Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "luzna dawal", znaleziono 7

Gromadzenie pracy stało się moją pasją. Obecnie gabinet mam tak zawalony różnymi pracami, że szpilki byś nie wetknął. Jeśli tak dalej pójdzie, będę musiał w najbliższej przyszłości pomyśleć o przybudówce.
Im lepiej bowiem poznaję kobiety, tym częściej przychodzi mi do głowy, że powinno nas chronić przed nimi jakieś prawo. Coś z tą płcią koniecznie trzeba zrobić, w przeciwnym razie zawali się cały gmach społeczeństwa i będziemy się mieli z pyszna.
Jestem tu dla ciebie. Pozwól sobie pomóc, pozwól mi być teraz, skoro kiedyś nie mogłem, skoro tak bardzo zawaliłem. Nigdy nie wybaczę sobie, że byłaś sama, że nie uratowałem cię przed rozlewem krwi, że patrzyłaś na tyle okropieństwa. Pozwól mi to odpokutować...
Niepokorna policjantka hardo podniosła głowę. -Przestań być taka święta, Mari. A kto mówił o wzajemnej konsumpcji i zdzieraniu ciuchów? -Przecież ja byłam wtedy nawalona! Zresztą to ty mnie spiłaś. -No właśnie. A jak człowiek nawalony, to szczery. Złapała Mariolę mocno za ręce. -Popatrz mi prosto w oczy i powiedz, że niczego nie żałujesz! Mariola bardzo chciała to powiedzieć. Kilka razy otwierała i zamykała usta. W końcu pochyliła głowę.
,,Znienawidziłem niespodzianki, byłem jak paranoik na rozdrożu, a tym, którzy zawsze muszą wiedzieć, co będzie dalej, wojna potrafi nieźle dowalić. I żebyś cuda wyczyniał, i tak nie dawało się oswoić z dżunglą, z tym ch*****m klimatem ani z tą dziwnością, którą wszystko tu było przesycone i której wcale z czasem nie ubywało, raczej pęczniała i ciemniała w coraz większą alienację. Jeśli umiałeś się dostosować, to super, i pewnie, że trzeba było się starać, ale niektórzy tu mieli prawdziwą samodyscyplinę, umieli wypracować swój własny wojenny metabolizm, spowolnić akcję serca, kiedy chciało wyskoczyć z piersi, przemieszczać się błyskawicznie, kiedy wszystko dokoła zamierało i jedyną oznaką życia była przewalająca się przez ciebie entropia. Jednym słowem, takie sobie warunki.
Przestępca zawsze wraca na miejsce zbrodni. W tym stwierdzeniu musi być jakieś ziarenko prawdy.W środę na dużej przerwie udałem się do sklepiku. - Spadaj stąd Heniek, i tak nic nie kupisz-próbowała się mnie pozbyć Marta. -Henryk to mój ojciec. Ja mam na imię Łukasz-odparłem. -Jasne. Heniek. Co za zdzira. A przez chwilę było mi jej żal z powodu manka. Zauważyłem, że w zielonym zeszycie dopisuje niewielkie kwoty przy kilku nazwiskach. -Dasz coś na krechę?-zagaiłem -Heńkom nie daję-odparowała. -Ale Jankowi dajesz w każdą sobotę po dyskotece. Dupy mu dajesz-dowaliłem jej tak, że poczerwieniała ze złości. -Żebym cię tu więcej, Łukasz, nie widziała!-krzyknęła. No, chociaż zapamiętała, jak mam na imię, ale pozostałem bezlitosny: -Od Janka wiem, że po ostatnim ruchanku puściłaś wielkiego, śmierdzącego bąka. Rzciła we mnie zeszytem, ale byłem szybszy i nie trafiła.
Bajka o Pawle S. – Pewnie myślicie, że jestem histeryczką – odezwała się. – Ale mnie się to zdarzyło pierwszy raz w życiu. Zawsze byłam silna i dawałam sobie ze wszystkim radę. Tylko teraz – cały świat mi się zawalił. – Doskonale cię rozumiem – odparł z naciskiem Paweł. – W innej sali tego szpitala leży chłopak, który dzisiaj połknął mnóstwo tabletek nasennych, bo rzuciła go dziewczyna. A ja sam – dziwnym zbiegiem okoliczności – przed kilkunastoma minutami myślałem o osobie, która sprawiła, że także chciałem umrzeć. Obie kobiety spojrzały na niego zaskoczone: nie spodziewały się takiego wyznania po kimś, kto wydawał się być uosobieniem spokoju, opanowania i pogody ducha. Widząc niedowierzanie w oczach Beaty, Paweł dodał: – Nie, nie wymyśliłem tego na poczekaniu, żeby cię podnieść na duchu. Tak było naprawdę… Bajka o Joannie D. Skończywszy mówić, Joanna cofnęła rękę i wyprostowała się. Mężczyzna odstawił wcześniej niepotrzebny już kubek i siedział teraz w pozycji ucznia usiłującego odczytać pod ławką ściągę. Kiedy wreszcie podniósł głowę, Joanna zobaczyła, że jej słuchacz z całych sił stara się powstrzymać łzy. – Niech pan sobie popłacze, panie Jacku – powiedziała cicho. – Będzie panu lżej, a ja na pewno nikomu nie powiem. To żaden wstyd. Chłopaki też czasem muszą płakać. Jego reakcja była natychmiastowa. Gwałtownie opuścił głowę, położył ją na splecionych na stole rękach i zaniósł się szlochem. Potrącony przez niego kubek stoczył się na podłogę i roztrzaskał na kawałki, ale żadne z nich nie zwróciło na to uwagi.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl