Czy można uciec przed przeszłością, jeśli ta zawsze znajdzie sposób, by upomnieć się o swoje?
Sięgając po „Złą przeszłość” Mieczysława Gorzki, zadałam sobie to pytanie już na samym początku. Wiedziałam, że autor nie da mi prostych odpowiedzi - raczej zmusi do tego, bym przeszła przez ciemne zaułki ludzkiej psychiki i zmierzyła się z demonami bohaterów. Gorzka wraca do postaci Zakrzewskiego z impetem, ale też z wyczuwalną dojrzałością - zarówno w warstwie narracyjnej, jak i psychologicznej.
Prorok - morderca sprzed lat - znów sieje strach. Ma swój rytuał: zaczepia kobiety na ulicy, przepowiada im śmierć… a potem naprawdę je zabija. Brzmi jak motyw z dobrego thrillera i dokładnie to dostajemy - tylko że u Gorzki to nigdy nie jest wyłącznie o zbrodni. To zawsze też opowieść o człowieku, o przeszłości, która nie daje spokoju, o traumie, która wraca z większą siłą niż wcześniej.
Podkomisarz Karina Buczko zostaje rzucona na głęboką wodę. Przewodzi zespołowi śledczemu i robi wszystko, by dorwać psychopatę. Ale to nie tylko ona walczy z cieniem Proroka - wraca Marcin Zakrzewski. Pamiętacie go? Zmęczony życiem, ale wciąż niezawodny. Tym razem to nie on jest głównodowodzącym. I choć formalnie zostaje na uboczu, to nie oszukujmy się - jego spojrzenie, jego doświadczenie i jego niezałatwione sprawy z przeszłości stają się sercem tej historii.
To, co Gorzka robi wyjątkowo dobrze, to przeplatanie warstwy kryminalnej z osobistym dramatem bohaterów. Każdy tu coś niesie. Każdy coś ukrywa. Każdy przed czymś ucieka. A autor nie daje im taryfy ulgowej. Buczko mierzy się z przeszłością, Zakrzewski z wyrzutami sumienia, a my - czytelnicy - z pytaniem: czy to, co kiedyś zrobiliśmy (lub czego nie zrobiliśmy), może na zawsze zdefiniować naszą teraźniejszość?
Nie oczekujcie od „Złej przeszłości” wybuchów co kilka stron. Ta książka nie pędzi - ona się tli, żarzy, napina emocje. Wciąga jak wir, z którego trudno się wydostać. Im bardziej zagłębiałam się w fabułę, tym mocniej czułam, że to nie tylko kryminał. To raczej duszny thriller psychologiczny z bardzo ludzkim rdzeniem. Autor nie ucieka od trudnych tematów - zadaje pytania o winę, odpowiedzialność, konsekwencje wyborów.
Czy zabrakło mi twistów rodem z hollywoodzkiego filmu? Może. Ale w zamian dostałam coś, co cenię jeszcze bardziej: realizm. Zamiast cudownych zbiegów okoliczności - konkretna, żmudna robota śledcza. Zamiast efektownych pościgów - napięcie wynikające z relacji międzyludzkich i niewypowiedzianych tajemnic. Gorzka doskonale wie, jak budować klimat, który sączy się między wierszami i zostaje z czytelnikiem długo po przeczytaniu ostatniej strony.
Wielką zaletą tej książki są też miejsca akcji - bliskie, znajome, z tłem Dolnego Śląska, które autor oddaje z ogromnym wyczuciem. Dzięki temu całość staje się jeszcze bardziej realistyczna i lokalnie osadzona, co sprawia, że łatwiej wejść w tę historię, poczuć jej ciężar i emocje bohaterów.
„Zła przeszłość” to nie tylko kryminał z intrygującą zagadką i morderstwami, które wzbudzają wiele emocji. To też opowieść o tym, że czasem największy przeciwnik nie kryje się za rogiem, tylko siedzi w nas samych. Jeśli szukacie książki, która da Wam coś więcej niż klasyczne „kto zabił” - to będzie dobry wybór.