We wstępie do książki „Część i całość. Rozmowy o fizyce atomu” przyjaciel autora – Carl Friedrich von Weizsäcker - porównał ją trafnie do dialogów Platona. Może jeszcze z bliższych nam czasów pasuje tu forma literacka Galileusza. Werner Heisenberg uchodzi za pierwszego konstruktora obowiązującej mechaniki kwantowej (*), a publikacja jest swoistą autobiografią naukową z dominującym wkładem dialogicznym. Wymiana myśli w nauce to podstawa której wartości dowodzi fizyk. Dobry pomysł, analogia, czerpanie z różnych źródeł dla inspiracji, odpoczynek od pracy umysłowej przez wysiłek fizyczny, zainteresowania odległe od pracy zawodowej – to przepis profesora na sukces badacza.
Książka ukazała się pod koniec życia profesora i jest jego osobistą relacją z kilku dekad XX-wieku, gdy fizyka współczesna odkrywała wielkie tajemnice atomu. Kluczowe lata dwudzieste poprzedniego wieku, to niebywale twórczy okres dla młodych teoretyków, którzy z odwagą rozwijali myśli Plancka, Einsteina czy Bohra. Jednymi z najważniejszych dla narracji książki, są formujące dla Heisenberga rozmowy z dwoma wspomnianymi fizykami. W ogólności wypowiedzi interlokutorów nie są, bo nie mogą być w związku z ułomnością pamięci, pełnymi ich stanowiskami. To nie byłoby możliwe bez dyktafonu. Pięknem lektury jest zaoferowana autorska rekonstrukcja młodzieńczej pasji, bezgranicznego zaangażowania w poszukiwanie odpowiedzi i istoty sporów. Te ostatnie nie tylko służyły interpretacji eksperymentów czy rozwiązywaniu problemów z budową spójnych modeli matematycznych. Heisenberg z rozmówcami sprawnie i specyficznie wplótł opisy oceny myśli filozoficznej, szczególnie wobec pozytywistów wiedeńskich czy filozofii Macha dotyczącej czasu i przestrzeni. Nieco słabiej, choć z interesującym subiektywizmem charakteryzującym fizyków, wypadły fragmenty dotykające sens religii.
Heisenberg współuczestniczył w intelektualnej przygodzie, która obrosła mitami czy przeinaczeniami. Pojawia się ‘boska gra w kości Einsteina’, ‘przynosząca szczęście podkowa Bohra’ czy ‘Dirac jako prorok’. Na poziomie interesującym nie tylko historyka nauki, dostajemy kiełkowanie interpretacji kopenhaskiej (str. 63), ideę dualizmu (str. 94-95) czy autorskie wytłumaczenie zasady nieoznaczoności (str. 107-108). Warto zwrócić uwagę, że dość szybko w przestrzeni badawczej (na początku lat 30-tych XX wieku), w związku z zupełnie nieintuicyjnymi konsekwencji zasad kwantowych, pojawia się problem przyczynowości i to z ciekawym odniesieniem do Kanta. Od razu dyskutowano również związki dziwnego świata mikroskali z wolną wolą czy świadomością (str. 151).
Na osobne potraktowanie zasługuje powracający problem istnienia materialnej prawdy, która u Heisenberga szybko sprowadzona została do substytutu, którego tak nie znosił Einstein. Rozmowy o języku, jego roli w opisie przedmiotu badań przyrodniczych, zaprowadziły jedną debatę do interesującej konkluzji (str. 163):
„Postęp nauki dokonuje się nie tylko dlatego, że poznajemy i rozumiemy nowe fakty, lecz i dlatego, że wciąż na nowo uczymy się, co może oznaczać słowo ‘rozumieć’.”
Zupełnie równolegle do życia akademickiego, poznajemy codzienność Heisenberga, gdzie wycieczki, głównie piesze, stanowiły ‘pokarm dla ciała’ i zaproszenie do wspólnego z przyjaciółmi mniej formalnego reinterpretowania ustaleń naukowych. Książka, jeśli chcieć zbudować z niej biografię autora, jest dalece niepełna, wymagałaby przypisów obszerniejszych od samej publikacji. Żona Heisenberga pojawia się nagle (niemal jak mijany nieznajomy na ulicy – to zapewne świadomy zabieg, bo była długoletnią towarzyszką noblisty). Do tego właśnie z lektury nie dowiemy się, że jest laureatem Nobla, ale że w górach obudziło go kiedyś lizanie przez niedźwiedzia albo porwała lawina. Profesor nie miał początkowo lekko, zdarzało się nocowanie w parku miejskim czy ratunek od głodu udzielony przez nieznajomą sprzedawczynię śliwek. Ważne miejsce w życiu fizyka zajmowała muzyka, której oddawał się z amatorską pasją utalentowanego pianisty.
Ostatecznie nie można nie wspomnieć o polityce. Chyba najbardziej kontrowersyjny etap życia Heisenberga wiąże się z pozostaniem w hitlerowskich Niemczech i kierowanie zespołem atomowym. Nie mnie oceniać czy się wybielał, czy w krytycznych chwilach (chociażby podczas legendarnego spotkania z Bohrem) dopełnił moralnych zasad. Niewątpliwie na późniejszych relacjach z duńskim mentorem wojna zaważyła. Do końca życia przedwojenną przyjaźń musiała dopełniać uraza (polecam smutne obserwacje ze strony 256). Zdecydowanie jaśniej wygląda zaangażowanie Heisenberga w proces odbudowy kraju i mitygowanie zapędów Adenauera do uczestnictwa RFN w zbrojeniach zimnowojennych. Pacyfizm profesora, realizowany tym razem w zgodzie z Einsteinem, w jakimś stopniu pozwolił ‘ujarzmić atom’ dla pokoju. Uczestnictwo fundacyjne w rozwijaniu CERN czy odbudowa instytutów nauk ścisłych w kapitalistycznej części Niemiec pozwoliły badaczowi na dość łagodną transgresję od twórczego zamętu do stabilnego mentorstwa.
„Część i całość” to bardzo wyjątkowa książka. Rozgrywa się na wielu poziomach. Jest bardzo emocjonalna i jednocześnie strukturalnie dopracowana w prezentacji myśli ludzi ponadprzeciętnych. Oferuje czytelnikowi podążanie wieloma drogami. Choć jest chronologiczna i da się w niej wyłapać ewolucję myślenia samego Heisenberga, to i bez tego stanowi kopalnię wiedzy dostępną każdemu. Nie wymaga wstępnego przygotowania. Pozwala bardzo dobrze wczuć się w przełomy badawcze, które przyniosła rewolucja kwantowa. Nie ma znaczenia, że z legendarnej przenikliwości Pauliego pod koniec życia wykiełkowały ślepe uliczki. Chyba właśnie taki był cel Heisenberga – pokazać, jak trudno wydobywa się na światło dzienne tajemnice przyrody. Z sentymentem można zanurzyć się w anachroniczny dziś kult wiedzy wszelakiej i erudycję – pogłębione czytanie i interpretowanie prac ‘ścisłowców’ i ‘humanistów’, którzy siebie potrzebowali, bo nie znali jeszcze atomizacji świata nauki na subsub-dyscypliny. Po części to wynika z pionierskiego okresu dla fizyki współczesnej, ale obawiam się że nie tylko. Gdzieś tracimy potrzebę ciekawości, której nie determinowałby pusty poklask czy materialna potrzeba.
WYBITNE – 9/10
=======
* Sto lat temu, 15.06.1925 wpadł na pomysł tzw. macierzowego opisu. Nieco później Erwin Schrödinger wprowadził zapis dynamiki kwantowej za pomocą równania falowego, które obecnie jest częściej stosowne. Oba podejścia są jednak równie dobre jako alternatywne sformułowania.