Jednym z ulubionych zajęć Patryka i Jędrka są łowy. Nie nie nie, nie są myśliwymi. To dwoje nastolatków, którzy pod pretekstem atrakcyjnych ofert pracy wykorzystują seksualnie naiwne nastolatki. Coś jednak poszło nie tak gdyż po jednej z takich eskapad Patryk budzi się zamknięty w ciemnym lochu, w którym będzie mu dane spędzić wiele lat. Kiedy cudem udaje mu się wydostać postanawia zemścić się na sprawcy.
Jak nisko może upaść człowiek, który przez długi okres był izolowany od ludzi i pozbawiany podstawowych rzeczy? Co się stanie kiedy doświadczy tego młoda osoba, która już wcześniej przejawiała pewnego rodzaju odstępstwa od normy?
Jak dla mnie Autor pojechał po bandzie i ukazał totalne zezwierzęcenie i upodlenie. Nie przebierał w środkach jak i słowach. Jest sporo wulgarnych i brutalnych scen dobitnie nakreślających problem.
Patryk przetrzymywany latami w zamknięciu nie doznał większego uszczerbku na zdrowiu jednak jego psychika została wręcz przemielona. Kiedy odzyskał wolność nie był już tym samym człowiekiem. Rysy jakie posiadał wcześniej znacznie się pogłębiły i nic już nie jest w stanie ich wygładzić. Takie silne doznania zostają w głowie na zawsze. Można je próbować zagłuszyć jednak wyrwą się z okowów w najmniej pożądanym momencie.
Strasznie ciężko jest mi pisać o tej książce. Wydaje mi się, że wiem co Autor chciał przekazać taką, a nie inną fabułą. Staram się to wszystko zrozumieć jednak ja chyba po prostu trafiłam pod zły adres. Muszę przyznać, że to jest dopiero moje drugie spotkanie z twórczością Pana Adriana. Wcześniej czytałam "Dziedzictwo zbrodni", którym byłam zachwycona. Jednak jak sam Autor mi zaznaczył tamta książka to zupełnie inny gatunek od tego, w którym się specjalizuje. I tu chyba powinnam się zatrzymać. Nie przepadam za sensacją, ale "Dziedzictwo..." akurat przypadło mi do gustu. Za to uwielbiam thrillery psychologiczne, ale biorąc pod uwagę "Zapomnianego" to raczej na co dzień czytuję wersję soft. Tutaj momentami byłam po prostu zniesmaczona.
Nie przerażają mnie brutalne sceny, ale nadmiar wulgaryzmów już mi bardzo przeszkadzał. Przy którymś z kolei, uwaga cytuję: "waleniu konia" miałam ochotę walić głową w ścianę by bohater się w końcu opamiętał i zaczął robić cokolwiek innego. W pewnym momencie włączyła mi się złośliwość i już chciałam zacząć liczyć te brykające kucyki, by się Wam tu pochwalić jaki ze mnie matematyk. Liczba na pewno była zacna.
Ja naprawdę rozumiem, że to miało być mocne, kontrowersyjne. Było. Zapewne wielu czytelników to doceni. Dla mnie jednak główny sens nawet po wyjęciu 1/3 scen masturbacji byłby wystarczająco dobitny, a zdecydowanie łatwiejszy do strawienia.
Mimo wszystko dziękuję za lekturę, ale ja wracam do łagodniejszych thrillerów, a na pewno skupiających się na innych aspektach życia bohaterów. Wy za to, macie ogólny zarys fabuły więc możecie zdecydować czy taki klimat Wam odpowiada.