Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "jaki padania", znaleziono 15

- Jaką masz pogodę?
- Mixed, jak tutaj mówią. Co znaczy, że wczoraj padało i jutro też będzie padało.
- Dzień dobry wszystkim! Jaki piękny poranek! – rzekł Azazel jowialnie.
- Chyba popołudnie – mruknęłam.
- Jaka cudowna pogoda! Te ciepłe promienie…
- Zaraz będzie padać.
Odetchnął głęboko.
- Mhm! I ten aromat świeżo skoszonej trawy.
- Raczej obornika.
Tym dziewczynom gęby się nie zamykały, a ja nigdy nie wiedziałem, o czym tak naprawdę gadają, co to za kolejna drama, ale zawsze jakaś była.
- Gadaj, jaki był początek tego wszystkiego.
- To się zaczęło, bo potrzebowaliśmy pieniędzy.
Kruk wstał. Patrzył na tego gnojka i uznał, że nie da rady. Nie dzisiaj. (...) Wybrał numer Radka.
- Przyjdź gadać z Łozowskim- powiedział.
-A ty co? Zaczyna się twój serial w telewizji?
- Może mi jebnąć bezpiecznik.
Chwila ciszy, a potem spokojny głos w aparacie:
- Już idę.
A jeden pan doktor śmiał się, że umrę, odda mój mózg na badania. Po to, żeby sprawdzili, jakim cudem zamiast normalnych zwojów mam biblioteczne przegródki. Problem w tym, że czasem budzi się we mnie bestia, która rzuca się na te przegródki z siekierą.
– Nie będę gadać z pedałem! – Mężczyzna poderwał się z krzesła, lecz spojrzenie policjanta osadziło go na miejscu. – Niech mnie przesłucha jakaś policjantka. Może być nawet ta wariatka.
– Jesteś pewien, że ona nie jest lesbijką? – zakpił Marcin. – Przecież prowadzała się z tamtą drugą.
Bobkowski i tę wypowiedź wziął na poważnie, gdyż wydawał się autentycznie przerażony.
– Kurwa, wy tu wszyscy jesteście zboczeni. Ja pierdolę, jaki syf!
Dużo gadać, raz to my byliśmy Polacy, raz Niemcy, potem Ruscy, potem Niemcy, potem Ukraińcy, potem Ruscy, potem znowu Polacy. A co zmiana, to tylko czegoś chcieli, czasem ludzi zabierali. To jak ufać dziś jednej władzy, jak wczoraj była inna, a jutro cholera wie, kto przyjdzie i po jakiemu będzie rozkazywał?
- Zamieniamy się w słuch. Może jest jakaś szansa na uratowanie ci życia - oświadczył Kownacki. - I zrozum, śmieciu. My nie negocjujemy. Nazbierało ci się tyle, że jedyne co możesz zrobić, żeby nie zamienić swojej przesranej sytuacji na podwójnie przesraną, to gadać. Nazwiska, daty, kwoty. Wszystko. I przysięgam, jak mnie wkurwisz, zrobimy ci Blidę i sprawiedlwiości stanie się zadość.
Składam się cała z emocji, kiedy czuję, to żyję. Przeżywać, doświadczać. Ale oceniam wszystko na chłodno i zawsze wolę się miło rozczarować, niż zawieść. Co tu gadać, staram się łapać każdą chwilę. Nieważne, czy ktoś chce cię przeczołgać psychicznie, czy ma łacha. Tutaj nie ufam nikomu, u mnie jest jedna zasada: albo ktoś jest ze mną, albo przeciwko mnie. Zawsze się jakaś ku*wa znajdzie, co zechce cię sprzedać. To nie Hollywood.
Dawni powieściopisarze, tacy jak Scott, zawsze wychodzili z długów dzięki pisaniu. chwalebne. cennym atrybutem pisarza jest wytrwałe dążenie do celu. Dlatego też William Seward Hall postanowił wymknąć się śmierci za pomocą pisania. Śmierć, jak myśli Hall, jest równoznaczna z ogłoszeniem duchowego bankructwa. Trzeba unikać przestępstwa, jakim jest ukrywanie zasobów. szczegółowy wykaz często pozwala dostrzec, że zasoby są znaczne, a bankructwo rzekome. Pisarz musi badać swoje długi bardzo skrupulatnie i drobiazgowo.
Myślałam kiedyś, że może wcale nie byłoby źle być katoliczką. Przynajmniej ludzie na mszy nie gadają i w niedzielę miałabym ze dwie godziny spokoju. Poza tym jakaś forma edukacji religijnej pomogłaby lepiej zrozumieć T.S. Eliota, nie mówiąc o Miltonie i Chaucerze. Mój brat Martin, lekarz, który w  Boże Narodzenie zawsze jest „pod telefonem”, nie ma cierpliwości do takich rozmyślań. Wychowuje dzieci w  duchu czystego racjonalizmu. Żadnych Wróżek Zębuszek, Świętych Mikołajów ani Dzieciątek Jezus. Na pewno zostaną scjentologami.
'Jakieś takie postromantyczne banialuki. Kiedy miłość stała się tańsza od marlboro, nikt już się dla niej nie tnie. Może za wyjątkiem licealistów. Ci jednak wolą się, dla poratowania samooceny i uciesze gawiedzi, powypinać na skype. O czym donoszą pewne socjologiczne badania. Jakaś taka - zatem - mocno przeidealizowana koncepcja osoby. Niczym przesocjalizowana - znowu 'prze' - koncepcja podmiotu u E. Goffmana. Oczywiście, złapią się na tę 'prze' i licealiści z niedoborem magnezu, i studenci pierwszych lat, co to Wawę i Krk traktują na podobieństwo platoników - niczym miejsce rozgrywania się miłosnej idylli; po 'mitomańsku' - jednak zwłaszcza wtedy retrospektywa okaże się fatalna. Dawni fani, po latach, będą się z niesmakiem otrzepywać od niegdysiejszej apoteozy. I po czasie pozostanie tylko niesmak. Próżny dar, daremny trud - tylko łapy od klaskania jeszcze bolą'
Jakieś takie postromantyczne banialuki. Kiedy miłość stała się tańsza od marlboro, nikt już się dla niej nie tnie. Może za wyjątkiem licealistów. Ci jednak wolą się, dla poratowania samooceny i uciesze gawiedzi, powypinać na skype. O czym donoszą pewne socjologiczne badania. Jakaś taka - zatem - mocno przeidealizowana koncepcja osoby. Niczym przesocjalizowana - znowu 'prze' - koncepcja podmiotu u E. Goffmana. Oczywiście, złapią się na tę 'prze' i licealiści z niedoborem magnezu, i studenci pierwszych lat, co to Wawę i Krk traktują na podobieństwo platoników - niczym miejsce rozgrywania się miłosnej idylli; po 'mitomańsku' - jednak zwłaszcza wtedy retrospektywa okaże się fatalna. Dawni fani, po latach, będą się z niesmakiem otrzepywać od niegdysiejszej apoteozy. I po czasie pozostanie tylko niesmak. Próżny dar, daremny trud - tylko łapy od klaskania jeszcze bolą'
Wbrew pozorom człowiek chce i lubi się uczyć. Dowiadywanie się nowości, poznawanie nowych rzeczy, opanowywanie nowych umiejętności, zdobywanie nowych sprawności, rozpracowywanie stających przed nim problemów, przyswajanie sobie nowych zachowań, stałe usiłowanie zrozumienia niezrozumiałego i tym podobne zajęcia stanowią ulubione zatrudnienie jego umysłu oraz inteligencji, jakiejkolwiekby one były jakości. Dzieci zaś w dziedzinie motywacji do uczenia się są wręcz rekordzistami. Przez wiele lat żyć oznacza dla nich poznawać i uczyć się. Jeśli ktoś kiedykolwiek widział, z jakim zainteresowaniem, skupieniem, uporem i cierpliwością półtoraroczniak, dwulatek, trzylatek czy pięciolatek bada otaczającą go rzeczywistość, chłonąc wszystkimi zmysłami budowę wybebeszonej w celach poznawczych lalki lub konsystencję błota w napotkanej kałuży, jak w nieskończoność próbuje wykonać jakiś ruch, krok czy wydać odpowiedni dźwięk, z jaką cierpliwością potrafi asystować mechanikowi naprawiającemu pralkę - to nie będzie miał wątpliwości co do poznawczej pasji małego człowieka i jego zachłannego pragnienia, by się uczyć. Dlaczego więc dzieci, a przynajmniej niemała ich liczba, nie chcą albo nie mogą uczyć się w szkole? Ano dlatego, że to jest zupełnie inna nauka> nie radosny, spontaniczny proces odkrywania i poznawania fascynującego świata, ale usystematyzowane, zrutynizowane, przymusowe przyswajanie sobie "na zawsze" abstrakcyjnych, w większości, reguł i mechanizmów tym światem rządzących.
– Gdzie chory? – lekarz z sanitariuszem, obaj w kitlach zielonych jak zepsute mięso, weszli do kuchni.
Czuję fachowe ręce doktora obmacujące moją głowę i szyję. Bada puls w nadgarstku. To dureń. Wyjmij stetoskop, człowieku. Co! Nic nie słyszysz? Moje serce bije! Może słabo, ale bije. Jak jasna cholera! Nie dotykaj mnie tutaj, bo mam gilgotki. Lepiej przyłóż mi lusterko do ust. Nie uczyli cię tego?
– Kiedy to się stało?
– Nie wiem. Wróciłam z zakupów i znalazłam go w takim stanie.
– Jak długo pani nie było?
– Godzinę, może dwie. Najwyżej trzy.
Trzy godziny?! Na zakupach? No, jak z tego wyjdę, to z tobą pogadam. Zanosi się na poważną rozmowę, koleżanko. Tym razem ci nie odpuszczę.
– Już ostygł, proszę pani.
– Nie!
– Przykro mi.
Co ci przykro? Co ci przykro? Mojej żonie to jest przykro. Zbadaj mnie porządnie, konowale jeden. To hipotermia. Mówi ci to coś? Nie widzisz, że leżę na zimnej podłodze?
– Nic nie możemy zrobić. Musimy zaraz jechać do wypadku. Akt zgonu wystawię później.
Jakiego zgonu?! No, już! Leć, leć. Spieszy wam się, żeby dać cynk firmie pogrzebowej. Jest świeża skóra, będzie ekstra kasa.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl