Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "liszki do nas", znaleziono 6

- Lubi pan obserwować mrówki? - spytał Stefan.
- Nie lubię, ale muszę czasem. Gdyby nie my, owady byłyby najprzeraźliwszym tworem przyrody. Bo życie jest zaprzeczeniem mechanizmu, a mechanizm - życia, owady zaś to ożywione mechanizmy, kpina, szyderstwo natury… Muszki, liszki, żuczki… a tu drżeć by przed tym! Groza, groza na wysokościach.
Na samym środku wirtualnego ogrodu znajdował się hologram drzewa. Drobne, neonowe listki drżały, a jaskraworóżowy pień poruszał się, jakby nieistniejące soki płynęły od samych korzeni. Tak naprawdę ten efekt był okropny, zrobiony po taniości.
Herbatka.
Rozgniecione listki mięty w szklance, zalane wrzątkiem.
Posłodzić do smaku. Uniwersalny smar społeczny. Coś znanego
i uspokajającego. Rzecz elegancka, szklaneczka z odrobiną
nonszalancji. Gdy spadają gwiazdy, gdy światy zderzają się ze
sobą, gdy lamentują prorocy i jasnowidze - jedyne, co
pozostaje. Szklaneczka herbaty.
Wszystkie silne przeżycia zostawiają ślady. Niedkończone, zgaszone w połowie myśli nie dają się upchnąć w żadnej bezpiecznej szufladzie. Błądząc po krańcach świadomości, obijając się o ściany lidzkiej duszy mniej lub bardziej głośnym echem, i tylko czekają na okazję, żeby wyjść na wierzch i upraszać się o należną im uwagę.
Cała trójka wkroczyła do królestwa. Fitoceni wyglądali obco, ale nie niebezpiecznie. Budzili raczej ciekawość, niż strach. Zamiast nóg posiadali korzenie, których wężowe ruchy pomagały im się poruszać, ciało zaś pięło się w górę niewysoką łodygą, która mogła przyjąć dowolny kolor. Na samej górze znajdowały się niewielkie i blisko osadzone oczy, nad którymi wyrastały kolorowe listki i drobne kwiaty. - To najzabawniejsze stworzenia, jakie widziałem w całym swoim życiu – zauważył Leon. – I jednocześnie bardzo piękne – dodał. - Każde stworzenie jest piękne. Piękne na swój sposób – odparł Deryn. - No właśnie! – przyznał mu rację Tymek. – Ja też jestem przepiękny i ona. ach. – rozmarzył się o dziewczynce z ametystem.
- Tak? No to powiedz, o czym oni rozmawiają? (…)
- Wyjrzyj jeszcze raz przez dziurę i zobacz, co robią.
- Hmm… (…) Pani Yennefer stoi przy wierzbie… obrywa listki i bawi się swoją gwiazdą… nic nie mówi i nie patrzy w ogóle na Geralta… a Geralt stoi obok. Spuścił głowę. I coś mówi. Nie, milczy. Oj, minę ma… ależ dziwną ma minę…
- Dziecinnie proste. (…) On właśnie prosi ją, by mu wybaczyła jego rozmaite głupie słowa i uczynki. Przeprasza ją za niecierpliwość, za brak wiary i nadziei, za upór, za zawziętość, za dąsy i pozy niegodne mężczyzny. Przeprasza ją za to, czego kiedyś nie rozumiał, za to, czego nie chciał zrozumieć… (…) Przeprasza ją za to, co zrozumiał dopiero teraz (…) Za to, co chciałby zrozumieć, ale lęka się, że nie zdąży… I za to, czego nigdy nie zrozumie. (…) Hej, słyszę znad stawu jakieś podniesione głosy. Wyjrzyj prędko, zobacz, co się tam dzieje.
- Geralt (…) stoi z opuszczoną głową. A Yennefer strasznie wrzeszczy na niego. Wrzeszczy i wymachuje rękoma. Ojej… co to może znaczyć?
- Dziecinnie proste – Jaskier znowu wpatrzył się w ciągnące po niebie obłoki. – Teraz ona przeprasza jego.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl