Wojna nie ma w sobie nic z kobiety recenzja

„Poszłam na wojnę taka mała...”

Autor: ·4 minuty
2011-02-22
Skomentuj
2 Polubienia
Są książki, których nie mogę czytać spokojnie. Co kilka stron, co pół rozdziału wzrok wędruje za okno, żebym mógł uspokoić emocje i pozbierać myśli. Tak było z książką Swietłany Aleksijewicz, białoruskiej reporterki. Postanowiła ona zebrać relacje żołnierek, uczestniczek Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, dziewcząt i kobiet, które wiedzione najczęściej patriotycznym odruchem wstępowały do armii i trafiały na front. Po zwycięstwie wróciły do na pozór normalnego życia, ale o swoich przeżyciach opowiadały co najwyżej koleżankom-weterankom. Ich historie zaprzeczały bohaterskiemu mitowi, jaki kreowała radziecka propaganda, pokazywały wojnę nie jako pasmo bitew i zwycięstw, ale jako czas potu, znoju i brudu. Aleksijewicz jeździła po całym Związku Radzieckim, aby ocalać te opowieści, aby poznać prawdę o wojnie, dowiedzieć się, jak wyglądała. Przełamywała niechęć tych kobiet do mówienia, do powrotu do okropności, które przeżyły, a potem często słyszała, że powinna pisać o wielkim zwycięstwie, a nie o nieważnych "drobiazgach":

"A 'drobiazgi' to jest akurat to, co dla mnie jest najważniejsze – ciepło i niepowstrzymany bieg życia: kępka włosów zamiast warkocza, kotły z gorącą kaszą i zupą, których nie ma komu jeść, bo ze stu żołnierzy po walce zostało siedmiu. Albo to, jak po wojnie chodziły na targ i nie mogły patrzeć na czerwone stragany z mięsem... Nawet na czerwony kreton..."

Reporterka nie ugina się pod naporem tych próśb i żądań, chce wydobyć prawdę, chce się dowiedzieć, jak wyglądała kobieca wojna:

"Kiedy mówią kobiety, nie ma albo prawie nie ma tego, o czym zwykle czytamy i słuchamy: jak jedni ludzie po bohatersku zabijali innych i zwyciężyli. Albo przegrali. Jaki mieli sprzęt, jakich generałów. Kobiety opowiadają inaczej i o czym innym. 'Kobieca' wojna ma swoje własne barwy, zapachy, własne oświetlenie i przestrzeń uczuć. Własne słowa. Nie ma tam bohaterów i niesamowitych wyczynów, są po prostu ludzie, zajęci swoimi ludzkimi-nieludzkimi sprawami. I cierpią tam nie tylko ludzie, ale także ziemia, ptaki, drzewa. Wszyscy, którzy żyją razem z nami na tym świecie. Cierpią bez słów, a to jest jeszcze straszniejsze…"

Z tego dążenia powstała ta książka, zbiór opowieści snajperek, lekarek, sanitariuszek, kucharek, praczek – bez względu na stopień wojskowy, przydział, pełnioną funkcję każda z nich przeżyła jednocześnie coś całkowicie odrębnego i coś wspólnego im wszystkim. Każda historia jest inna, a jednocześnie wszystkie są podobne i prowadzą do podobnych wniosków:

"O czymkolwiek mówią kobiety, stale obecna jest u nich jedna myśl: wojna to przede wszystkim morderstwo, a poza tym – ciężka praca. [...] A sednem jest zawsze to, że tak ciężko umierać i tak nie chce się umierać. A jeszcze ciężej – zabijać, i tego jeszcze bardziej się nie chce, bo kobieta daje życie".

Szły na wojnę młodsze i starsze, uczennice zaraz po szkole ("Poszłam na wojnę taka mała, że przez ten czas trochę urosłam") i wykształcone, często matki i żony. W większości na ochotnika, często po przełamaniu niechęci mężczyzn do kierowania kobiet na front. Widziały i przeżywały rzeczy straszne, śmierć i zniszczenie, a równocześnie cierpiały z powodu utraty kobiecości – obciętych warkoczy, męskich kalesonów, które musiały nosić, niezgrabnych buciorów. Ileż w nich poczucia winy, kiedy o tym wspominają – bo to przecież nieistotne, bo najważniejsze było bić wroga i zwyciężać. Same zresztą liczyły, że ich walka i cierpienie przyczynią się do powstania lepszego świata:

"A ja z ostatnich dni wojny zapamiętałam coś takiego. Jedziemy – i nagle skądś dobiega muzyka. Skrzypce. Tego dnia wojna się dla mnie skończyła [...]. Jakbym się obudziła... Wszystkim nam wydawało się, że po wojnie, po takim morzu łez życie będzie piękne. [...] Wydawało nam się, że wszyscy ludzie będą dobrzy, będą się kochać nawzajem. Wszyscy będą braćmi i siostrami".

Jakże gorzkie okazało się przebudzenie. Nie było im łatwo w szeregach, nie lepiej było i po wojnie. Poranione psychicznie i fizycznie, często bez domów, traktowane jak żołnierskie ladacznice – zamykały się w sobie i milczały. Milczały również te, które założyły rodziny, miały mężów, dzieci, wnuki – nie chciały im psuć wyidealizowanego obrazu wojny. Uznanie przyszło późno, a na początku XXI wieku weteranki znów znalazły się na śmietniku historii.
Książka o nich zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Marginesy mojego egzemplarza pełne są zaznaczeń. Tu zdanie, tam akapit – fragmenty celne, poruszające, bolesne. Każdy pewnie zwróci uwagę na inną opowieść, inną kwestię, inny wątek – na przeplatanie się śmierci i miłości, wszechobecnego brudu i marzeń o pięknie, szarości błota i zieleni drzew. Ja długo nie mogłem się otrząsnąć po lekturze. To znakomita, mocna książka.
[recenzja opublikowana wcześniej na moim blogu: http://zacofany-w-lekturze.blogspot.com/]
× 2 Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
7 wydań
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
Swietłana Aleksijewicz
8.5/10
Seria: Reportaż [Czarne]

Wojna nie ma w sobie nic z kobiety była gotowa już w 1983 roku. Dwa lata przeleżała w wydawnictwie. Autorkę oskarżono o \"\"pacyfizm, naturalizm oraz podważanie heroicznego obrazu kobiety radzieckiej\...

Komentarze
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
7 wydań
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety
Swietłana Aleksijewicz
8.5/10
Seria: Reportaż [Czarne]
Wojna nie ma w sobie nic z kobiety była gotowa już w 1983 roku. Dwa lata przeleżała w wydawnictwie. Autorkę oskarżono o \"\"pacyfizm, naturalizm oraz podważanie heroicznego obrazu kobiety radzieckiej\...

Gdzie kupić

Księgarnie internetowe
Sprawdzam dostępność...
Ogłoszenia
Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

Zobacz inne recenzje

Niezmiernie rzadko przedstawiam Wam książki w pakiecie. Taka sytuacja miała miejsce w przypadku książek Macieja Siembiedy pt. „444” oraz „Miejsce i imię”, a także Kena Folletta „Filary ziemi”, „Świat...

@czytamduszkiem @czytamduszkiem

"Wojna nie ma w sobie nic z kobiety" autorstwa Swietłany Aleksijewicz to opowieść o II wojnie światowej z perspektywy radzieckich żołnierek. Książka ta to zbiór wspomnień kobiet, które były sanitariu...

@uczyrwik @uczyrwik

Nowe recenzje

Fake
fake
@sylwiak801:

„Ktoś taki jak ty nigdy tego nie zrozumie. Nie znacie biedy, strachu ani poczucia winy, dlatego nie wiecie, jak wygl...

Recenzja książki Fake
Świetny Mikołaj
Wierzycie w Mikołaja?
@olilovesbooks2:

*współpraca reklamowa z Heleną Leblanc i Studiem Litera Inventa* Macie takie książki, których nie chcielibyście kończy...

Recenzja książki Świetny Mikołaj
Krew
Od okropieństwa do okropieństwa
@almos:

Kolejny tom cyklu pruszkowskiego o komisarzu Bysiu bardzo jest powiązany z poprzednim, 'Aortą'; myślę, że trudno go czy...

Recenzja książki Krew
© 2007 - 2024 nakanapie.pl