Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "mazda co w", znaleziono 763

Kiedy papa prosi, cobym podeszła, nie odpowiadam. Nasz salon jest mały jak samochód Mazda. Co mam zrobić? Uklęknąć mu w ustach?
Otóż prawda jest taka, że narratorzy babilońscy konstruując opis dialogu nowego bóstwa Judejczyków zapożyczyli zdanie z Awesty, w którym bóg odpowiadając na pytanie kim jest, powiedział, że jest Ahura Mazdą. Do BH zaplanowano inne bóstwo, więc imienia, Ahura Mazda narratorzy nie mogli wstawić i je pominęli, z tego to powodu, nad tym skopiowanym przez nich, niekompletnym zdaniem z Awesty wciąż znajdują się dyskutanci.
W Awescie, w Ohrmazd Yasht, w pytaniach o kolejne Imiona, Mazda powiedział:
(awest.) «vîsãstemô ahmi ýat ahmi mazdå nãma», tzn. «Dwudzieste: Jestem który jestem Mazda Wszechwiedzący» [Avesta, Khorda 1898, Ormazd Yt I,8]. W języku angielskim spotykane jest również takie tłumaczenie: «Twentieth: I am that I am called Mazdâ»
Szczęśliwym jest nie ten, który dużo posiada, ale ten, który mało potrzebuje Odbywał się kiedyś zjazd koleżeński, kilkanaście lat po maturze. A na nim licytacja: Mazda, BMW, dom nad morzem, konto w banku, udział w dobrze prosperującej spółce. A ty? - pytają Bogdana. Ja? - odpowiada z uśmiechem - mam Syrenkę, chorowite dziecko i długi w banku. I żyję - i wcale nie uważani się za pokrzywdzonego. Kiedyś pięknie wyraził tę prawdę św. Franciszek w słowach: „Im mniej człowiek posiada, tym bardziej jest wolny".
Strzeż się psa” wypisywali Rzymianie na swoich rozgrzanych słońcem mozaikach. Cave canem — czyż nie za sprawą tego hasta tu byłem? Tak, ale wcale nie jest łatwo rzucić się włoskim stylem w ogień awantury domowej, o której wiadomo, że gorsza od skutego wiecznym lodem dantejskiego Piekła.
Kiedyś baca przy Morskim Oku Do turysty szepnął na boku: – Panocku turysto, Tu miało być cysto No a wy mocie mokro w kroku. Raz po usłudze na Krupówkach Panna krzyczała: – Gdzie gotówka?! Problem to stary – Chciała dolary A zapłacili jej w złotówkach. Gazda sie na gaździne bocy, Gdy z płciowej lecy go niemocy. Jawno rozpusta bo takze usta Uzywo jucha do pomocy.
Ludzie ślepo wierzą w Kościół. A to jest sztuka teatralna, aktorstwo najwyższej próby. Głos, ton, uśmiech, gestykulacja. Oszukują cały naród.
Zmowa milczenia, o której tu mówimy, jest rodzajem wielogłowej hydry. Jedna głowa to stosunek do dzieci księży, druga - do kobiet, trzecia - do Żydów, czwarta - do ludzi o innej orientacji seksualnej. Jest jeszcze wiele innych. Odetniesz jedną, wyrasta następna
Jest jeszcze jedna kwestia - jeśli ksiądz sam nie porzuci kapłaństwa, tylko się go wydali, czyli przeniesie do stanu świeckiego, to Kościół musi go utrzymywać. Mowa o podstawowych warunkach, ale to jest ścisły obowiązek.
- Złamiesz mi serce
(…)
- Ale wcześniej sprawię, że będzie biło szybciej.
... jest ogromna różnica pomiędzy uzależnianiem szczęścia od innych ludzi a pozwalaniem, by ktoś cię uszczęśliwiał.
Ale człowieka można uratować na wiele sposobów. Nie tylko ratując mu życie.
...tęsknota za tym, co było, jest lepsza niż żal za tym, co mogło być.
Pamiętaj, że jak nie wiesz, co powiedzieć, zawsze możesz powiedzieć prawdę.
Wiedziałeś, że patrząc w gwiazdy, tak naprawdę patrzymy w przeszłość?
Josephine Sinclair była szklaną szybą pełną pęknięć, którą ktoś ustawił pod odpowiednim kątem, by rysy nie były widoczne.
Bo w prawdziwym życiu miłość to za mało.
W końcu naiwność była siostrą bliźniaczką miłości.
W tamtym momencie ich serca stanowiły zupełne przeciwieństwa. [...] Jednak w tym kontraście odnaleźli jedność, jakby ich dusze były takie same.
Chciałem dla odmiany poczuć ból fizyczny . Taki jest o wiele łatwiej znieść .
W miłości nie chodzi o to, kto poświeci więcej.
Podoba mi się myśl, że człowiek, mógłby być w stanie poczuć coś tak mocno. Kochać drugą osobę tak, że smierć wydaje się ratunkiem wobec perspektywy życia bez niej.
Nigdy nie będziesz dla mnie nikim. Nieważne, ile lat upłynie, nigdy nie staniesz się jedynie duchem przeszłości.
A więc znowu się spotykamy. Kto by pomyślał. Chyba zacznę wierzyć w przeznaczenie. Albo w łaskawość losu.
Powiem wam, jak to jest z tym losem. Jednym sprzyja, ale drugim już nie. Wam akurat nie wróżę niczego dobrego.
Linia graniczna światła zatrzymała się na wysokości nosów przesłuchiwanych. Shi Lu lubiła patrzeć na dolną część ich twarzy i wbrew opinii o prawdzie wyzierającej z oczu uważała, że o ile nad spojrzeniem można zapanować, o tyle nad reakcją ust i brody już nie do końca. Za dużo w nich mięśni, które drgają przy byle bodźcu.
Bywa, że naiwność przerasta zdrowy rozsądek.
Kiedy cztery lata temu obiecywał Miriam miłość, wierność i oddanie do grobowej deski, obiecał coś jeszcze: ilekroć będzie zmuszony zostawić ją samą, by zniknąć z powodu weekendowej konferencji w miejscu oddalonym od domu o setki kilometrów, zadzwoni o dwudziestej pierwszej, by usłyszeć jej głos. Tak też robił.
Mam już na nogach czarne pantofle i czarne rajstopy, a na sobie brązowy kostium typu żakiet ze spódnicą. Wyglądam w nim fatalnie, co potwierdza lustro w mojej sypialni. Lustro nie kłamie.
Nie wiem, co strzeliło mi do głowy, kiedy zgarniałam z wieszaka w sklepie tę najbrzydszą w świecie garsonkę, ale gdy patrzę na metkę, która wciąż dynda przy spódnicy, wszystko staje się jasne. Pięćdziesiąt procent przeceny za bawełnę, która i tak okazała się wiskozą.
Wychodzę z domu. Lexus twojego męża już na mnie czeka. Stoi na naszej wspólnej ulicy na włączonym silniku, którego zupełnie nie słychać. Lexus - luxus. Moje punto to przy nim emeryt z zadyszką.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl