Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "poza martyna", znaleziono 126

Czasami tyle wystarczy – jedna osoba pragnąca
wysłuchać głosu twojego serca. Głosu, którego nikt inny nie chciał ani nie próbował słuchać.
Na zewnątrz możemy udawać twardych i niewzruszonych. Ale w głębi serca wszyscy szukamy miłości. Pragniemy być kochani. Czuć się potrzebni. Mieć własne miejsce, w którym moglibyśmy być sobą
Elza.. Niezależnie od tego, co będziesz robić, zawsze znajdzie się ktoś, kto uzna, że jesteś nic niewarta. Niektórzy ludzie są zadziwiająco dobrzy w krytykowaniu innych (...) Wiem, że nie da się zignorować wszystkiego. Są takie słowa i wydarzenia, o których nie sposób zapomnieć... Ale nie pozwól, żeby którekolwiek cię złamało
Nimfy nie rodzą się. Zostałyśmy stworzone. Nie obchodzimy więc urodzin. Mamy odpowiednik tego święta, które nazwane zostało Odrodzeniem. Tak jak urodziny są obchodzone co rok, tak i my co rok się odradzamy
"Każdy ma w życiu swój Mount Everest:
Czekałem sto dwadzieścia siedem minut w samochodzie, aby teraz mieć cię wyłącznie dla siebie.
Wciąż gubiłam się na tym, jaki mam do niego stosunek. Nie mogłam zdzierżyć jego widoku, ale przy tym pociągał mnie tak bardzo, że zerkając przed zaśnięciem w sufit, przypominałam sobie jego, wiszącego nade mną, wpatrzonego w moje oczy, przysuwającego swoją poważną twarz do mojej i owiewającego moje usta oddechem.
Wiecznie czujny dyrektor nagle odwraca się, a ja... cóż. Przyozdabiam twarz kolejnym nieszczerym uśmiechem i macham mu na pożegnanie z myślą, że nikogo nie znosiłam nigdy tak bardzo, jak nie znoszę jego.
Sam nie wiem czy do szewskiej pasji doprowadza mnie bardziej jej ciągłe trajkotanie, czy świadomość, ze pewna część mnie zaczęła dzisiaj pragnąć ją w nieprzyzwoity i brudny sposób.
Za tym, że podbijesz świat, nie stoi ta luksusowa kamienica, ani lekcje ze sławnymi ludźmi. Za tym stoi przede wszystkim twoja wytrwałość i chęć, by się doskonalić.
Będę czysta jak łza, a on nie będzie za co miał mnie ochrzanić, mówię ci. Zamierzam stać się perfekcyjną uczennicą jego perfekcyjnej akademii sztuki.
Ciągle zaskakuje mnie ten jej niewiarygodny tupet. Naprawdę niedługo ją wykopię, a wtedy poczuję ulgę, jakiej nie czułem nigdy.
Z przerwami na dni, kiedy mam ochotę wbić ci naostrzony ołówek w interes za to, jaki jesteś dla mnie wredny.
Ale wystarczy, że tylko ja wiem, jaka jest prawda, bo znam cię lepiej niż inni. Jesteś moim niepozornym ideałem.
Próbuję wtedy rozstrzygnąć, czy on naprawdę powiedział coś takiego? Czy naprawdę, mimo tego, że jeszcze wczoraj chciał ze mną być, teraz chce mnie sobie odpuścić?
Jestem przekonany, że tak będzie. Że tak jak ja nigdy nie zdołałem robić niczego innego, niż marzyć o tobie, tak ty nie zdołałaś robić niczego innego, niż marzyć o mnie. No i powtarzać kłamstw, by zmienić je w prawdę, rzecz jasna.
Przechadzka po siekierę odpada, skoro Dream podobno coś do niego czuje, a ja nie chcę, by kolejny raz strzeliła na mnie focha stulecia...
Czasami ogarnia mnie dziwne wrażenie, że Janek ma duszę starego człowieka. Niesamowicie ceni spokój. Jest nad wyraz dojrzały i empatyczny. W dodatku podchodzi do życia zupełnie inaczej niż jego rówieśnicy. Nie próbuje nikomu imponować i nie uzależnia swojej wartości od opinii innych. Lubi samotność, trzyma się z dala od szkolnych dram i unika imprez.
Czasami odrzucenie jest dużo lepsze niż trwanie w ciągłej niepewności. Ból można oswoić i przepracować, a potem przekuć na wewnętrzną siłę, która umacnia i chroni przed podobnymi doświadczeniami. A bierność? To ciche przyzwolenie na bycie lekceważonym.
Intuicja podpowiada mi, ze powinnam jak najszybciej stąd odejść, ale jakaś nieznana siła zatrzymuje mnie w miejscu. Stoję jak sparaliżowana i z mocno bijącym sercem wpatruję się w tajemniczego mężczyznę.
Kiedyś była tu tylko księgarnia. Jednak w ciągu kilku ostatnich lat pani Helena znacznie poszerzyła asortyment, aby uchronić swój sklep przed bankructwem. Obecnie można znaleźć tu książki, zabawki, artykuły papiernicze i dekoracyjne, a także wypić aromatyczną kawę oraz uraczyć się domowym ciastem.
Jeszcze przez jakiś czas przyglądam mu się podejrzliwie, a potem zerkam na zdjęcie i... zamieram. Nie... to niemożliwe. Na fotce widać jedynie regał z książkami oraz kawałek biurka. Ani śladu Cassiela. Zupełnie tak, jakby był duchem.
To jeszcze nic nie znaczy, przekonuje mnie wewnętrzny głos. Koty czasami tak mają. Walczą z własnym odbiciem w lustrze, panicznie boją się surowego ogórka, a odkurzacz traktują jak siedmiogłowego smoka.
Mam na imię Cassiel. Jestem... aniołem śmierci.
Ida zwyczajnie miała Pecha. Chociaż nie, to nawet nie było tak: to Pech miał Idę. Trzymał mocno, nie puszczał, śledził jak cień, czepił się jak rzep psiego ogona, wiernym niczym najlepszy przyjaciel, zawsze gotów, by pokrzyżować jej plany i zwalić pod nogi nie jedną kłodę, ale cały ich stos.
Czarna magia w niepowołanych rękach, choćby używana w słusznym celu, kończy się tragicznie, nasz czarodziej zginie właśnie przez nią. W momencie, w którym podjął sie pracy nad projektem, wydał na siebie wyrok śmierci.
Rosnący sierp, pomyślała dziewczyna. Noc po nowiu. Czas wielkich zamiarów i wielkich możliwości. Z mroku w stronę światła. Z niemocy ku potędze.
Pech przestał podrygiwać, a uśmiech spełzł mu z twarzy. No, bezczelna smarkula, wzięła i popsuła mu piwnicę.
Przy niej to cierpliwość trzeba mieć archanielską (...) Czy ja mówię po starochińsku, że tak ciężko mnie zrozumieć?
Plany? Jakie plany? Leżały rozszarpane na strzępy, konały w męczarniach i błagały, by ktoś je dobił.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl