Głównymi bohaterkami są trzy przyrodnie siostry: Jessica, Norah i Alicia. Jessica, z jej poukładaną naturą, była mi bliska ze względu na potrzebę kontroli, co w obliczu chaosu z przeszłości wydawało się zrozumiałe. Norah, błyskotliwa i impulsywna, wprowadziła do opowieści element nieprzewidywalności, a Alicia, łagodna i ciepła, stanowiła ucieleśnienie niewinności, która została splamiona. Każda z nich nosi w sobie brzemię dzieciństwa spędzonego w Wild Meadows – miejscu, które jawiło mi się jako sceneria z najgorszego koszmaru. Ten dom, owiany mrokiem, pod czujnym okiem tajemniczej pani Fairchild, stał się dla nich więzieniem, a ich desperacka ucieczka była aktem nadziei na wyzwolenie. Niestety, cień pani Fairchild okazał się nie do pokonania, towarzysząc im przez lata, niczym upiór.
Moment, w którym pod domem Wild Meadows zostają odkryte ludzkie szczątki, stanowi punkt zwrotny, który jeszcze bardziej podkręcił napięcie. Siostry natychmiast trafiają w centrum śledztwa jako kluczowe świadkinie. Czy dorosłe już kobiety, mimo upływu lat i prób zapomnienia, zdołają odkryć prawdę? I przede wszystkim, kim była ta zagadkowa pani Fairchild, która odcisnęła tak głębokie piętno na ich losach?
Autorce udało się stworzyć atmosferę niepokoju i tajemnicy, która towarzyszyła mi przez całą lekturę. Stopniowe odkrywanie kolejnych warstw przeszłości, niczym odsuwanie kolejnych zasłon, było niezwykle satysfakcjonujące. Hepworth mistrzowsko operuje retrospekcjami, które nie tylko wyjaśniają wydarzenia, ale także pogłębiają portrety psychologiczne bohaterek. Czułam się, jakbym razem z Jessicą, Norah i Alicią próbowała poskładać rozsypane fragmenty puzzli, by odtworzyć pełen obraz wydarzeń.
To, co najbardziej cenię w "Kochanych córeczkach", to nieprzewidywalność. Kiedy myślałam, że już wiem, co się wydarzyło, autorka serwowała mi zwrot akcji, który całkowicie zmieniał moją perspektywę. Zakończenie było dla mnie prawdziwym zaskoczeniem – absolutnie satysfakcjonujące, ale jednocześnie pozostawiające pewien dreszczyk emocji i skłaniające do refleksji. Sally Hepworth udowodniła, że potrafi budować napięcie i prowadzić czytelnika przez labirynt kłamstw i tajemnic, by na końcu uderzyć z pełną mocą.
"Kochane córeczki" to dla mnie dowód na to, że rodzinne sekrety i nierozwiązane traumy potrafią zrujnować życie na wiele lat. To opowieść o sile siostrzanej więzi, o próbach poradzenia sobie z przeszłością i o tym, jak trudno jest uciec przed cieniami, które nas prześladują. Zdecydowanie polecam tę książkę.