Jacek Piekiełko to autor kryminałów, thrillerów oraz książek z gatunku true crime. Jego najnowsza powieść "Poza kręgiem" jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami oraz rozmowami z osobą, na podstawie których autor zbudował historię Tomasza.
Tomasz to młody chłopak z Gliwic, który marzy o tym by zostać najlepszym złodziejem w Polsce. Jego idolem jest Zdzisław Najmrodzki - "król złodziei i mistrz ucieczek". To fatalny autorytet dla młodego człowieka i zły wybór życiowych zainteresowań. Historia może być fascynująca i sensacyjna, jeśli traktujemy ją jako fikcję ,ale gdy uświadamiamy sobie, że to autentyczna opowieść o bystrym i inteligentnym chłopaku, zaczynamy zadawać sobie pytanie "dlaczego?".
Tomasz miał wszystko, by stać się kimś wyjątkowym, jednak wybrał złodziejską profesję. Jego postać jest zaprzeczeniem stereotypu przestępców wywodzących się z patologicznych środowisk. Należy jednak pamiętać ,że wybierając przestępczą ścieżkę, brawurowe napady i kradzieże prędzej czy później prowadzą do popełniania znacznie poważniejszych przestępstw.
W tym świecie brakuje Robin Hoodów, którzy okradają bogatych, by uszczęśliwić biednych. To nie ten świat, nie ta bajka .
Akcja powieści rozgrywa się w latach 90 XX wieku oraz na początku lat dwutysięcznych - czasach sprzyjających przestępczości, w erze bez monitoringu i zaawansowanej komputeryzacji. Spryt i inteligencja pozwalały na przeprowadzanie brawurowych napadów i kradzieży, które autor opisuje.
Narracja pierwszoosobowa sprawia, że jeszcze z większymi emocjami śledzimy drogę, jaką podąża bohater. Jest to droga, która prowadzi tylko w jednym kierunku - ku mrówkowiec i samozagładzie. Przeżycia opisane z perspektywy Tomasza pozwalają zajrzeć w głąb jego myśli, uczuć i emocji. Z zewnątrz dostrzegamy jedynie czyny człowieka - dobre lub złe - ale wnikając w jego psychikę, dostrzegamy również jego człowieczeństwo, słabości , marzenia i decyzje z którymi się zmaga.
Muszę przyznać, że trochę polubiłam Tomasza, choć absolutnie nie pochwalam jego "ścieżki kariery,,. Mocno przeraziło mnie, jak potoczyły się jego losy i w czym brał udział.
"Przełknąłem ztrudem ślinę. Nie chciałem, żeby tak to się skończyło… Czasami podczas koszmarów pojawiały się podobne obrazy. Gdy robisz rzeczy, zktórych nie jesteś dumny, musisz się spodziewać, że któregoś ranka ktoś wejdzie do twojego mieszkania bez pukania. Mimo wszystko, gdy nadchodzi ten dzień, wciąż nie dowierzasz, że to dzieje się naprawdę."
Świat, który opisuje autor, jest mi obcy i daleki, całe szczęście, ale z zainteresowaniem śledziłam losy bohatera. Miałam z tyłu głowy, że to wydarzyło się naprawdę, więc przeszperałam internet, aby znaleźć informację o postaci tej historii. Udało mi się, ale nie czytało się o tym tak dobrze, jak opisał to autor. Życie nie jest tak barwne i więcej w nim czarno- białych obrazków, niż można by się spodziewać.
Co ciekawe, moja mama z równie ogromnym zaciekawieniem czytała tę historię. Wymieniłyśmy się nawet własnymi przemyśleniami i spostrzeżeniami.
Przestępczy świat może być pociągający, ale tylko z perspektywy czytelnika, w realnym życiu mnie przeraża i wywołuje ciarki na skórze. W rzeczywistości trudno dostrzec dobrą stronę w ludziach, którzy działają na szkodę innych.
Po ukończeniu książki miałam zastrzeżenie do autora, że historia urywa się, jakby brakowało jej zakończenia. Byłam ogromnie ciekawa, jak doszło do tego, że bohater " Poza kręgiem" wykonuje zawód, o którym dowiadujemy się z prologu, a który nie ma to nic wspólnego z jego złodziejskim i przestępczym fachem. Nie ukrywam, że byłam zła, ale ochłonęłam, gdy dowiedziałam się, że autor planuje kontynuację.
Swoją drogą, proces przygotowawczy do pisania powieści typu true crime musi być niezwykle interesujący.
Z mojej strony polecam tę i inne powieści autora i czekam cierpliwie na kontynuację.