Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "ktory nad pl i", znaleziono 92

Tom Waits śpiewa jak aktor, na którego zawaliła się dekoracja. Zrujnowana scena, złomowisko tektury, deski, szmaty - wszystko, co miało przedstawiać świat, a on w środku tego, tak jak ja w środku tej podróży, sześćdziesiąt na godzinę z jednym niedopalającym cylindrem.
Miałam kilka lat, kiedy obejrzałam z mamą jakiś stary hollywoodzki film. Od razu zwróciłam uwagę, jak mocno umalowani byli aktorzy. Tak mnie to zafascynowało, że potem próbowałam tak samo umalować siebie albo mamę. I to się stało takim naszym małym zwyczajem.
Wyobrażała sobie całą tę scenę, a potem przytrafiało się życie ze
swoimi sztuczkami i zmieniało karty na stole, jak mu się podobało, mniej
więcej jak reżyser, który daje swoim aktorom scenariusz do nauczenia się na
pamięć, a oni potem mówią co innego.
A ja planowałem nie teatr jednego aktora, tylko wielkie przedsięwzięcie zaspołowe, do którego trzeba było mieć wykonawców. Poza tym wywalaniem ludzi zajmują się ci, którzy mają uzasadnione niskie poczucie własnej wartości. Oni muszą się pozbyć lepszych od siebie, aby ugruntować swoją pozycję.
Nikogo nie obchodzi, czy masz depresję i czy lęki niszczą ci życie, dopóki nie staniesz się sławny, dopóki nie będziesz aktorem, celebrytą, nikt nie będzie chciał cię słuchać, nikogo nie będzie interesował twój smutek i czy jeszcze masz siłę wstać z łóżka.
Ukazała zęby w drapieżnym uśmiechu. Dała się namówić dentyście na wybielanie i teraz, z tymi rudymi lokami obciętymi do linii brody i hollywoodzkimi zębami przypominała którąś z gwiazd, chociaż Karol nie mógł sobie przypomnieć nazwiska tej aktorki ani nawet żadnej roli.
Najstraszliwsi rzeźnicy byli najszczersi. Wierzyli, że dzięki gilotynie lub plutonowi egzekucyjnemu stworzą idealne społeczeństwo. Nikt nie kwestionował ich prawa do mordu, gdyż mordowali z pobudek altruistycznych. Przyjmowano, że trzeba poświęcić człowieka dla dobra innych ludzi. Aktorzy się zmieniają, tragedia pozostaje jednak ta sama.
W pewnym sensie każdy z nas jest aktorem. Gra przed innymi, czasami przed samym sobą. Bycie sobą bywa najtrudniejsze. Odsłania nasze wnętrze, umożliwia krytykę, wystawia na ataki, powoduje, że można nas łatwo zranić i skrzywdzić. Dużo łatwiejsze i bezpieczniejsze jest bycie kimś innym.
Musisz znaleźć własną drogę.Masz własne zasady. Masz własne zdanie o samej sobie i na to w życiu będziesz liczyła. To jest to, co uważasz za właściwe. Nie to, co ci powiedziała Twoja matka. Nie to, co powiedziała Ci jakaś aktorka. Nie to, co ktokolwiek inny Ci powiedział, tylko ten cichy, słabiutki wewnętrzny głos.
//Idol// Raz ze skarpy zbiegał Cybulski / Mama kochała się w nim / Zawołała na mnie: Żaba Żaba / Udało się / Spojrzał / Ostatnimi ciemnymi okularami / Chełpiła się potem gdy pociąg / Zamknął / Liczbę osób na które patrzył / Sławny aktor / Niestety / Nie miała z kim mnie zostawić / W kinowe zmierzchy / Żeby iść po nową miłość. /
Sym był naprawdę przystojny. Wysoki, niebieskooki. Nie wiem, czy o mężczyźnie można powiedzieć "piękny", ale to był piękny mężczyzna. I wykształcony, oczytany (...). Sama się dziwię, że tak pochwalnie mówię o nim, bo przecież w końcu okazał się kanalią. Ale to wszystko prawda. Kobiety za nim szalały... Dobrze śpiewał, ale aktorem on był miernym, za grosz nie miał talentu. Miał za to wdzięk, urok osobisty.
Do mojej pracowni "Cukier Stanik" wszystkie przychodziły. Aktorki. Spikerki. Żony towarzyszy. Cichodajki z estrady. Kurwy z Grandu. Prywatna inicjatywa. Tyle pracy miałem. Drętwiały ręce. Bolały nadgarstki. Każda chciała mieć mój stanik. Jestem najlepszym krawcem staników w tym kraju.
– No cóż, nie jestem przystojny jak Borys Szyc, ani gustownie nieogolony jak ten aktor, który gra komisarza… no, jak on się nazywa? Komisarza Zasadę? Zarębę?
– Ani drętwy jak porucznik Borewicz. – Kobieta roześmiała się, odrzucając lekko głowę do tyłu. – I niech pan nie przesadza, nie jest pan stary.
– Jasne. Ale nie ma obawy, jeszcze parę lat i będę wyglądać jak Budka Suflera. Cała.
Nikt prócz mnie nie domyślał się, że każde jego słowo, każdy ruch były automatyczne. Przypominaliśmy dwoje aktorów grających w jednej sztuce, ale każde z nas grało z osobna. Każde z nas musiało męczyć się samotnie, musiało udawać, odgrywać tę nieszczęsną komedię ze względu na tych wszystkich ludzi, których nie znałam i których nie pragnęłam już nigdy więcej zobaczyć.
Prawie nie rozmawialiśmy. Nasze osoby były powiązane liną w dwudziestopięciometrowych odstępach, ale umysły pracowały jak jeden. Po latach wspólnego wspinania się w różnych stronach świata States, Kopczyński i ja rozumieliśmy się jak aktorzy z ogranej na Broadwayu sztuki, którą zabiera się w objazd. Scenariusz był ciągle ten sam, tylko scena się zmieniała. s. 129
Nie chcę się zestarzeć. Chcę zostać taka, jaka jestem. Nadal nie potrafię grać. naprawdę. Monty (Montgomery Clift) miał swoją urodę, ale kiedy ją stracił, wciąż był wielkim aktorem. A ja nie jestem. Nie będę się już oszukiwać. Kiedy przeminie moja twarz i przeminie moje ciało, będę nikim. nikim. znów całkiem nikim.
Patrzę na teatr z dystansu, jestem z nieco innej, literackiej bajki. Dlatego może uważam, że teatr powinien o wiele mocniej pokazywać rzeczywistość. Że nie powinien odcinać kuponów od pewnych konwencji, ale podobnie jak literatura zacząć kreować rzeczywistość, nazywać ją po imieniu. Odteatralnienie nazwałbym zerwaniem ze zbyt wygodną maską bycia aktorem.
To wydawało się wręcz niemożliwe. Micael Bratt to porywczy pijak i jeden z najbardziej znanych aktorów w Szwecji. Czy mógł posunąć się do gwałtu i morderstwa? Bośnia i lata spędzone w policji nauczyły Tomasa, że większość mężczyzn, niezależnie od pochodzenia i zawodu była do tego zdolna. Zwłaszcza jeśli w grę wchodziły kobiety, a oni sobie wyobrażali, że upoważnia ich do tego zazdrość, złość lub nienawiść.
Chciała cichaczem wejść do dworku, ale jej się to naturalnie nie udało. Zaraz za progiem potknęła się o krzesło, pociągnęła je za sobą ze dwa metry, zgrzytając przeraźliwie drewnianą nogą o kamienną posadzkę, z trudem zachowała równowagę, po czym udowodniła, że jest jeszcze gorszą aktorką niż ci bracia bliźniacy, tłukący jedną rolę od dwudziestu lat w tym samym serialu nadawanym w telewizji reżimowej.
Za oknem malował się zwyczajny, codzienny świt. Słońce jak zawsze wyzierało zza gór, stając się coraz większe i większe, ogarniając swoimi promieniami kolejne sudeckie miasteczka. Każdego poranka pojawiało się w Kotlinie znienacka, sprawiając wrażenie, jakby chciało zaskoczyć mieszkańców swoją obecnością, niczym wpadający na scenę zza kulis aktor, który pomylił przedstawienia.
Uwielbiała teatr, w którym mieszkała magia, służąca do przenoszenia ludzi w inny wymiar. Był on jak kabina do teleportacji, jak statek kosmiczny, na którego pokładzie na równi siedzieli widzowie i aktorzy. Kiedy oni płakali, na widowni słuchać było szloch, kiedy się śmiali, sala się śmiała. Mimika twarzy, ruchy, głos, scenografia, a wszystko na żywo, sprawiały, że rozmowy toczone na deskach były rozmowami bezpośrednio ze świadkami tego wydarzenia
Święta to taki czas, że nie sposób nie poddać się refleksji, nie popaść w zadumę. Część z nas prędzej czy później uruchomi w myślach piękny film ze wspomnień... z aktorami, których już przy nas nie ma. Jesteś wtedy w stanie wpatrywać się godzinami w migoczące światełka w oddali i nie odczuć tego potoku łez przepływającego po twoim policzku... Jedyna myśl, jaka ci towarzyszy, ro wyobrażenie bycia znowu razem (...).
Człowiek przeżywa wszystko po raz pierwszy i bez przygotowania. To tak, jakby aktor grał przedstawienie bez żadnej próby. Cóż może być warte życie, jeśli pierwsza próba już jest życiem ostatecznym? Dlatego życie zawsze przypomina szkic. Ale nawet szkic nie jest właściwym określeniem, bo szkic jest zawsze zarysem czegoś, przygotowaniem do obrazu, gdy tymczasem szkic, jakim jest nasze życie, jest szkicem bez obrazu, szkicem do czegoś, czego nie będzie.
Żaden aktor, tak, jak każdy inny człowiek, nie przeżyje w życiu wszystkich sytuacji. Oczywiście - im więcej doświadczeń, tym lepiej, nie wyłączając tych, które można uznać za nieetyczne, niegodne. Wszystko się przydaje. Jak mówiłem, miałem w życiu okres alkoholowy. Żałuję, że się wtedy zacząłem sprzeniewierzać wpojonym mi zasadom. Na szczęście w porę się zatrzymałem, bo zaczęło to wpływać na moją sprawność zawodową. Tak naprawdę tego jednak... nie żałuję, ponieważ jest to suma doświadczeń, która mi się w jakiś sposób przydała.
Hydraulicy to kara boska zesłana na mężczyzn za to, że zamiast uczyć się naprawiać umywalki, oglądali niemieckie porno z aktorami przebranymi za hydraulików przychodzących naprawić umywalkę. Bo tak jest. Facet zniesie jakiś stopień poniżenia, gdy przegra z równym sobie. Ale facet w stroju roboczym, nieznający dezodorantu, wyglądający, jakby potrafił policzyć maksymalnie do dziesięciu, ale dający wam potem rachunek na kilkaset złotych, naprawdę nie jest kimś, z kim chcielibyście się mierzyć.
O losach Leviego wiemy z wydanej w Buenos Aires książki Jonasa Turkowa Azoj iz es giewen... Hurbu Warsza (Tak było... Zagłada Warszawy). Na stronie 314 czytamy: "A tymczasem zabierają najlepszych. Zwolnienie z Umschlagpaltzu jest coraz trudniejsze. W lecie 1942 roku w czasie deportacji do Treblinki giną aktorzy Icchak Levi, Miriam Orleska, Helena Gotlieb". Wiemy też, że do Treblinki tym samym transportem jechali jego rodzice i siostra.
- (...) Ona jest... aktorką. Wiesz o co mi chodzi. Przez cały czas gra. W ogóle nie żyje w realnym świecie. Jakby to wszystko była wymyślona opowieść. Niebezpieczny Groszek jest do niej podobny. Moim zdaniem to bardzo niebezpieczna cecha.
- Groszek to miły i mądry szczur!
- Owszem. tylko kłopot w tym, że uważa innych za podobnych do siebie. A ci, którzy tak myślą, zawsze są niebezpieczni. Z kolei nasza przyjaciółka uważa, że życie to bajka.
- No cóż, to nieszkodliwe, prawda?
- Tak, ale jeśli w bajkach ktoś umiera... to są to tylko słowa
Łódź była najbardziej swobodnym i najbardziej artystycznym miastem żydowskiej Polski. Wydała więcej artystów, pisarzy, muzyków i aktorów niż Warszawa. Ale Warszawa górowała. Bo Warszawa była poważnym miastem, zasiedziałym i szacownym. W Łodzi za to również fabrykanci byli marzycielami i nawet jeśli sami nie zajmowali się sztuką, ich portfele były otwarte dla żydowskich artystów i żydowskiego teatru, dla żydowskich poetów i muzyków. Ich życie miało w sobie coś z cygańskiej anarchii. Z dnia na dzień bogaci fabrykanci stawali się biedakami, a biedacy nagle okazywali się bogaczami.
Hortensja Schneider była popularną aktorką i najsłynniejszą kokotą w Paryżu. Jako gwiazda w operetkach Offenbacha pracowała ciężko i zarabiała cztery tysiące franków miesięcznie. Jako kurtyzana zarabiała pół miliona rocznie, pracując znacznie mniej. Była niekwestionowaną królową półświatka. Jej specjalnością byli monarchowie spędzający wakacje w stolicy Francji. Szczyty zaś swego - by tak powiedzieć - kunsztu osiągnęła, zostawszy jednocześnie kochanką cara i jego syna, wielkiego księcia Włodzimierza, i to tak, że jeden nic nie wiedział o drugim. Od tego czasu miała tak liczne znajomości wśród książąt krwi, że zyskała sobie przydomek "le boulevard des Princes"
Często myślę, że życie jest tylko przedstawieniem. Nic nie jest naprawdę. Wszystko jest pozorem rzeczywistości. I dopiero gdy ktoś lub coś, kogo kochamy, umiera, budzimy się i zauważamy stuczność skonstruowanej i przez nas zamieszkiwanej rzeczywistości.
Nagle uświadamiamy sobie, że życie nie jest ani trwałe, ani niezmienne, przyszłość nie istnieje i nic z tego, co robimy, nie ma znaczenia. Pogrążeni w rozpaczy wyjemy, krzyczymy i pomstujemy na niebiosa, aż w pewnym momencie robimy to, co nieuniknione: jemy, ubieramy się i myjemy zęby.
Kontynuujemy marionetkowe ruchy życia, bez względu na to, jak vardzo wydaje się to nieadekwatne. Potem powoli iluzja powraca, aż znowu zapominamy, że jesteśmy tylko aktorami w sztuce. Do czasu kolejnej tragedii, rzecz jasna, która nas przebudzi".
© 2007 - 2024 nakanapie.pl