź minimalna) kwota. Autor przedstawia następnie kilka symulacji, gdzie oblicza ile możemy zaoszczędzić po około 20 latach oszczędzania odpowiednio 5, 15 oraz 30 zł dziennie. Przyjmuje oprocentowanie środków w wysokości 5%, za to nie bierze pod uwagę inflacji. Siła nabywcza zaoszczędzonych pieniędzy może więc być w przyszłości niższa.

Cenne są za to rady dotyczące kart płatniczych i warto wziąć je sobie do serca.

Zaraz potem autor zmienia front i deklaruje, że przeznaczając wszystkie środki na spłatę długów, ma się ciągłe poczucie niedostatku. Innymi słowy: spłacaj wszystkie swoje kredyty, konsoliduj je, odkładaj pieniądze do skarbonki, a jednocześnie płać najpierw sobie i miej poczucie dobrobytu (zasada 45/45/10 w dochodach niespodziewanych ).

Pozostałe wskazówki dotyczące bardziej spraw psychologicznych (m.in. wymaganie od siebie więcej niż od innych, zmiana nawyków, ograniczenie oglądania TV, otaczanie się właściwymi ludźmi, dbanie o zdrowie) są napisane dużo lepiej niż część stricte finansowa i w moim odczuciu pokazują, że autor jest lepszym psychologiem niż finansistą.

Kolejna część, dotycząca poziomu prawdy myśli – intelekt jest dużo krótsza niż poprzednia. Traktuje o tym, jakie strategie można obrać, dążąc do pozytywnych zmian w swoim życiu, jak zbudować dla siebie plan działania i rozwoju. Autor odwołuje się tutaj do strategii typowo coachingowych, co w ostatecznym rozrachunku wychodzi rozdziałowi na dobre. Jedynym zgrzytem, jaki zanotowałam, jest zestawienie dynamiki spłaty zadłużenia, a ściślej przykładowa tabela, w której występują ewidentne błędy w liczbach.

Rozdział dotyczący emocji wskazuje ich rolę w dążeniu do sukcesu. Autor nazywa poszczególne emocje i wskazuje, jaki mają wpływ na człowieka. Bez wątpienia jest to część interesująco napisana.

Część dotycząca ducha, odbiegająca zupełnie od naukowych nurtów prezentowanych w poprzednich rozdziałach, zaskakuje. Jest to rozdział krótki, filozoficzny, traktujący o nastawieniu do życia, samoświadomości i umiejętności koncentracji. Autor doradza znalezienie mentora. Przykłady takich postaci zawarte są w części ostatniej, stanowiącej skarbnicę naprawdę dobrych rad, bazujących na autentycznych osiągnięciach wybitnych jednostek.

Podsumowując, poleciłabym tę książkę tylko w części coachingowej i filozoficznej (chociaż nie traktują one o niczym, czego by już na ten temat nie napisano), niestety część finansowa nie przekonała mnie zupełnie.

Moja ocena:

Data przeczytania: 2012-05-08
Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Jak z bankruta stać się milionerem
Jak z bankruta stać się milionerem
Dr Wojciech Chmielewski
3/10

Zewsząd docierają do nas informacje o wzmagającym się kryzysie. Jesteśmy straszeni zbliżającym się końcem kapitalistycznego świata, do którego tak już się przyzwyczailiśmy. Rosnące ceny w sklepach prz...

Komentarze
Jak z bankruta stać się milionerem
Jak z bankruta stać się milionerem
Dr Wojciech Chmielewski
3/10
Zewsząd docierają do nas informacje o wzmagającym się kryzysie. Jesteśmy straszeni zbliżającym się końcem kapitalistycznego świata, do którego tak już się przyzwyczailiśmy. Rosnące ceny w sklepach prz...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Wiele osób zadaje sobie to pytanie, ale nie wielu wie, jak tego dokonać. Jak z bankruta stać się milionerem. Marzenie, które może się ziścić? Niektórzy powiedzieli by, że tak. Ci mniej optymistycznie ...

CO
@Cornelie21

Pozostałe recenzje @Tessiak

Operacja Leopard. Gorzkie zwycięstwo
Gorzkie zwycięstwo.

Nazwisko Leo Kesslera rzuciło mi się kilkukrotnie w oczy w czasie wizyt w księgarni, ale dopiero teraz miałam okazję zapoznać się z jego twórczością. Zmarły w 2007 roku a...

Recenzja książki Operacja Leopard. Gorzkie zwycięstwo
W cieniu kwitnących wiśni
Kim jest Nao?

Podobno dopiero po czterdziestu dziewięciu latach krąg życia zamyka się, by zmarły mógł połączyć się z przodkami. Swoistego zamknięcia cyklu życia swej babki, Nao, dokonu...

Recenzja książki W cieniu kwitnących wiśni

Nowe recenzje

Shantaram
Ucieczka do kraju pełnego kontrastów — Gregory ...
@MarionetkaL...:

Jak wiele rzeczy może przytrafić się w życiu jednej osobie? Ile z tego, co napisane na łamach lektury to czysta fikcj...

Recenzja książki Shantaram
Trzcinowisko
Tajemnice z trzcinowiska
@florenka:

Zapraszam do kryminalnego świata Kingi Wójcik. Dziś premiera " Trzcinowiska", które rozpoczyna nową serię z detektywem ...

Recenzja książki Trzcinowisko
Samotni wśród tłumu
„Gdy stawką jest przetrwanie, musisz zapomnieć ...
@zaczytana.a...:

„Samotni wśród tłumu” autorstwa Hanny Necel to kolejny thriller, który bardzo mnie zaskoczył - ta pozycja była dla mnie...

Recenzja książki Samotni wśród tłumu
© 2007 - 2024 nakanapie.pl