Są takie książki, które nie tylko wciągają od pierwszej strony, ale zostają z czytelnikiem na długo po zamknięciu ostatniego rozdziału. Taką właśnie powieścią była dla mnie pierwsza część cyklu Ś𝑐𝑖𝑒ż𝑘𝑖 𝑛𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒𝑖, 𝑁𝑜𝑤𝑜𝑟𝑜𝑐𝑧𝑛𝑒 𝑝𝑎𝑛𝑛𝑦. Mój zachwyt wzbudziły wspaniale skonstruowana fabuła, pełnokrwiste postacie, doskonale oddane realia epoki. Magda Knedler stworzyła świat, w którym można się zanurzyć bez reszty. Świat, w którym mieszają się wielkie namiętności i jeszcze większe ambicje, zazdrość i zdrada, marzenia i zawiedzione nadzieje, a wszystko to splecione z konwenansami, koneksjami i chłodnym dystansem arystokratycznych salonów.
Zafascynowana tą opowieścią, z niecierpliwością wyczekiwałam kontynuacji. Czy 𝑃ół𝑛𝑜𝑐𝑛𝑒 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑦 dorównały poprzedniczce? Czy znów dane mi było zagłębić się w historię tak pełną emocji i historycznego tła? Znając styl Magdy Knedler, pełen wyczucia, elegancji i psychologicznej przenikliwości, mogłam spodziewać się jednego, że to będzie kolejna literacka uczta. I tak było. Ta historia spełniła wszystkie moje oczekiwania.
Cykl Ś𝑐𝑖𝑒ż𝑘𝑖 𝑛𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒𝑖 zajmuje w moim sercu miejsce szczególne. Każda jego część urzeka czymś innym, a razem tworzą opowieść, w której nie sposób się nie zatracić. Choć wydawało mi się, że znam już kierunek, w jakim poprowadzi mnie autorka, Magda Knedler po raz kolejny zdołała mnie zaskoczyć. Od lat sięgam po jej książki z podziwem, nie tylko dlatego, że wiernie oddają ducha dawnych czasów, ale przede wszystkim dlatego, że niosą ogromny ładunek emocji. Proza Magdy Knedler to nie tylko literacka rekonstrukcja przeszłości, lecz również poruszająca opowieść o ludzkich losach. Za każdym razem, gdy otwieram kolejną powieść autorki, mam poczucie, że wyruszam w podróż do świata, który choć mi nieznany, staje się natychmiast bliski. I zostaję w nim aż do ostatniego słowa. 𝑃ół𝑛𝑜𝑐𝑛𝑒 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑦 to porywająca, barwna i niesamowicie wciągająca podróż po emocjach arystokratycznych rodzin, wśród których za fasadą elegancji i pozornie nienagannych manier kryją się pragnienia, lęki, namiętności i tajemnice zdolne odmienić bieg losów niejednej kobiety. Daleka Północ, trzy kobiety, trzy tajemnice.
Prakseda poślubia Edgara i są bardzo szczęśliwi. Edgar bardzo ją kocha, a ona jego również. Nie mogłaby sobie wymarzyć lepszego męża. Oprócz miłości daje jej niezależność i szanuje zarówno podejście do życia, jak i samodzielność oraz bystry umysł. Szczęście Praksedy burzy niepokój o siostrę, która niespodziewanie wyjeżdża z mężem i służącą Friedą na wyspę Rügen. Listy od Anieli, które miały ją uspokoić, w rzeczywistości tylko potęgują jej niepokój. Wszystko, o czym pisze siostra, zaprzecza temu, co Prakseda wiedziała o małżeństwie Anieli. Czy to, o czym informuje ją Aniela, jest prawdą? Czy w tak krótkim czasie naprawdę coś mogło się zmienić?
Gdy Prakseda przeżywa chwile uniesień w ramionach Edgara, Aniela doświadcza najgorszych upokorzeń ze strony swojego męża. Goltz nie mógł poślubić Praksedy, ale nie zamierzał zostawić jej w spokoju. Zapewne planował roztoczyć nad nią jakąś formę kontroli, a jej zamążpójście udaremniło te plany. Był coraz bardziej sfrustrowany, a całą złość odreagowywał na Anieli. Był człowiekiem złym, z obsesyjną potrzebą kontrolowania wszystkiego i wszystkich. Wpadał w furię, gdy tę kontrolę tracił.
Aniela i Frida były rywalkami, ale los zbliżył je do siebie. Obie nie miały szans na uwolnienie się od psychopatycznego hrabiego. Łączyło je rozczarowanie światem i ludźmi oraz przekonanie, że ich los jest z góry przesądzony. Miały znać swoje miejsce, być posłuszne i spełniać oczekiwania hrabiego.
Aniela wpadła na pewien pomysł, który ostatecznie obraca się przeciwko niej. Izolując się od świata i rodziny na wyspie Rügen, gdzie wyjechała tylko z mężem i służącą Fridą, przekonała się, do czego może być zdolny hrabia von Goltz. Zgotował jej piekło na ziemi, a ona nie miała się komu poskarżyć ani u kogo szukać pomocy. Każda przemoc jednak ma swój kres. Bezmyślne wyrządzanie zła komuś innemu obraca się w końcu przeciwko sprawcy. Nikt nie spodziewał się, że tak odludne miejsce stanie się świadkiem dramatycznych wydarzeń… Kolejne wieści z Rügen są na tyle niepokojące, że Prakseda przekonuje męża, iż muszą porzucić swoją interesującą podróż poślubną i udać się na wyspę.
Decyzja Praksedy o wsparciu siostry otwiera drzwi do trudnych, szczerych rozmów i powrotu do spraw tłumionych przez lata przez konwenanse i surową dyscyplinę. Aniela, po tym co przeżyła, przeszła wewnętrzną przemianę i zaczęła darzyć siostrę cieplejszymi uczuciami. Doceniła jej gest. Wiedziała, że sama nie zdobyłaby się na porzucenie podróży, by wspierać bliską osobę. Ludzie jednak nie zmieniają się ot tak. Przyzwyczajenia i wychowanie mają ogromne znaczenie. I pomimo że Aniela próbuje się im przeciwstawić, wciąż raz po raz wpada w sidła dawnych schematów, głęboko zakorzenionych w jej myśleniu i sposobie bycia.
Kiedy wydaje się, że kobiety wreszcie zaznają spokoju, na progu ich domu pojawiają się pomalowane kamienie, przedstawiające sceny, o których wolałyby zapomnieć. Aniela, Frida i Prakseda, Północne Siostry, jak się je tu nazywa, mają wroga. Albert, sfrustrowany i pozbawiony talentu artystycznego, jest za to doskonały w knuciu intryg, stanowi dla nich realne zagrożenie. Prakseda dostrzega to i przekonuje Anielę do opuszczenia wyspy. Dzięki temu Aniela wraca do Warszawy, reguluje sprawy spadkowe po ciotce i znów pojawia się w towarzystwie. Albert jednak nie odpuszcza. Nic nie wskórał z Praksedą, bo była zbyt inteligentna. Aniela wyjechała, nie dając mu szansy, by ją poznać i „ratować” z opresji, jak ułożył to sobie w chorej wyobraźni. Wtedy w jego sidła wpada Frida, która widzi w tym okazję do polepszenia swojej pozycji społecznej. Nie wie jednak, że jej mąż, udający troskę i miłość, w rzeczywistości pragnie upokorzyć całą trójkę. Kto w tej rozgrywce okaże się sprytniejszy? O tym zapewne opowie trzecia część cyklu Ś𝑐𝑖𝑒ż𝑘𝑖 𝑛𝑎𝑑𝑧𝑖𝑒𝑖 zatytułowana 𝐾𝑜𝑏𝑖𝑒𝑡𝑦 𝑧 𝑤𝑖𝑎𝑡𝑟𝑢.
Ta historia zachwyca pięknym wydaniem, które przykuwa wzrok już od pierwszej chwili. Porywa fabułą, która angażuje od pierwszego rozdziału. Przede wszystkim jednak urzeka słowem, misternie zbudowaną narracją, wspaniale wykreowanymi postaciami i bogactwem języka. 𝑃ół𝑛𝑜𝑐𝑛𝑒 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑦 to powieść ponadczasowa, złożona, wielowymiarowa, pełna kobiecych myśli i doświadczeń, które mimo upływu dekad pozostają aktualne i uniwersalne. To wyjątkowa opowieść, przenikliwa, emocjonalna i nasycona atmosferą epoki. To obraz codziennego życia w Polsce, której... nie było. Główne bohaterki Prakseda i Aniela to dwie zupełnie różne kobiety. Różnią się dosłownie wszystkim, odmiennymi charakterami, temperamentami, marzeniami i oczekiwaniami a mimo to łączy je silna więź siostrzanej miłości, której nie są w stanie zerwać ani dzielące je różnice, ani życiowe wybory.
𝑃ół𝑛𝑜𝑐𝑛𝑒 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑦 to przepiękna historia pełna ciekawostek ze świata muzyki, malarstwa oraz środowisk artystycznych tamtego okresu. To opowieść, która przedstawia społeczną sytuację kobiet w tamtych czasach. Małżeństwo Praksedy i Edgara wyróżnia się na tle innych współczesnych im związków. Edgar umożliwia żonie poznawanie niezależnych kobiet, by wiedziała, że jej marzenia o samodzielnym uprawianiu sztuki, osiągnięciu niezależności i zawodowej satysfakcji, są możliwe do spełnienia. I że choć kobiety musiały mierzyć się z wieloma ograniczeniami i zakazami, nieustannie walczyły o kolejne obszary wolności. Niektórym się to udawało, nawet jeśli nie były dobrze urodzone, nie miały pieniędzy, a jedynie talent jako miernik wyjątkowości. Świat kazał kobietom zajmować się domem i rodziną, robił trudności, gdy chciały się uczyć i pracować, a jednocześnie był bezradny wobec kobiet, które mimo spełniania wszystkich wymagań, trafiały na mężczyzn, którzy nie potrafili ich utrzymać. Kobiety były ofiarami systemu, gdyby miały wykształcenie i pieniądze, wiele problemów by nie istniało.
Autorka doskonale podsumowuje polskie podejście do ojczyzny, widziane oczami Prusaka Alberta. Rozpadliśmy się od wewnątrz, co ułatwiło rozbiory. Zawsze jednak odznaczaliśmy się dumą. Polacy wierzyli, że tylko oni znają prawdziwe dramaty i rozczarowania, bo doświadczyli utraty ojczyzny. Nie mogli żyć we własnym państwie, mówić we własnym języku, budować domów czy sadzić drzew, bo nie mieli pewności, że nie będą musieli tej ziemi opuścić. Prusak mógł przeżywać dramaty w granicach swojej ojczyzny. Polak jej nie miał.
𝑃ół𝑛𝑜𝑐𝑛𝑒 𝑠𝑖𝑜𝑠𝑡𝑟𝑦 to opowieść, która mnie nie tylko poruszyła, ale nadal nie pozwala o sobie zapomnieć. Autorka ukazuje siłę kobiet uwięzionych w schematach i oczekiwaniach, a mimo to próbujących odnaleźć własny głos. To historia o relacji dwóch sióstr wystawionej na próbę, o przemocy, która rodzi opór, i o miłości, która daje wolność. Magda Knedler po raz kolejny udowadnia, że potrafi tworzyć opowieści pełne emocji i znaczeń, w których każde słowo jest przemyślane, a każda scena niesie nie tylko poruszenie, lecz także refleksję. To książka, która nie tylko wciąga, ale i skłania do zatrzymania się nad tym, co w życiu najważniejsze. Nad relacjami, nad wyborem własnej drogi, nad prawdą, która czasem boli, ale bez której nie da się żyć naprawdę.