Wyszukiwarka

Wyniki wyszukiwania dla frazy "przy lilly i o mnie", znaleziono 22

- Czy Billy mnie nie zabije, jeśli się dowie?
- Nie. Uprzedziłem go, że twoim hobby jest deprawowanie nieletnich.
-Metafora to takie jakby kłamstwo, coby pomóc ludziom rozumić co je prawdom- powiedział Billy Brodacz, ale to niespecjalnie pomogło.
(...)ześmy znaleźli te bidną ciut...
-...księznicke-podpowiedział Billy(...)i ona strasnie choruje, no i ześmy myśleli, cobyście mogli nam pedzieć, jak się nią zająć...
-dopóki psystojny ksiąze nie psyjedzie na wielkim białym koniu z firankami dookoła, coby ją zbudzić magicnym pocałunkiem-dokończył Billy.
Dostosowanie przychodzi nam tak naturalnie, że zapominamy jak wielką ma w sobie moc: chcemy być akceptowani przez swoich rówieśników, chcemy być częścią grupy. To jest zapisane w naszej biologii. Ale o tym, że jesteśmy ludźmi, decydują te chwile, kiedy wsłuchujemy się w podszepty naszej duszy i pozwalamy, by pociągnęły nas w przeciwnym kierunku.
Tilly czuła niekiedy, że gdzieś po drodze musiała się odbyć jakaś lekcja, podczas której wyjaśniono reguły rządzące przyjaźnią, ale widocznie wtedy się nie skupiła i teraz trudno jej było nadrobić zaległy materiał.
Przez moje salwy łez słyszę jego głos i odczuwam większą potrzebę bliskości z nim. Chłopak, trzymający mnie właśnie uparcie za ramiona i nieustannie szepczący te same słowa, sprawia, że czuję się bezpieczna i na powrót tli się we mnie nadzieja.
Naomi była jej dłużniczką, tak to tutaj funkcjonowało. Życie w tym miejscu opierało się na konkretnej walucie. Im większą przysługę się wyświadczyło, tym większą otrzymywało się w zamian. Czasem nic to nie dawało, a czasem stawało się polisą ubezpieczeniową na przyszłość.
Życie nie czeka jednak aż będziemy gotowi. Zwykle rzuca nas na głęboką wodę i zmusza do pływania. Niezależnie od tego, jak się czujemy.
"Arbeit macht frei"- praca czyni wolnym. (...) Chyba że nazistom chodziło o ostateczną wolność. Wolność od życia.
Jeśli nie zatroszczysz się o siebie, ludzie wdepczą cię w ziemię.
Czasem trzeba wykorzystać inne umiejętności, żeby przetrwać.
-Skoro tak bardzo nas nienawidzą, po co się do nich upodabniać? Starać się brzmieć jak oni. (...)
-Bo najdrobniejsza rzecz może wszystko zmienić. Ocalić cię. To, w której kolejce stoisz albo do którego pociągu wsiadasz. Mucha, która zauważa, że w oknie jest szpara, może przeżyć (...). Ta, która nie wykorzystuje szansy, bezradnie uderza w szybę do czasu aż umrze.
To właśnie drobiazgi pokazują, kim jesteśmy.
Ludzie odsłaniają swoją twarz, kiedy nikt ich nie widzi.
Nawet w najmroczniejszych czasach można znaleźć szczęście.
-Jeśli jesteś w ciąży, to wszystko utrudni.
Ewa potrząsnęła głową i dotknęła brzucha.
-Nie, jeśli jestem w ciąży to wszystko zmieni(...). Bo z tego koszmaru narodzi się coś dobrego, a ja będę walczyła z całych sił, żeby moje dziecko przeżyło.
Czasami rodzinę się wybiera.
Zawsze, nawet po najdłuższej nocy, nadchodzi świt.
— Nie wydaje mi się, żeby dobór najlepszych przyjaciół był taki łatwy, Tilly — powiedział ostrożnie dziadek. — Niekiedy twoim najlepszym przyjacielem może stać się ktoś, kogo o to zupełnie nie podejrzewasz. Poza tym przyjaciele powinni sprawiać, że czujemy się przy nich dobrze, a nie być tacy sami jak my.
- Ono? - irytuje się Crozier. - Jedno ciało? Z powrotem na statku? - Komandor Terroru nic z tego nie rozumie. - Przed chwilą mówiłeś, że wrócili obaj, Strong i Evans.
Teraz już nie tylko nos, ale cała twarz Irvinga jest biała jak śnieg.
- Tak jest, komandorze. Albo przynajmniej połowa z nich. Kiedy podeszliśmy bliżej, to ciało oparte o rufę przewróciło się i... hm... rozpadło. Nie mamy pewności, ale wygląda na to, że od pasa w dół to Tommy Evans. Od pasa w górę Billy Strong.
Potem jego płuca nagle jakby znowu się otwarły, każdy oddech docierał głębiej niż poprzedni. Tenisówki (nie oślepiająco białe adidasy, tylko stare zniszczone pumy) jakby zrzuciły warstwę ołowiu, która wcześniej się na nich zebrała. Poprzednia lekkość ciała nagle powróciła. Właśnie to Milly nazywała drugim oddechem, a profesjonaliści, tacy jak McComb, niewątpliwie nazywali hajem biegacza. Scott wolał to drugie określenie.
W połowie drogi na szczyt Hunter's Hill oddech Scotta zrobił się płytki, a wciąganie i wydychane powietrze nabrało posmaku rozgrzanej miedzi. Stopy już nie wydawały się lekkie, łydki płonęły. W pachwinie po lewej stronie czuł tępy ból, jakby coś sobie naciągnął. Druga połowa zbocza jakby nie miała końca. Przypomniał sobie, co mówiła Milly: najpierw fajnie, potem męka, a następnie piekło. Czy przeżywał teraz mękę, czy piekło? Coś pomiędzy, zdecydował.
© 2007 - 2024 nakanapie.pl