Czasem warto sięgnąć po książkę spontanicznie, tak po prostu, bez głębszego zastanawiania się, czy warto. "Za stare grzechy" to właśnie taka powieść, na lekturę której zdecydowałam się kompletnie bez namysłu, a nazwisko autorki było dla mnie w tym wypadku jedyną rekomendacją. Co ciekawe, dopiero po zakończonej lekturze odkryłam, że historia posiada swój dalszy ciąg...
Rodzina Stachowiaków zaprasza na Podhale. Aniela z Antonim prowadzą ośrodek narciarski Śnieżna Grań, w skład którego wchodzą pensjonat, karczma, stok z wyciągami, szkółka narciarska i jeszcze inne drobne interesy. Rodzinny biznes bardzo się rozwinął przy sprzyjającej koniunkturze. Po śmierci Antoniego stery w firmie przejęli Aniela i dwójka jej starszych dzieci. Edward, lub po prostu Edek ogarnia sprawy techniczne, dba o wyciągi i zajmuje się naśnieżaniem stoków, jego siostra Leokadia, czy raczej Lola, prowadzi szkółkę narciarską, zajmuje się sprzętem oraz stara się być jak najlepszą mamą dla pięcioletniej Marianny. Aniela ogarnia gastronomię, sprawy pensjonatu i karczmy i zawsze służy radą i pomocą swoim dzieciom. Jest jeszcze najmłodsza jej latorośl - 15-letnia Anastazja, zwana przez wszystkich Nastką, która pomaga w drobnych obowiązkach. Dziewczyna jest na etapie nastoletniego buntu, co stara się podstępnie wykorzystywać.
Rodzina bardzo dobrze radzi sobie w interesach, gości nie brakuje przez cały rok, więc pojawiają się pomysły na nowe inwestycje. Ale czy spółka z Magnum Snow - znaczącym kontrahentem w branży rzeczywiście wyjdzie im na dobre?...
Powieść Izabelli Frączyk możemy dosłownie pochłonąć za jednym posiedzeniem. Nie sposób oderwać się od tej lekkiej, łatwej i przyjemnej lektury. Wydarzenia zainteresowały mnie już od pierwszej strony. Czułam się tak, jakbym osobiście wybrała się w okolice Zakopanego i siedząc przy stoliku w karczmie lub w pensjonatowej świetlicy obserwowała codzienne życie bohaterów. Autorka stara się zaskakiwać czytelnika, niektóre zachowania bohaterów wydały mi się podejrzane i myślę sobie, że być może kontynuacja dostarczy mi odpowiedzi na rodzące się pytania. Bardzo polubiłam przedsiębiorczych bohaterów, którzy nie są wcale tacy idealni i bezproblemowi. Najwięcej sympatii mam dla Loli, która pomimo utrudnionego startu w dorosłość, wczesnej ciąży, samotnego macierzyństwa potrafiła wziąć życie we własne ręce nie angażując przy tym zbytnio rodziny. Aniela to dla mnie wzór gospodarności, zaradności i zorganizowania, ale też bezsprzeczny autorytet dla młodszego pokolenia. Edek trochę mnie rozczarował, odebrałam go jako faceta bez przysłowiowych "jaj", choć on na każdym kroku starał się udowadniać, że tak nie jest. To właśnie młody Stachowiak najmniej spodobał mi się z całej rodziny.
Jestem pod dużym wrażeniem fabuły i samego pomysłu na tę opowieść. Historia, której akcja toczy się w górach, a tym bardziej na Podhalu, za każdym razem na szansę trafić głęboko do mojej duszy. Jestem bardzo ciekawa, co też wydarzy się w następnym tomie i czy moje przemyślenia co do dalszych zdarzeń się potwierdzą. Jak na razie historia jest dla mnie trochę za mało realistyczna, ale mam nadzieję, że dalszy ciąg zniweluje to odczucie.
Już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po drugą część "Śnieżnej Grani" zatytułowaną "Pół na pół". Jeśli jeszcze nie mieliście okazji przeczytać tego cyklu, to gorąco polecam. A sama już niebawem podzielę się wrażeniami z całej opowieści.