Na wstępie chcę powiedzieć, że warto poznać autorkę i jej pióro. Karolina Ligocka to przemiła autorka, która opowiada o swojej serii z ogromną pasją i zapałem, to właśnie jej entuzjazm sprawił, że podeszłam do tej książki z jeszcze większą ciekawością.
Bohaterowie… tacy realni, że aż bliscy.
Mimo że mamy tu do czynienia z urban fantasy technologia i magia przeplatają się z demonami, Piekłem i archaniołami, postaci są niezwykle „ludzkie”. Narida i jej demoniczni towarzysze nie są odległymi, mistycznymi stworzeniami, ale zwykłymi osobami z emocjami, wątpliwościami, własnym humorem. Czytając, miałam wrażenie, że to ludzie żyjący gdzieś między nami. Dla kogoś, kto ma słabą wyobraźnię, było to idealne, od razu poczułam ich emocje i akcję, bez potrzeby dopisywania tła.
Akcja pędzi i nie pozwala się nudzić.
To druga część serii – pierwszy tom („Piekielne Niebo”) wprowadza Naridę jako upadłą anielicę, badającą swoją przeszłość, moce i relacje z przyjaciółmi. W „Szczelinie Mroku” akcja nabiera rozpędu. Narida i jej towarzysze stają przed zagrożeniem ze strony dawnego władcy Piekła, wyruszając w niebezpieczną misję: walczą z ogarami piekielnymi, zagłębiają się we włoską Toskanię, by odnaleźć archanioła wojny, a może nawet wsparcie ze strony samej Śmierci?
To właśnie Toskania z jej ciepłym światłem, malowniczymi winnicami, unoszącym się w powietrzu zapachem dojrzałych pomarańczy, staje się tłem tej niezwykłej historii. W tej spokojnej, niemal sennej scenerii toczy się walka o coś znacznie więcej niż tylko fizyczne przetrwanie, to bój o zachowanie nadziei, prawdy i dobra. Kontrast ten działa na wyobraźnię, mrok i światło współistnieją tutaj równie silnie, co dobro i zło w sercach bohaterów.
Jedna z postaci, obdarzona niezwykłą mocą natury, wprowadza do tej opowieści niesamowitą więź ze światem roślin, lasów, a nawet dzikich zwierząt. To właśnie ta moc pozwala tropić ślady dawno zapomnianego archanioła wojny i scala drużynę z nocnym tchnieniem lasu. Ta symbioza z naturą jest pięknym, niemal poetyckim dodatkiem do dynamicznej akcji, chwilami miałam wrażenie, że słyszę szelest liści i czuję delikatny powiew powietrza pachnący mchem i sosną.
Mrok Piekła kontra promień ludzkiego ciepła
Choć w tle rozgrywa się niemal apokaliptyczna walka, niedaleko od naszych problemów i emocji, to właśnie relacje międzyludzkie dają tej książce jej duszę. Narida pokazuje odwagę, determinację, ale również chwile słabości. A jej przyjaciele są lojalni, walczący z własnymi demonami, stają się podporą w trudnych momentach. Wrogowie? Złożeni, groźni, działający nie tylko siłą, ale i manipulacją. Emocje są prawdziwe, żywe, wyczuwalne na każdej stronie. I właśnie to sprawia, że nie sposób się oderwać.
Zakończenie zostawia otwarte drzwi... zaskakuje, rzuca nowe światło na przyszłość bohaterów i budzi jeszcze większą ciekawość. Pozostawia niedosyt i ekscytację. Już teraz z niecierpliwością czekam na kolejną część.
Dla kogo jest ta książka?
Dla każdego, kto lubi mieszankę gatunków: fantastyka, urban technologia, obyczajówka, romans i nutka mroku.
Dla tych, którzy cenią realnych bohaterów z emocjami i osobistymi historiami, nawet w świecie pełnym demonów.
A także dla czytelników, którzy szukają szybkiej, wciągającej akcji, bez przestojów, za to z pięknymi opisami i klimatem, który czuć niemal wszystkimi zmysłami.
Jeśli podobają Ci się historie z urban fantasy, pełne magii, ale ze znakomitą kreacją postaci i emocjonalnym zaangażowaniem „Szczelina Mroku” to strzał w dziesiątkę. Osobiście zachęcam do lektury, można zacząć nawet od tej części, poczuć klimat, zakochać się w bohaterach i wtedy sięgnąć po „Piekielne Niebo”.