Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "poezja lat a i oraz", znaleziono 19

Artysta mówił mu: interesuje mnie poezja śmierci, a nie agonia zdychających zwierząt. Poezja rozbryzgujących się mózgów, poezja gałek ocznych wyskakujących z oczodołów, poezja obrzękłych, gnijących jelit. To jest poezja śmierci.
w tramwaju podobno mówili że po A. poezja umarła a po Z. nie powinno się pisać to nawet dobrze się składa bo i tak nie stać mnie na poezję lecz tylko na małe niewiersze
Wszystko jest takie jałowe; brak poezji, a świat bez poezji jest jak dzisiejszy dzień: ciemny, zabłocony, zlodowacony ostrym wiatrem.
Poezję pisze się łzami, powieść krwią, a historię rozczarowaniem.
To niekoniecznie coś złego nie wiedzieć, co znaczy zdanie, które się napisało lub wypowiedziało. Zapytajcie poetę, co miał na myśli, pisząc któreś słowo lub wers, a zabijecie poezję.
- Z biegiem czasu począłem doceniać zalety gotowania. To sztuka, jestem przekonany, równie szlachetna, jak malarstwo czy poezja. A nie docenia się jej tylko dlatego, że produkt tak szybko znika.
[poezja] frywolność, choć przydatna w nauce słownictwa, recytacji, rytmu i ekspresji jako środków prowadzących do celu, a konkretnie do skłonienia młodej dziewczyny, by zdjęła z siebie całą odzież.
W ostateczności głównym punktem poezji Herberta, jej głównym przesłaniem, jest współczucie. Jego poezja została zbudowana na zasadzie opozycji między tym, co jednostkowe, swojskie, cielesne i człowiecze, a tym co boskie, wieczne i doskonałe. W gruncie rzeczy, wbrew wszelkim miotanym przeciwko człowiekowi oskarżeniom, wiersze Herberta są bardzo głęboko humanistyczne, to znaczy opisują życie w taki sposób, że przynoszą pocieszenie.
Szekspir zwraca naszą uwagę na fakt, iż prawda gry aktorskiej, prawda widocznego dla oczu przedstawienia scenicznego, podnosi czar poezji przydając jej pięknu życia, a jej idealnej formie znamiona rzeczywistości.
Zabrnęliśmy w ślepy zaułek, wpadliśmy w schemat, rutynę, przytłoczył nas nadmiar obowiązków. Zagonieni i zajęci zaspakajaniem potrzeb innych, zapomnieliśmy o sobie, i o tym, co nas łączyło.
(...)
Życie dogoniło sztukę. A później proza życia zabiła wszelką jego poezję.
Kobieta ma dwadzieścia sześc lat, pracę w korpo, nowoczesne poglądy, seks jest dla niej potrzebą fizjologiczną, a nie czymś, o czym warto pisać poematy, zresztą ona nie czyta poezji... Ale pojęcie o wystroju wnętrz ma jak dziewczynka meblująca domek dla lalek.
Kiedyś zakochałam się w robotniku budowlanym, który powiedział, że jego matka zajmuje się pisaniem. "A co pisze?" - zapytałam, sądząc, że chodzi o poezję, powieści albo opowiadania. "Pisze do chorych w szpitalach - wyjaśnił mój ukochany. - Codziennie wysyła jeden list albo kartkę, najczęściej do nieznajomych
Niech wam będzie na szczęście, ludzie kamienni, co nie miłujecie pieśni, śmiejecie się z poezji, wyszydzacie uczucie i wierzycie w rozum tylko, nikt z tych, co cierpią sercem, na waszą prozę się nie pomienia. A jeśli świat ma się przerobić wedle waszej formy i programu, błogo nam będzie umierać, abyśmy go nie widzieli.
Poezja jest nauką konieczności. Dobry wiersz to taki, który nie może zostać zmieniony. Ustawienie głosek, barwa, kolejność. Wszystko jest konieczne i niezmienne. Jedna zmiana słowa – i słychać fałsz. A więc poeta jest twórcą i zarazem nim nie jest. Jest, gdyż zapewne nikt inny, tylko on odgadł konieczny związek słów. I nie jest, bowiem w swym działaniu on konieczność nie tworzy, ale ją odnajduje.
I przypatrz się, panie Ignacy, jak zgodnie w kierunku ogłupienia ludzi pracuje pokój dziecinny i salon, poezja, powieść i dramat. Każą ci szukać ideałów, samemu być idealnym ascetą i nie tylko wypełniać, ale nawet wytwarzać jakieś sztuczne warunki. A co z tego wynika w rezultacie?... Że mężczyzna, zwykle mniej wytresowany w tych rzeczach, staje się łupem kobiety, którą tylko w tym kierunku tresują. I otóż cywilizacją naprawdę rządzą kobiety!...
Jednak tym, co mnie najbardziej rozeźliło i nastawiło do perfidnego wyrostka nieprzychylnie, był ów żałosny incydent z moim tomikiem poezji, który pokazał jego prawdziwą naturę. Rimbaud po raz pierwszy przeczytał moje „Les Glaneuses” u Izambarda i zdawał się być pod urokiem wyczarowanych przeze mnie z takim kunsztem zielonych łąk, srebrnych jezior, dziewic bez skazy i wiejskich kościółków, którym zagraża przemysł oparty na węglu i machinie parowej. Takie przynajmniej sprawiał wrażenie w listach do mnie. A potem poprosił mnie, abym mu przysłał egzemplarz, bo pragnął się moimi wierszami w zaciszu domowym napawać, a nie miał dość pieniędzy, by książkę kupić. Nie mogłem odmówić jego wzruszającej prośbie i chętnie mu egzemplarz mego dzieła sprezentowałem.
Jakiś czas później dowiedziałem się od Georges’a, iż ten łajdak przysłaną mu książkę natychmiast przehandlował miejscowemu księgarzowi, wmawiając przy tym biedakowi, iż mój zbiorek to szlagier paryskich księgarń i na pewno da się go z zyskiem sprzedać jakiemuś znającemu się na poezji licealiście w Charleville albo ceniącej dobre wiersze lokalnej damie.
Byli malkontenci, którzy twierdzili, że teksty generowane przez boty pozbawione są pierwiastka twórczego i ludzkich emocji. Wskazywali na wady prozy tworzonej przez sztuczną inteligencję, a zwłaszcza poezji, nazywając powstałe utwory przypadkowym zbiorem fraz, którym ludzki umysł przypisuje sensy i emocje, których tam nie ma. Dzieje się to na takiej samej zasadzie, jak dopatrywanie się w przypadkowym układzie skał na Marsie rysów ludzkiej twarzy albo dostrzeganie pięknego obrazu w plamie oleju na kałuży.
Rudolf nie odmawiał racji krytykom literackim czy malarskim, ale zadawał sobie pytanie, czy to cokolwiek zmienia. Nie znał się wprawdzie na poezji i nie widział różnicy między wierszem ułożonym przez człowieka a wierszem ułożonym przez maszynę, obydwa były dla niego przypadkowym zbiorem fraz, ale lubił prozę i według jego oceny proza tworzona przez sztuczną inteligencję nowej generacji nie była gorsza od tego, co tworzyła większość ludzi, nie wyłączając pisarzy.
Wiedząc o tym, jak szybko nudzi się sam seks, choćby najbardziej wymyślny, Rudolf naciskał na włączenie w zakres funkcjonalności botów umiejętności generowania opowieści, którą nazywał funkcją Szeherezady. Miał rację. Boty z funkcją Szeherezady cieszyły się większym powodzeniem i dłużej były z klientami.
Ellie Nolan posiadła mądrość życiową,
jakiej ja nie zdobyłam ani w czasie długiego małżeństwa, ani potem [...] Bardzo wcześnie straciwszy męża, boleśnie przekonała się, jaka jest wartość prawdziwej miłości i jak szalenie bezcelowe jest poszukiwanie uczucia doskonałego. Zrywy namiętności, wielkie słowa to domena poezji i fikcji, w życiu jest zgoła inaczej. Człowiek nie potrafi w czas docenić tego, co los mu podsunął, a później... później jest za późno. Im uporczywiej szuka się miłości i pragnie się ją pochwycić, tym bardziej ulotna i trudniejsza się staje, lecz w całej pełni odczuwa się ją dopiero wtedy, gdy się ją utraci na dobre.
Adela wracała w świetliste poranki, jak Pomona z ognia dnia rozżagwionego, wysypując z koszyka barwną urodę słońca - lśniące, pełne wody pod przejrzystą skórką czereśnie, tajemnicze, czarne wiśnie, których woń przekraczała to, co ziszczało się w smaku; morele, w których miąższu złotym był rdzeń długich popołudni; a obok czystej poezji owoców wyładowywała nabrzmiałe siłą i pożywnością płaty mięsa z klawiaturą żeber cielęcych, wodorosty jarzyn, niby zbite głowonogi i meduzy - surowy materiał obiadu o smaku jeszcze nie uformowanym i jałowym, wegetatywne i telluryczne ingrediencje obiadu o zapachu dzikim i polnym.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl