Wojciech Chmielarz przyzwyczaił czytelników do tego, że nie pisze tylko kryminałów. Jego powieści to przede wszystkim trafna wiwisekcja społeczna — pełna bólu, przemilczeń i cichych dramatów zwykłych ludzi. Nie inaczej jest w „Długu honorowym”, który stanowi kolejną część cyklu o Bezimiennym — tajemniczym, bezkompromisowym bohaterze, który raz za razem mierzy się z brudem świata, zamiatając po cichu to, czego nie ogarnia ani prawo, ani moralność.
Tym razem akcja przenosi się do wsi Wilki. Miejsca niby sennego, prowincjonalnego, ale jak się szybko okazuje — pełnego gniewu, ukrytej przemocy i ludzi, którzy żyją z dala od świata z wyboru lub z konieczności. Bezimienny zostaje wezwany przez Czarnego, lokalnego samotnika z mroczną przeszłością, który prosi go o pomoc. W sprawie śmierci młodej dziewczyny, Oli, wszystko niby jest jasne: jej spalone ciało znaleziono na łódce Traszki, dziwaka, odludka i idealnego kozła ofiarnego. Mężczyzna nie ma alibi, mieszka sam, a w jego piwnicy znaleziono część ubrania ofiary. Sprawa wydaje się zamknięta. Tyle że Czarny nie wierzy w jego winę.
I ma ku temu powody — powody, które zna tylko on. Bezimienny, nie zadając zbędnych pytań, podejmuje się zadania. Ale nie będzie mu łatwo. Wilki to miejsce, w którym każdy coś wie, ale nikt nie chce mówić. Mieszkańcy są niechętni, zamknięci, czasem wręcz agresywni. Nawet próba rozmowy kończy się bójką. I choć Bezimienny wychodzi z niej bez szwanku, to zyskuje jedynie więcej wrogów niż informacji. W sukurs przychodzi mu Aśka — córka sołtyski, która zna realia tej wsi, ale też próbuje je zmienić. Po latach spędzonych w Anglii wraca z planem utworzenia ośrodka wypoczynkowego nad jeziorem — chce dać młodym szansę, stworzyć coś nowego. Ale napotyka opór, wrogość, a nawet jawne sabotowanie swoich planów.
Z czasem Bezimienny odkrywa, że sprawa Oli jest tylko wierzchołkiem góry lodowej. Prawdziwa historia, która kryje się za tą zbrodnią, sięga głęboko w przeszłość i dotyka niemal wszystkich mieszkańców. Tajemnica, którą skrywa cała wieś, to bomba z opóźnionym zapłonem — i kiedy wybucha, nic już nie będzie takie jak wcześniej.
Chmielarz ponownie buduje napięcie nie przez spektakularne sceny akcji, ale przez psychologię postaci, klimat dusznej prowincji i świetnie skonstruowany konflikt między tym, co „dla dobra wspólnego”, a tym, co słuszne. Obraz Wilków jest niepokojąco autentyczny: młodzież bez perspektyw, brak mediów, wykluczenie, wzajemna podejrzliwość i milczące przyzwolenie na przemoc. Autor umiejętnie pokazuje, jak łatwo w takim środowisku zamknąć się w sobie i jak trudno mówić o prawdzie.
Bezimienny to postać niejednoznaczna — nie bohater z marmuru, ale człowiek, który działa skutecznie i bez sentymentów. Bijąc, robi to z konieczności, a nie z potrzeby wyładowania agresji. Pomaga, bo ktoś musi — i nikt inny się tego nie podejmie. Może właśnie jego bezimienność czyni go uniwersalnym. Jest w nim coś z antybohatera, ale też coś z rycerza — tyle że w wersji współczesnej, brudnej, pozbawionej iluzji.
„Dług honorowy” to powieść gęsta od emocji, wypełniona mrokiem i moralnymi niejednoznacznościami. To książka nie tylko o zbrodni, ale o tym, jak bardzo wspólnota potrafi skrzywdzić jednostkę. Jak zemsta, pielęgnowana latami, może urosnąć do rangi świętości. I jak bardzo możemy się pomylić, oceniając innych po pozorach.
Chmielarz nie zawodzi. Pisze z pazurem, ale i z empatią. Zna ten świat i ludzi, którzy w nim żyją — dlatego jego książki są tak prawdziwe. „Dług honorowy” nie jest lekturą lekką, ale zostaje z czytelnikiem na długo. I jak każda dobra powieść — zmusza do refleksji, nie dając prostych odpowiedzi.