Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "lecz den", znaleziono 288

(...) historia widziana od wewnątrz zawsze jest ciemnym labiryntem bebechów, zupełnie innym od łatwo rozpoznawalnej krowy, jaką później z daleka widzą historycy.
Mark Twain zauważył kiedyś w typowym dla siebie nieoficjalnym stylu: "Między słowem właściwym i prawie właściwym jest taka sama różnica, jak między błyskawicą i świetlikiem". Zabawne, ale niedopowiedziane.
Sol zawsze był głęboko przekonany, że medycyna nie zmieniła się zbytnio od czasów, kiedy puszczano krew i przystawiano pijawki; różnica polegała jedynie na tym, że teraz bombardowano chorego cząstkami magnetycznymi, przepuszczano przez niego fale ultradźwiękowe, analizowano jego DNA, po czym wystawiano ogromniasty rachunek. Bezradne rozłożenie ramion pozostało takie samo.
(...) lojalność wobec bóstwa, konceptu czy uniwersalnej zasady, która stawia posłuszeństwo wyżej niż przyzwoite zachowanie wobec niewinnej istoty ludzkiej, jest złem.
Ta żywa ręka, gorąca i skłonna Do uściśnienia - gdyby była martwa I lodowata w milczeniu mogiły - Byłaby zmorą twoich dni i nocy, A ty, by zgłuszyć wyrzuty sumienia, Serce byś własnej pozbawiła krwi, Byle w mych żyłach znów mogła popłynąć Czerwoną strugą... patrz, oto ma dłoń, Którą wyciągam ku tobie...
Nurzałem się w religijności i alkoholu, żeby ostatecznie stwierdzić, że w tym drugim znacznie łatwiej znajduję pocieszenie.
[Mniej oświecona postać kiedyś zapytała Ummona// czym jest Bóg/Budda/Jedyna Prawda>//
Ummon odpowiedział//
Wyschniętym gównem na patyku]
Czasami tylko sny odróżniają nas od maszyn.
Trudno zachować pogodę ducha, kiedy się umiera.
Spenser Reynolds był nieco niższy od przeciętnego obywatela Sieci - i znacznie od niego przystojniejszy.[...] Doskonała sylwetka i wyszukany strój zdradzały zamożność, ale nie przekraczały granic dobrego smaku. Emanował spokojną pewnością siebie, o której wszyscy mężczyźni marzą, lecz tylko nielicznym udaje się ją posiąść. Miał bystry umysł, szczery szacunek dla rozmówców i wprost legendarne poczucie humoru. Od razu znielubiłem skurwiela.
Trudno jest umrzeć. Jeszcze trudniej żyć.
Szkoda, że nie dysponujemy techniką, która pozwoliłaby nam walczyć z Bogiem jak równy z równym - powiedział. Jego ściszony głos zdradzał napięcie. - Osaczyć go w jego legowisku. Odgryźć się za wszystkie niesprawiedliwości, jakimi doświadczał ludzkość. Zaproponować mu, że albo odrzuci tę swoją zarozumiałą arogancję, albo zostanie strącony do piekła.
Czyż nie jesteśmy przezroczystymi sadzawkami samoświadomości otoczonymi bólem? Zostaliśmy zaprojektowani i wyznaczeni do niesienia naszego cierpienia, które nie wiedzieć czemu przyciskamy do piersi, by pożerało nas od środka.
Nic nie pachnie tak pięknie jak stare książki.
- Rozprzestrzeniamy się po Galaktyce jak komórki raka w zdrowym organizmie. Mnożymy się, nie myśląc o niezliczonych formach życia, które muszą zginąć lub zostać usunięte ze swojego naturalnego środowiska, byśmy my mogli zająć ich miejsce. Tępimy konkurujące z nami inteligentne formy życia.
Czy uda im się stwo­rzyć Boga?
Wśród SI są takie, które wcale nie chcą tego robić. Z do­świad­czeń ludzi wie­dzą, że zbu­do­wa­nie isto­ty o wyż­szym stop­niu świa­do­mo­ści to pierw­szy krok na dro­dze do wła­sne­go znie­wo­le­nia, jeśli nie do cał­ko­wi­te­go wy­gi­nię­cia.
Tłum przeobraził się w ryczącą,rozwrzeszczaną dzicz, której IQ spadło znacznie poniżej poziomu najgłupszej z tworzących ją jednostek.Dzicz nie ma mózgu.Dzicz czuje.
Zostajesz skazany na życie, by naprawić chociaż część wyrządzonych szkód.
Nic tak nie napędza kariery artysty, jak jego własna śmierć.
Jego piekło jest namacalne: to ból, który płonie w jego ciele jakby ktoś przeciągał mu drut kolczasty przez żyły i trzewia. Piekło to także wspomnienie głodujących dzieci w slumsach Armaghastu; piekło to uśmiechy polityków, wysyłających chłopców na śmierć w kolonialnych wojnach; piekło to myśl o śmierci Kościoła, która nastąpi za jego życia Durè , a ostatnimi wiernymi będą starzy ludzie zapełniający pojedyncze ławki w olbrzymich katedrach na Pacem.
Czasami tylko sny odróżniają nas od maszyn.
Odbierał ich ból jako monumentalny dźwięk rozbrzmiewający tuż poza progiem słyszalności, jako potężne, nieustające wycie syreny boleści, jakby tysiące niewprawnych palców uderzały w tysiące klawiszy gigantycznych organów udręki. Uczucie było tak przemożne, tak natarczywe, że wodził wzrokiem po niebie, wypatrując emanujących z drzewa - jak z płonącego stosu - fal bólu.
Kiedy wszystko się kończy, pomyślał, kiedy zawodzi logika i nie ma już żadnej nadziei, to właśnie nasze sny i miłość najbliższych kształtują odpowiedź, jakiej Abraham powinien udzielić Bogu.
Twarz, którą widziała we śnie, była moją twarzą, głos, który słyszała, należał do mnie. Ale miłości, o której śniła - którą wspominała - nigdy z nią nie dzieliłem. Usiłowałem uciec z jej snu, chociażby po to, żeby odnaleźć swój; jeżeli miałem być podglądaczem, to równie dobrze mogłem nurzać się w plątaninie sfabrykowanych wspomnień, które udawały moje sny.
Obudziłem się żywy, co specjalnie mnie nie zdziwiło - myślę, że człowiek dziwi się dopiero wtedy, gdy się budzi i stwierdza, że nie żyje.
Wszechświat ma nas w dupie.
Jeśli jakiś Bóg istnieje, przemknęło mi przez myśl, to imię jego brzmi: środek przeciwkobólowy.
Wszechświat jest na ludzkie losy zupełnie ślepy i głuchy.
- Na mnie już pora, Prawdziwy Głosie. Przepraszam, jeśli cię czymś uraziłem. Żyjemy w skomplikowanych, trudnych czasach.
Najlepszym brakuje zapału, dodał w myślach. Najgorsi zaś pałtają wielkim entuzjazmem.
Spojrzałem na A. Bettika.
- Ja o tych planetach nawet nie słyszałem, a ty?
Androidowi nie drgnęła powieka.
- Wszystkie wymienione nazwy, jak sądzę, wiążą się z dziejami Starej Ziemi, M. Endymion.
- No nie pierdziel!
- Zapewniam, że w najmniejszym stopniu nie pierdzielę - odparł beznamiętnie.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl