Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "klary nad przy", znaleziono 333

Jeżeli "nie spieprz tego" Klary miało oznaczać, żebym tryskał humorem i zabawiał ją przez resztę dnia, to niestety po wyjściu od rektora byłem na najlepszej drodze, żeby "to" spieprzyć.
Chciał zadzwonić do Klary, usłyszeć jej glos. Powinien zapomnieć o Azrze, musi o niej zapomnieć. Miał zobowiązania względem dzieci i żony. Nie był jak jego własny ojciec i ojcowie jego braci. Nie zawodził.
Jedną z zalet Klary, która wykorzystywała w tej pracy beztrosko i szczodrze, była niebywała pewność siebie, dzięki której każde kłamstwo przychodziło jej w tak naturalny sposób, że nikomu nawet by przez myśl nie przeszło, że to co słyszy, z prawda ma niewiele wspólnego.
Zatrzymali się na czerwonym świetle, za autobusem. Bure opary diesla przeniknęły do środka samochodu. Tomas puścił drążek zmiany biegów i ujął dłoń Klary, lekko ją uścisnął. Odsunęła się i założyła ręce na piersi.
Clary? -Clary-powtórzył Jace.-No, wiesz: niska, rudowłosa, porywczy charakter.
- (...) Twoja mama nie będzie miała nic przeciwko temu. Ona mnie kocha.
Clary musiała się roześmiać.
- To świadectwo jej wątpliwego gustu, jeśli pytasz mnie o zdanie.
- Przepraszam, że cię uderzyłam - bąknęła Clary.
Jace przestał nucić.
- Ciesz się, że uderzyłaś mnie, a nie Aleca. On by ci oddał.
Clary. -Powiedziała, że nie chce -wtrącił się Simon. -Ha, ha. -Ha, ha? -Jace popatrzył na niego z osłupieniem. To twój comeback?
A potem zrobił krok w powietrze, tak spokojnie, jakby schodził z ganku. Clary krzyknęła głośno, kiedy runął w dół jak kamień. I wylądował lekko na stopach, tuż przed nią. Clary wytrzeszczyła oczy i rozdziawiła usta, kiedy wstał z lekkiego przysiadu i uśmiechnął się do niej szeroko. – Gdybym powiedział, że właśnie do was wpadłem, pewnie uznałabyś to za oklepany żart.
- Kocham Cie, Clary. – Powiedział nie patrząc na nią. Wpatrywał się w głąb kościoła, w rząd zapalonych świec, które odbijały się złotymi refleksami od jego oczu.
– Bardziej niż kiedykolwiek. – Urwał – Boże. Bardziej, niż powinienem. Wiesz o tym?
Niektórzy ludzie uważają, że Nocni Łowcy to mit. Jak mumie i dżiny. - Kyle wyszczerzył się do Jace'a. - Potrafisz spełniać życzenia?
Fakt, że Kyle właśnie nazwał Clary ładniutką, najwyraźniej nie przypadł do gustu Jace'owi, bo jego twarz ściągnęła się niepokojąco.
- To zależy - odparł. - Chcesz dostać pięścią w twarz?
Pamiętasz, jak mi obiecałaś w hotelu, że jeśli przeżyjemy, ubierzesz się w strój pielęgniarki i umyjesz mnie gąbką? - Chyba źle usłyszałeś - stwierdziła Clary. - To Simon obiecał ci mycie gąbką. Jace mimo woli zerknął na Simona, a ten uśmiechnął się do niego szeroko i powiedział: - Jak tylko stanę z powrotem na nogach, przystojniaku.
Co to jest? -Dziewczyna - odparł Jace - Na pewno widywałeś je wcześniej. Twoja siostra też nią jest. - Zrobił krok w stronę Clary, marszcząc brwi, jakby nie mógł uwierzyć własnym oczom. - Ziemska dziewczyna - stwierdził tonem odkrywcy. -I widzi nas. -Oczywiście, że was widzę - - Nie jestem ślepa. -Owszem, jesteś, tylko o tym nie wiesz.
(...) - W każdym razie byliśmy na przyjęciu, kiedy Magnus otrzymała zawiadomienie o magii nekromanckiej w okolicy Instytutu w Los Angeles. Próbował skontaktować się z Malcolmem, ale bez skutku. Dlatego wymknęliśmy się we czworo. Co moim zdaniem jest ogromną stratą dla przyjęcia, bo właśnie miałem wygłosić toast, który był rewelacyjny. Simon nigdy więcej nie mógłby się pokazać nigdzie publicznie. - Nie do końca o to chodzi w toastach na przyjęciach zaręczynowych - powiedziała Clary.
- Wszyscy opowiadamy bajki, Claro. Czasami sami sobie, a czasami innym.
Scarlett widocznie uznała, że Klara jest jej matka zastępczą, bo nie odstępowała jej ani na krok. Chodziła za nią do ubikacji, siadała przed kabiną, kiedy Klara brała prysznic, a kiedy jej pani kładła się na kanapie, natychmiast lokowała się jej na brzuchu, mrucząc i liżąc Klarę po dłoniach ostrym jak tarka językiem. Przepędzona, wracała po minucie, zrzucona ponownie - po dwóch. Zero godności.
Godzinę później Tomas był już po pięciu piwach. Przygnębiony i pijany. Tak właśnie wyglądałoby jego życie, gdyby Klara go zostawiła.
- Może dla nich to dopiero początek – zastanawia się Clare, a Aidan się uśmiecha.
- Tak jak mówiłem: prolog jest zawsze najlepszy
Klara nie krzyczała. Mówiła cicho, trzymając winowajcę za ucho. Nie ściskała mocno, nie ciągnęła, tylko trzymała miękki, ciepły płatek ucha swoimi zimnymi palcami, lecz chłopak zaczynał się trząść. Leciały mu z oczu łzy jak groch. Płakał bezgłośnie, bo Klara nie cierpiała dudlenia.
Winowajca musiał iść do czerwonego domku. Wtedy Klara pozwalała mężczyźnie pić alkohol. Od sińców i opuchlizny gorsze było co innego. To było gorsze od izolatki i głodu.
Mężczyzna tego potrzebował. Był jak dzikie zwierzę na małym wybiegu. Trzeba było go poskramiać batem i rzucać mięso.
Kiedyś zapytał, czy dziewczynki też są zepsute. Pięćdziesięcioletni, duży i silny, o ryżawych włosach. Uśmiechał się krzywo. Jego żona zmarła, dorosłe dzieci wyjechały za granicę. Nie wrócą. Nieogolony.
Czuła od niego alkohol.
– Czego chcesz?
– Pani wie.
Patrzył na Klarę. Nie spuszczał oczu.
– Najstarsza jest do rzeczy.
Klara się go nie bała. Będzie utemperowany. Najpierw ona zrobi porządek z Magdą.
- To, że pani tego nie chce, jeszcze nie oznacza, że tego nie potrzebuje - stwierdził, a Klara poczuła elektryczny dreszcz przebiegający wzdłuż kręgosłupa. - Proszę dać mi znać, jeśli się pani zdecyduje.
-To gdzie mieliśmy być teraz?
Na początku Clare wydaje się, że to też jakieś poważniejsze pytanie, o głębszym znaczeniu.
Powinni być na bezludnej wyspie.
Powinni być na tym samym uniwersytecie.
Powinni być razem.
Klara powitała wieczór z kotem na brzuchu i telefonem w dłoni. Zawsze myślała, że koty są indywidualistami i nie potrzebują ludzi. A ponieważ sama była indywidualistką, więc wydawało jej się, że kot będzie do niej pasował idealnie.
Wieść niosła, że hrabina odziedziczyła swoje okrucieństwo w genach. Jej ciotka Klara była biseksualną sadomasochistką, ze szczególnym upodobaniem do samobiczowania, jeden z wujów był czcicielem szatana, a brat „jedynie” rozpustnym pijakiem.
No, cóż, gościu niewiele sobie przypominał. Pamięć miał dziurawą. Albo nie był z bratem tak blisko jak powiedziała pani Anna. Lub kłamał. Wszyscy kłamali. Pradziadek Anety. Klara. Rafał też kłamał. Dlaczego Bawarski miałby być wyjątkiem? Sekret. Każdy chronił swój sekret. Lub czyjś.
Życie to scena, z której należy schodzić z fasonem.
Z tymi dziewczynami nigdy nie wiadomo, co jest prawdą - w końcu to aktorki.
Ale czy liczą się detale? Prawda emocjonalna jest dużo istotniejsza od zwykłych faktów.
Mawiamy tutaj tak: kiedy poznasz rodziców, nagle zaczynasz rozumieć zachowanie dziecka.
Dlaczego nikt prócz mnie nie może sobie wyobrazić, że człowiek, którego zna, jest zdolny czynić zło?
Nie trzeba przeżyć osobistej tragedii, Adamie, żeby wiedzieć, że ludzie to gnojki.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl